niedziela, 8 stycznia 2017

"Nevermore. Kruk"- Kelly Creagh

"Nie ma nic z wyjątkiem cierpienia i żalu, gdy myślimy o rzeczach i ludziach, których nie możemy mieć, o możliwościach, których nigdy nie zyskamy. Nie zgadzasz się ze mną? [...] Ale tęsknota za tymi, których kiedyś kochaliśmy i mieliśmy przy sobie, lecz nigdy więcej ich nie przytulimy to zupełnie nieznośna udręka. To najgorszy możliwy ból. Wystarczy, by przestać być sobą..."

Zapowiada się kolejna bardzo emocjonalna recenzja, bo inaczej do tej książki podejść nie potrafię. Pierwsza część trylogii "Nevermore", czyli "Kruk" autorstwa amerykańskiej pisarki i instruktorki tańca brzucha Kelly Creagh. 

Opis wydawcy:
"Romans, horror, szczypta humoru. "Nevermore" to opowieść o Varenie i Isobel, milkliwym, często sardonicznym gocie i ślicznej, cieszącej się popularnością, czirliderce. Zrządzeniem losu tych dwoje zostaje zmuszonych do wspólnej pracy nad projektem z literatury. Dziewczyna szybko ulega fascynacji niepokojącym światem Varena- opisanym na kartach dziennika i wyśnionym światem, w którym ożywają najkoszmarniejsze opowieści Edgara Allana Poego.
Sny i słowa mają moc większą, niż można sobie wyobrazić...
Gdy opadają maski, gdy nie ma już "gota" i "czirliderki", a zostają tylko coraz bliżsi sobie Isobel i Varen, okazuje się, że obydwoje mają przeciwko sobie nie tylko nieprzychylnych ludzi. To umysł rodzi najstraszliwsze koszmary i zaludnia wewnętrzne otchłanie. Isobel będzie miała tylko jedną szansę, by ocalić Varena przed cieniami, które on sam powołał do życia."

Mój opis:
Gdy musisz zrobić projekt na angielski, od którego w pewnym stopniu zależy twoja przyszłość z osobą, do której normalnie nawet byś się nie odezwała i po pewnym czasie zdajesz sobie sprawę, jak bardzo stała się ona dla ciebie ważna... W takiej właśnie sytuacji znalazła się Isobel, skacząca z drużyny czirliderek, która została przydzielona do pary z Varenem- tajemniczym, milczącym, zielonookim gotem. Ich współpraca nie zawsze układała się pomyślnie zwłaszcza, że oprócz wielu różnic między nimi przeszkodę stanowiło też najbliższe otoczenie oraz rodzina Isobel, którzy byli zdecydowanie przeciwni ich znajomości, nawet na płaszczyźnie naukowej. Dziewczyna jednak nie dawała za wygraną przez co para zaczęła się coraz bardziej do siebie zbliżać. 
W tym samym czasie dziewczynę zaczynają męczyć dziwne wizje oraz niesamowicie realistyczne koszmary, w których poznaje Reynoldsa, który podobno ma ją chronić. Kim on w rzeczywistości jest i jakie są jego zamiary? Jaką tajemnicę skrywa Varen? W jak wielkie niebezpieczeństwo można kogoś wpakować za pomącą snów?

"Słowa, Isobel, zawsze mają groźną moc przywoływania rzeczy do istnienia. Pamiętaj o tym."

"Kruk" jest tajemniczą i intrygującą powieścią, która już od pierwszej strony łapie Cię swoimi szponami i nie wypuszcza z nich aż do ostatniej, a może nawet jeszcze później. Gdy pierwszy raz czytałam tę książkę długo nie mogłam się z niej otrząsnąć i tym razem jest podobnie.
Gdy kupowałam tę książkę pierwszym, na co zwróciłam uwagę była oczywiście okładka, którą pokochałam od pierwszego wejrzenia przede wszystkim ze względu na to, że jest ona zbudowana na dwóch płaszczyznach: gdy trzymasz ją prosto przed sobą widzisz czarnego kruka na białym tle, nagie gałęzie drzew oraz tytuł powieści, nazwisko autorki i zdanie "Uważaj, czego pragniesz... Możesz to otrzymać" w ładnym, ciemnym odcieniu fiolety, co i tak już wystarczająco przykuwa wzrok, ale gdy ustawisz się pod światło i odchylisz odrobinę książkę zauważysz, że jest na niej jeszcze dużo więcej: cytaty z wiersza Edgara Allana Poe'go "The Raven", czyli właśnie z "Kruka" w oryginale. Ponieważ twórczość Poe'go znałam i kochałam już wcześniej to, gdy na okładce "Nevermore" zobaczyłam jeszcze (jak by sam tytuł nie był wystarczającym nawiązaniem) "Darkness there and nothing more""Deep into that darkness peering, long I stood there wondering, fearing, doubting, dreaming dreams no mortal ever dared to dream before...""Quoth the Raven: Nevermore" byłam już w 100% pewna że muszę mieć i przeczytać tę książkę. 
"Nevermore. Kruk" reprezentuje gatunki fantasy, horror i paranormal romance oraz oczywiście jest mocno inspirowana wierszami i opowiadaniami Edgara Allana Poego. To właśnie o Poe'm nasi bohaterowie piszą referat oraz na bazie jego opowiadań zbudowana jest kraina snów. 
Sam wątek miłosny, czyli główny wątek tej powieści wydaje się dość klasyczny i oklepany, ale w rzeczywistości, gdy na jaw wychodzą wszystkie mroczne aspekty staje się on zdecydowanie nietuzinkowy. Z jednej strony mamy tu uroczą, radosną i popularną czirliderkę, która zawsze otacza się grupą koleżanek i chłopaków z drużyny futbolowej, ma najbliższą przyjaciółkę Nikki i dość zaborczego chłopaka Brada, którego bardzo lubi jej ojciec, bo mogą rozmawiać se sobą o samochodach i sporcie. Z drugiej strony mroczny i melancholijny, zawsze ubrany na czarno Varen, o którym z początku nie wiemy zbyt wiele poza tym, że nie można do niego dzwonić po dziewiątej, żeby dowiedzieć się później jak bardzo ciężkie jest jego życie. Dwa odległe światy, które zostają połączone ze sobą za pomocą pracy z angielskiego i Poe'go chociaż po drodze czeka wiele przeszkód pod postacią Brada, który nienawidzi Varena i (podobno) chce chronić przed nim Isobel; otoczenia, które nie może zaakceptować tego, że tak różniące się od siebie osoby może coś łączyć oraz tajemniczego mrocznego fatum, które ciąży na Varenie, a za jego sprawą także na Isobel. 

"Obaj mamy chyba poważny problem, bo chcemy rzeczy, których po prostu nie możemy mieć. Tyle że ty teraz masz już wszystko. To najwyraźniej ponad twoje siły."

W powieści występuje bardzo wielu bohaterów, którzy na szczęście są ciekawi i dobrze wykreowani, bo przy takiej ilości gdyby zlewali się oni w szarą masę czytałoby się ją bardzo ciężko, a w ten sposób dodaje to dodatkowego smaku historii. Jedynymi postaciami, które przeszkadzały mi w tej książce (i nie chodzi tu o to, że ich nie lubię chociaż rzeczywiście tak jest) to Mark i Alyssa- członkowie ekipy Isobel, którzy jak dla mnie byli całkowicie zbędni. 
Do moich ulubionych postaci z tej książki najeżą przede wszystkim główni bohaterowie, chociaż jeśli chodzi o Isobel przez długi czas miałam dość mocno mieszane uczucia, ponieważ wydawała mi się głupiutka, mało konsekwentna, niezdecydowana i za bardzo przejmowała się opinią innych ludzi, ale w trakcie akcji okazało się, że nie jest to do końca prawda i bardzo dużo zyskała w moich oczach. Varena lubię przede wszystkim za jego inteligencję, tajemniczość oraz sarkastyczne i dosyć mroczne poczucie humoru (chociaż nie brzmi to zbyt dobrze) przejawiające się na przykład we fragmentach: "-Co to znaczy "przenikliwy"?/ -Przenikliwy- odparł, nie przestając pisać- to przymiotnik, oznaczający szczególną domyślność. Oznacza na przykład kogoś, kto w księgarni mógłby wpaść na pomysł, żeby znaleźć słonik, zamiast zadawać tysiące pytań."; "próbowałem wyjaśnić, że moje moce umysłowe nie działają we wtorki" oraz "Jeśli komuś powiesz, przyjdę do ciebie w nocy, żeby dręczyć twoją nieśmiertelną duszę". Poza nimi do moich ulubionych postaci należą jeszcze mama Izzy i jej przyjaciółka Gwen. 
Jeśli chodzi natomiast o postacie, które nieprzypadły mi do gustu, to nie ma co dużo mówić, bo jest tylko jedna taka osoba i jest to Bred, który według mnie jak najbardziej zasłużył sobie na to, co się z nim stało. 
Pozostali bohaterowie, to ci, na których temat mam mieszane uczucia, a ich główne przykłady to ojciec Isobel, który z jednej strony daje jej szlaban za to, że pokłóciła się z Bradem, a z drugiej bardzo pomógł przy projekcie; Reynolds i Pinfeathers- jeden z Noków Varena, czyli tak jakby jego ciemniejsza strona. 
Podsumowując: "Nevermore. Kruk" to mroczna i klimatyczna opowieść, którą mogę tylko z całego serca polecić, a już zwłaszcza jeśli jesteś wielbicielem twórczości Poe'go. Ma ona niezaprzeczalnie wiele uroku i mimo kilku drobnych wad, zalety zdecydowanie zwyciężają. Kończąc ją miałam łzy w oczach, więc nie pozostaje mi nic innego jak wziąć się za czytanie kolejnej części.
Jeśli macie już za sobą lekturę "Kruka" podzielcie się swoją opinią w komentarzu ;)

"Pamiętaj, nie chcę cię skrzywdzić. Ale musisz zrozumieć, Isobel, zawsze jest cienka linia. [...] Między tym, czego chcemy...a tym, co nam każą."

Ocena;
10/10

niedziela, 1 stycznia 2017

"Dzieje Tristana i Izoldy"- (odtworzył) Joseph Bédier

"Kochankowie nie mogli żyć ani umrzeć jedno bez drugiego. W rozłączeniu nie było to życie ani śmierć, ale i życie, i śmierć razem."

Rozpocznijmy ten nowy rok 2017 recenzją książki zatytułowanej "Dzieje Tristana i Izoldy", która została odtworzona przez Josepha Bédier, a jej prawdziwy autor jest nieznany.

Mój opis:
Młody rycerz Tristan po dokonaniu pewnego heroicznego czynu oraz uratowaniu królestwa swojego wuja- króla Marka zostaje przez kilku baronów oskarżony o chęć przejęcia władzy, ponieważ król nie posiadał potomka. Tristan, aby udowodnić że jest to kłamstwo, postanawia przywieźć do niego kobietę, której złoty włos został przyniesiony przez jaskółki- Izoldy. Nie wszystko jednak potoczyło się po jego myśli za sprawą miłosnego napoju... Jak odtąd potoczą się losy dwójki bohaterów?

"Należy obawiać się gniewu kobiety,
Niech każdy na się przed nim na baczności;
Jak łatwo przychodzi im miłość,
Tak łatwo przychodzi nienawiść."

Opowieść "Dzieje Tristana i Izoldy" oryginalnie był poematem, który przekazywany był ustnie przez anonimowych bajarzy, z których każdy ubarwiał nieco historię lub ją rozbudowywał dlatego jej autor jest nieznany. Powstała ona we Francji czasach średniowiecza.
Od razu chciałabym przyznać się wam, że po książkę sięgnęłam właściwie tylko dlatego, że jest to moja lektura szkolna i pewnie z własnej nieprzymuszonej woli bym jej nie przeczytała, ponieważ nie przepadam za średniowieczem (chyba, że chodzi o legendy arturiańskie, które uwielbiam), ale jakoś udało mi się ją wymęczyć.
Historia ta napisana jest dość archaicznym językiem co jest nieco uciążliwe, bo co chwilę musiałam zerkać do przypisów, ale jak najbardziej uzasadnione ze względu na epokę.  
"Dzieje Tristana i Izoldy" to legenda opowiadająca o tragicznej miłości dwojga kochanków z wieloma intrygami w tle. Jej akcja jest bardzo rozbudowana oraz toczy się w wielu miejscach, co w połączeniu z tym, że jest bardzo krótka sprawiło, że czasem gubiłam wątek. Osobiście wolałabym chyba żeby była o połowę dłuższa i na przykład miała bardziej rozbudowane opisy walk, które wprowadziłyby więcej dynamiki. Rozumiem, że niektóre wydarzenia zostały przedstawione bardzo ogólnikowo ze względu na to, że bajarze chcieli skupić się na tym, co w całej opowieści najważniejsze, czyli miłości Tristana i Izoldy, ale nie zaszkodziłoby opowiedzieć chociażby o przebiegu pierwszej ważnej bitwy, czyli pojedynku Marhołta- wysłannika z Irlandii, który miał odebrać haracz od króla Kornwalii (Marka) z Tristanem, o której czytelnik dowiaduje się tylko tyle, że Tristan dociera na wyspę gdzie czeka już na niego Marhołt, a później że nasz wspaniały Kornwalijski rycerz wraca zwycięsko. 
Co do samego wątku miłosnego, czyli najważniejszego elementu legendy mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony jest to miłość, której niestraszne są żadne przeszkody, piękna, nieosiągalna i po prostu idealna, o której możemy tylko marzyć, a przynajmniej narrator stara się nas przekonać, że tak jest, bo z drugiej strony gdy Tristan udaje szaleńca oraz zmienia wygląd i głos aby móc się zbliżyć do królewskiej pary Izolda go nie poznaje mimo, że mówi jej o rzeczach, które wiedzieli tylko oni oraz służąca Izoldy. 

"Nie uczynek dowodzi postępku, ale sąd. Ludzie widzą uczynek, ale Bóg widzi serca i on sam tylko jest prawdziwym sędzią. Ustanowił tędy, że każdy człowiek oskarżony będzie mógł bronić swego prawa za pomocą bitwy i on sam walczy po stronie niewinnego."

Przejdźmy teraz do tej bardziej pozytywnej części mojej recenzji, bo przecież jakieś dobre strony też muszą być. 
Pierwszą rzeczą, która spodobała mi się podczas czytania jest to, co widać już na pierwszy rzut oka zaraz po otworzeniu książki, czyli to, że każdy z rozdziałów opatrzony jest mottem z oryginalnego tekstu co wprowadza większą autentyczność do tego utworu.
Kolejnym co oceniam na plus jest występowanie istot fantastycznych, magicznych przedmiotów oraz magii samej w sobie, ponieważ jak już wam pewnie wiadomo jestem ogromną wielbicielką fantastyki. Ze względu na to, że jest to legenda oraz romans rycerski oczywistym było, że pojawi się smok, którego rycerz musi zabić aby otrzymać rękę księżniczki, ale bardzo się cieszę, że motywów fantastycznych było więcej.
Podsumowując: mnie osobiście "Dzieje Tristana i Izoldy" czytało się ciężko i jak już mówiłam gdyby nie to, że jest to moja lektura szkolna prawdopodobnie bym jej nie przeczytała, ale pomimo tego, że minusy wygrywają nad plusami nie uważam żeby była to książka całkowicie bezwartościowa. Oczywiście jeśli lubisz opowieści o miłości w średniowiecznym stylu polecam tę legendę, ale także jeśli interesują cię na przykład obyczaje dworskie w tych czasach, bo niektóre z nich są tu bardzo ładnie przedstawione. O samych postaciach Tristana i Izoldy słyszał chyba każdy, a historia ta ma również wielu zwolenników. 

Ocena:
5/10