wtorek, 26 stycznia 2016

"220 linii"- Małgorzata Gutowska-Adamczyk

"Pamiętaj, dziecko, im będzie trudniej, tym bardziej się uśmiechaj! Uśmiech ma cudowną moc uzdrawiania rzeczy chorych."

Jedna z najlepszych lektur szkolnych, które miałam okazję przeczytać. Książka młodzieżowa poruszająca bardzo ważne kwestie z codziennego życia, czyli "220 linii" autorstwa Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.

220 linii autobusowych i trzynastoletni chłopiec, który właśnie rozpoczyna naukę w gimnazjum i otrzymuje swoją pierwszą Warszawską Kartę Miejską, która upoważnia go do nieograniczonego korzystania z komunikacji miejskiej. Pierwsze dni września mijają Mikołajowi raczej pechowo: trafia do niezbyt ciekawej klasy, uszkadza sobie rękę jeżdżąc na deskorolce, zostaje okradziony przez szkolnego chuligana, a gdy informuje o tym nauczycielkę, ta nie staje po jego stronie lecz odsyła go do dyrekcji za bezczelne zachowanie. Chłopak szuka pocieszenia i ucieczki od problemów w podróżach po stolicy i swojej pasji- grze na perkusji. Dzięki temu Mikołaj poznaje nowych, ciekawych znajomych, odkrywa, czym jest prawdziwa przyjaźń oraz przeżywa swoją pierwszą miłość. 
Ponad to chłopiec zaczyna prowadzić drobne śledztwo w celu odkrycia kim jest tajemniczy QuaietSquad, który umieszcza wlepy ze złotymi myślami na pętlach autobusowych. 

"Ale bycie słuchaczem jest sztuką o wiele trudniejszą niż bycie mówcą. Niewielu ludzi umie słuchać. Słuchać, rozumiejąc. Słuchać, próbując dociec, co i dlaczego ktoś do nas mówi. Słuchać, nie przerywając komuś myśli w pół zdania, na znak, że już wiemy, o co chodzi. Bo nigdy nie wiemy wszystkiego o drugim człowieku."

"220 linii" nie jest kolejną ckliwą historyjką dla młodzieży, której głównym wątkiem jest piękna i niesamowita miłość od pierwszego wejrzenia lecz zawiera w sobie wiele motywów psychologiczno-filozoficznych.  Porusza ona kwestie takie jak sens ludzkiej egzystencji oraz to, że ludzie nie zawsze są tacy, jakimi widzimy ich na pierwszy rzut oka i często zakładają maski, żeby nie pokazywać innym jak bardzo są nieszczęśliwi. 
W powieści mamy oczywiście wątek miłosny, ale nie jest to typowa miłość romantyczna, o której często czytamy nie tylko w książkach dla młodych czytelników, ale też w literaturze kobiecej. Uczucie rozwija się tu stopniowo rozpoczynając od tego, że Mikołaj całkowicie ignoruje Melanię i przecież niema w tym nic dziwnego, bo ona przecież jest dziewczyną, a on w wieku trzynastu lat dopiero zaczyna wychodzić z fazy homofilnej. Później, gdy już zaczynają ze sobą rozmawiać ona się w nim zakochuje, a on traktuje ją jak kumpla (w dalszym ciągu nic niezwykłego), no i w końcu Mikołaj zdaje sobie sprawę że naprawdę zależy mu na Melanii, ale nie jest to miłość polegająca na trzymaniu się za łapki, przytulaniu i buziakach. Melania może liczyć na to że Mikołaj pomoże jej w problemach bez względu na to jak bardzo będą one ciężkie (a ona naprawdę ma problemy dużo bardziej złożone niż "co ja mam na siebie włożyć") i dokładnie to samo działa w drugą stronę, ale nie zagłębiam się już bardziej w ten temat bo polecą spoilery. 
"22o linii" jest także powieścią o spełnianiu marzeń. Nasz główny bohater marzy o założeniu zespołu muzycznego: powoli kompletuje sprzęt i pozostałych członków zespołu i pomimo tego, że ani jedno, ani drugie nie jest rzeczą łatwą nie poddaje się. Dzieli swój czas pomiędzy wszystkie ważne dla niego rzeczy i osoby: szkoła, perkusja, przyjaciele, dziewczyna, a najlepszym środkiem do pogodzenia tego wszystkiego ze sobą okazuje się być właśnie muzyka.
Bohaterowie stworzeni przez panią Małgorzatę są bardzo ciekawi. Każdy z nich jest inny, ma oryginalny portret psychologiczny i dobrze skonstruowaną sytuację rodzinną. Mamy tu bohatera o przeciętnej sytuacji rodzinnej i finansowej, sierotę wychowywaną przez dziadka, bardzo biedną postać, która w skrajnej biedzie żyje z matką i 2 rodzeństwa oraz osobę z zamożnej, ale rozbitej rodziny i oni wszyscy prędzej czy później odnajdują wspólny język. 
Akcja lektury toczy się w Warszawie i dlatego trochę dziwnie czułam się czytając ją. W większości opisanych tu miejsc byłam przynajmniej raz w życiu. Taka na przykład ulica Międzynarodowa, która pojawia się dość często, jest ulicą przy której wychowała się moja mama i w dalszym ciągu mieszka tam kilka osób z mojej rodziny. Tak samo jest z pętlą Nowodwory i wieloma innymi miejscami. 
Jedyną rzeczą, która nie podobała mi się w tej książce jest wykreowane przez panią Gutowską-Adamczyk gimnazjum. Chodzi mi tu przede wszystkim o dyskotekę szkolną, która odbywa się w pewnym momencie powieści, a na której obecność jest obowiązkowa i jeśli się na nią  nie przyjdzie to ma się obniżoną ocenę z zachowania. Ponad to nauczycielka od razu informuje uczniów że nie uznaje ani zwolnień od rodziców, ani od lekarza, ani żadnych innych, co oczywiście nie ma racji bytu bo wychodzi tu na to, że szkoły nie interesuje że masz zapalenie płuc, ospę wietrzną czy umówioną rok temu wizytę u lekarza, która jak się okazuje wypada tego samego dnia, bo masz przyjść na dyskotekę i dobrze się bawić. 

"Życie jest największym darem. Jest tajemnicą. Co prawda, przygnieceni codziennymi troskami, czasem o tym zapominamy, ale przecież nic nie zmieni tego faktu. I nie możemy decydować kiedy nastąpi nasz kres. To należy wyłącznie do Boga."

Podsumowując: książkę mogę zdecydowanie polecić nie tylko młodym, ale też bardziej ambitnym czytelnikom. Przekazuje ona wartości aktualne bez względu na to czy mamy lat 10, 16, 25 czy 40, a przy okazji czytania jej możemy przypomnieć sobie nasze własne dzieciństwo (jeśli należysz do starszej grupy czytelniczej).

Ocena:
8/10

"Akademia Mroku. Wybrańcy losu"- Gabriella Poole

"Akademia nauczy cię zdobywać życie, zmuszać je do uległości i naginać zgodnie z twoją wolą. prawdziwi absolwenci Akademii Darke'a  łapią życie za gardło, Cassandro! Pamiętaj o tym?"

W dalszym ciągu trwa u mnie faza na czytanie młodzieżówek, więc dzisiaj mam dla was recenzję pierwszej części syklu "Akademia Mroku" czyli "Wybrańcy losu" autorstwa Gillian Philip piszącej tę serię pod pseudonimem Gabriella Poole. 

Akademia Darke'a jest elitarną szkołą, która co semestr przenosi się w inne egzotyczne miejsce świata, a jej uczniowie są piękni, dobrze urodzeni i bogaci. 
Wraz z przyjazdem akademii do Paryż pojawia się w niej nowa stypendystka Cassandra Bell- amerykanka, która większość swojego życia spędziła w sierocińcu. Dziewczyna dzięki namowom swojego przyjaciela zdecydowała się złożyć podanie o stypendium, żeby w końcu móc zmienić swoje życie. 
Pierwszymi osobami, które poznaje Cassie są Wybrani- grupa najbardziej uprzywilejowanych, niezbyt sympatycznych uczniów, który trzymają wszystkich na dystans. Nowa uczennica postanawia przeprowadzić drobne śledztwo, żeby odkryć sekret Wybranych i dowiedzieć się co mają wspólnego z tragedią, która wydarzyła się rok wcześniej gdy siedziba Akademii mieściła się w Kambodży.

"Akademia Mroku", wbrew pozorom zawartym zarówno na okładce jaki i w znacznej części powieści, nie jest kolejną książką z wampirami w roli głównej, co już jest pierwszym plusem. Niestety język lektury jest raczej przeciętny, a akcja rozwija się bardzo powoli i pierwsze naprawdę wciągające wydarzenia rozpoczynają się dopiero po jakichś 3/4 książki. Pierwszy tom serii zawiera w sobie głównie wprowadzenie i szkic sytuacyjny, a zdarzenia, które rzeczywiście zaczynają nadawać tempo rozpoczynają się zdecydowanie za późno i przez to gdy już wkręcisz się w fabułę i zaczynasz chłonąć każde słowo czekając na to, co będzie dalej okazuje się że to już koniec.
Główna bohaterka "Wybrańców losu" jest postacią, o której ciężko jest mi coś powiedzieć, bo z jednej strony jest dość irytująca, często zmienia zdanie, jest zbyt łatwowierna i na podstawie zachowania jednej (lub kilku) osób od razu wyrabia sobie zdanie na temat całej grupy, przez co na początku zachowała się dość niesympatycznie wobec swojej przyszłej przyjaciółki Isabelli, bo od początku utożsamiła ją z tym, że skoro jest bogata to będzie ją traktować w sposób podobny do Wybranych, że jest kolejnym rozpieszczonym dzieciakiem itp. Z drugiej jednak strony jest ona bohaterką bardzo silną psychicznie i mam w stosunku do niej pewien sentyment i sympatię, ponieważ jest bardzo podobna do pewnej znanej mi osoby.
Jak w każdej powieści młodzieżowej, tak i tu nie mogło się obejść bez wątku miłosnego. Mamy tu dwóch bohaterów, którymi zainteresowana jest Cassie i (a to ciekawe) oboje są Wybranymi. Jednym z nich jest Richard- anglik o "niebywałym uroku osobistym", a drugim tajemniczy hindus Renjit, który każe się jej trzymać możliwie jak najdalej od niego i innych Wybranych (tak bardzo uroczo).
Postacie wykreowane w tej książce są bardzo różnorodne, zarówno pod względem wyglądy ponieważ prawie każdy pochodzi z innego miejsca na świecie, jak i charakteru. W "Akademii Mroku" występuje wielu bohaterów bardzo ważnych dla fabuły, ale też takich, którzy pojawiają się w jednej krótkiej scenie, dowiadujemy się czegoś o nich, a później znikają i niema ich już do końca akcji. Największy nacisk położony jest tylko na kilka postaci i są to Cassie, Isaballa, Richard, Renjit, Jake- chłopak, który podobnie jak Cassie jest na stypendium, tylko że z innego powodu i w którym zakochana jest Isabella, Katerina i Kejko -Wybrane, sir Alric Darke- założyciel akademii oraz madame Azzedine, nazywana też Estelle. Tyle postaci wystarczy dla całkowitego zawiązania akcji, ale poza nimi są tu też inni uczniowie i inni Wybrani. 
Podsumowując: książka powinna Ci się spodobać jeśli szukasz lekkiej lektury z paranormalnymi elementami, ale znudziły Ci się już wampiry i wilkołaki. Całkiem przyjemna książka do przeczytania w jeden wieczór.

Ocena:
6/10

Na "do widzenia" specjalnie dla was kilka cytatów:
-"Cholera, trzeba było zdobyć kasę. Sprzedać duszę diabłu albo coś w tym stylu"
-"-Na tym drzewie siedzą ptaki- rzuciła Cassie, wskazując na jeden z platanów rosnących w parku.- Sprawdź, czy twój urok sprawi, że opuszczą swoje gniazdo."
-"Lubię, kiedy posyłasz Estelle do diabła. Każ jej tam iść na następne kilka godzin."

piątek, 8 stycznia 2016

BookHaul #1

Listopadowo-grudniowy BookHaul ;)
*ostatnia książka styczeń

"Życzenie"- Alexandra Bullen

Witam wszystkich na początku nowego roku 2016 i zapraszam na recenzję książki Alexandry Bullen pt. "Życzenie".

Olivia Larsen, po śmierci siostry bliźniaczki Violet, przeprowadza się razem z rodzicami z Willis- małego miasteczka kilkanaście mil od Bostonu do San Francisco. Dziewczyna ma problem z zaaklimatyzowaniem się w nowej szkole, gdyż zawsze była reaczej skryta i nieśmiała, a sprawy natury towarzyskiej były działką siostry. 
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się o imprezie powitalnej na ich cześć organizowanej w firmie, w której pracuje jej mama. Olivia mimo że nie jest wielbicielką tego typu uroczystości decyduje się pójść, ale wcześniej musi znaleźć odpowiedni strój. W tym celu przeszukuje kartony z rzeczami Violet i natrafia na piękną sukienkę, ale niestety z rozdarciem przy suwaku. Bohaterka oddaje ją do naprawy do pracowni krawieckiej prowadzonej przez młodą, drobną i dość nietypową krawcową- Posey. Następnego dnia przed jej domem pojawia się pokrowiec na ubrania. ale w środku znajduje się zupełnie inna sukienka. Ta jedna rzecz i ten jeden wieczór przywracają dziewczynie radość życia i siostrę. 

Każdy ma jakieś marzenia. Czasem jest to coś drobnego, a czasem coś, bez czego nie moglibyśmy funkcjonować. Wielu ludzi zastanawia się co by zrobili, gdyby odnaleźli lampę z dżinem spełniającym trzy życzenia. W takiej sytuacji znalazła się nasza bohaterka za sprawa magicznych sukienek.
Do sięgnięcia po "Życzenie" zachęca już sama okładka: zachowana w kolorystyce granatów i błękitów, połyskująca, z wytłoczonymi elementami. Łagodnymi, niebieskimi oczami spogląda z niej na czytelnika subtelna dziewczyna w delikatnej i eleganckiej sukience, a w okół niej latają motyle wyróżniające się swoim jasnym kolorem na ciemnogranatowym tle. Piękna i tajemnicza oprawa graficzna skrywa w sobie równie piękną treść z nutką miłości, przyjaźni i magii.
Książka opowiada o zwykłej nastolatce, której życie nie usłane było różami: straciła swoją jedyną przyjaciółkę- Violet, a jej dawni znajomi zadawali się z nią tylko dla tego że była jej siostrą, tej wiecznie uśmiechniętej optymistycznej dziewczyny, z którą można było spędzać godziny na zakupach i chodzić na wszystkie imprezy, która czerpała z życia pełnymi garściami. Jej rodzice po tragedii rzucili się w wir pracy: matka całymi dniami przesiadywała w kancelarii, a ojciec zajmował się remontem ich nowego domu. Obydwoje zdawali się zapomnieć że mają jeszcze jedną córkę, której też jest ciężko, podobnie jak im.
Dzięki magicznej sukience dziewczyna sprowadza z zaświatów siostrę i przy jej pomocy zdobywa w końcu przyjaciółkę- Callę. Zakochuje się też w pewnym niezwykle przystojnym skaterze Sorenie, który na jej nieszczęście już się z kimś spotyka i jest to właśnie Calla. Gdy para się rozstaje Olivia zaczyna spotykać się z Sorenem, ale ukrywają to, żeby nie sprawić przykrości Calli. Przez tą sytuację dziewczyna nie może się w pełni cieszyć ani przyjaźnią, która przez nią nie jest do końca szczera, ani z miłości, bo musi ją ukrywać przed innymi.
Powieść napisana jest łatwym i przystępnym językiem jak na młodzieżówkę przystało i mimo że nie jest szczególnie wybitna to wydaje mi się że warto się z nią zapoznać.

Ocena: 7/10

piątek, 25 grudnia 2015

"Dotyk Julii"- Tahereh Mafi

"Prawda jest zazdrosną, porywczą kochanką, która nigdy nie śpi, oto, czego nie mówię. Nigdy nie będzie dobrze."

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie w ten piękny Świąteczny wieczór (lub kiedy tam to czytacie) i zapraszam na recenzję książki autorstwa Tahereh Mafi pt. "Dotyk Julii".

Świat się zmienił. Nic nie jest tak, jak być powinno. Ziemia jest jedynie suchą skorupą pozbawioną roślinności, minęło mnóstwo czasu od kiedy ktoś widział jakieś zwierzę, wielu ludzi niema co jeść, ani co pić. Zniknęły pory roku, atmosfera została poważnie uszkodzona. Z pomocą przychodzi Komitet Odnowy- partia polityczna, która wmawia ludziom że zaistniałą sytuację można jeszcze naprawić, ale działania jakie podejmują po dojściu do władzy daleko mijają się z obietnicami...
264 dni. Tyle czasu siedemnastoletnia Julia Ferrars  siedzi zamknięta w celi szpitala psychiatrycznego, od tak dawna nikogo nie widzi, z nikim nie rozmawia. Władzą oddali ją jej właśni rodzice, którzy uznali że jest niebezpieczna dla społeczeństwa. Jej dotyk może zabić.
Julia nie jest szalona. Wierzy, że nie jest szalona. Przy zdrowych zmysłach trzymają ją liczby : "1 okno. 4 ściany. 1,5 metra kwadratowego powierzchni. 26 liter alfabetu w języku, którym nie mówiłam przez 264 dni odosobnienia." oraz jedno marzenie, jeden sen, który przynosił ukojenie w ciężkich chwilach: "Dzisiaj zobaczę ptaka. Będzie biały, ze złotymi prążkami na głowie, przypominającymi koronę. Będzie latał." Tak wygląda jej życie: marzenia, myśli, słowa, którymi z nikim nie może się podzielić. Notatnik i popsute pióro z resztką atramentu. Do czasu kiedy do jej celi trafia Adam i nagle wszystko to, co było dziewczynie znane zaczyna się burzyć. 

"Z braku bliskości z ludźmi budowałam więzi z papierowymi postaciami. Przeżyłam miłość i stratę z powieści historycznych, doświadczyłam dojrzewania przez analogię. Mój świat jest utkaną ze słów pajęczyną, splatającą kończyny, kości i ścięgna, myśli i obrazy. Jestem istotą złożoną z liter, postacią stworzoną przez zdania, wytworem wyobraźni, fikcją."

"Dotyk Julii" to piękna, poruszająca i wciągająca dystopia. Wizja zniszczonego świata przedstawiona przez autorkę jest bardzo prawdopodobna ponieważ czynnikiem, który spowodował destrukcję jest to, co ludzie robią każdego dnia: niezliczone ilości spalin emitowanych do atmosfery, stosowanie nawozów sztucznych i środków owadobójczych, które na dłuższą metę wyniszczają ziemię i mają straszny wpływ na ludzkie zdrowie, podawanie zwierzętom pasz z tych roślin. Komitet Odnowy tylko wykorzystał sytuację, wcisnął ludziom fałszywe nadzieje (tak jak to się często zdarza w świecie polityki) i zmienił ich życie w jeszcze gorszy koszmar.
Książka napisana jest narracją pierwszoosobową prowadzoną przez główną bohaterkę, dzięki czemu możemy ją bardzo dokładnie poznać. Jest ona postacią doskonale wykreowaną: jej dzieciństwo, które wspomina, całe jej życie, w którym brakowało jej osoby, która darzyła by ją jakimś pozytywnym uczuciem, troszczyła się o nią. To, że jej rodzice jej nienawidzili, traktowali jak diabelski pomiot, bali się jej. Całe społeczeństwo nie chciało mieć z nią nic wspólnego, bo na chwilę zapomniała jak bardzo jej dotyk jest niebezpieczny i chciała pomóc wstać małemu dziecku. Jak przez cały czas starała się być dobra, miła, nikomu nie przeszkadzać, pomagać wszystkim na miarę swoich możliwości, tylko po to, żeby okazano jej odrobinę ciepła, ale nigdy nie usłyszała nawet słowa "dziękuję".Nigdy nikomu nie życzyła źle, mimo wszystkich doświadczonych krzywd. To wszystko daje nam pełny i spójny obraz tego jaki piękny jest jej system wartości i jak bardzo kocha ludzi, nawet tych, którzy zmienili jej życie w piekło. Jest osobą inteligentną, ale też bardzo wrażliwą i zamkniętą w sobie.
Każda z postaci występujących w tej lekturze ma doskonale stworzony portret psychologiczny i wnosi coś ważnego do akcji. Niema tu postaci, której nie lubię, ale mam mieszane uczucia co do Warnera, ponieważ jest on osobą kochającą władzę i nie cofnie się przed niczym żeby osiągnąć swój cel, ale ma w sobie coś, co sprawia że nie chcę go uważać za postać negatywną a jedynie taką, która zbłądziła.
W powieści mamy oczywiście także piękny wątek miłosny, który rozwija się między Julią i Adamem. W trakcie trwania akcji dowiadujemy się że bohaterowie poznali się wcześniej, zanim spotkali się w szpitalnej celi i jak bardzo byli sobie bliscy, mimo że ze sobą nie rozmawiali. No i jeszcze fakt, że ich spotkanie nie było przypadkiem...
Kolejną rzeczą, którą uwielbiam w tej książce są poprzekreślane zdania, które mają tu wiele zastosowań: dowiadujemy się z nich prawdy, którą Julia zna, ale bardzo chce ją od siebie odrzucić; są to słowa, które pojawiają się w jej głowie, a ona nie chce się przyznać że właśnie o tym pomyślała, oskarża w nich samą siebie o swoją sytuację. Często są to też skreślone powtórzenia, mające na celu podbicie znaczenia (najczęściej osobistego) danego zdania.

Ocena:
10/10

PS. Z okazji trwających właśnie Świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć wam wszystkim kochani ciepłych, radosnych chwil spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół, i żeby spełniły się wszystkie wasze marzenia. Wesołych Świąt!

środa, 16 grudnia 2015

"Dziedziczki"- Andrzej Pilipiuk

"Świat wokół nas niekiedy okazuje się bardzo skomplikowany, niż nam się wydaje. A czasem jest bardzo prosty, choć wydaje się złożony."

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam na recenzję trzeciej, i ostatniej części trylogii Kuzynki Kruszewskie ( <część 1> <część 2>) autorstwa Andrzeja Pilipiuka.

-Kuzynki Stanisława i Katarzyna Kruszewskie razem z Moniką wracają w rodzinne strony do przemianowanych na PGR, dawnych Kruszewic, gdzie postanawiają rozpocząć działalność gospodarczą, odbudować dwór, zaprowadzić nowe porządki. Dla nich nowe miejsce prawie zawsze oznacza nowe kłopoty...
-Leszlo i Arminius wpadają na trop architekta, który na swoim koncie ma budynki z przed kilku tysięcy lat, a ostatnie jego ślady zaobserwowane zostały w Norwegii. Dwaj łowcy wampirów próbują go odnaleźć i jeśli będzie to potrzebne unicestwić.
-Mistrz Michał Sędziwój planuje wyprawę na Tajwan w celu odszukania innych alchemików, ale co wyniknie z tej wyprawy?

Jak przystało na Andrzeja Pilipiuka akcja od samego początku powieści rusza z kopyta. Nasi bohaterowie decydują się zmienić otoczenie i z tętniącego życiem Krakowa przenosimy się do małej wioski, której mieszkańcy (całe cztery osoby) nie są zachwyceni powrotem dziedziczki i nowym porządkiem rzeczy. Ci ludzie przyzwyczajeni byli tylko do dwóch rzeczy: spania i picia, i najczęściej robili to na zmianę, a żyli jedynie z zasiłku dla bezrobotnych. Po zarówno pierwszej, jak i drugiej części wiemy doskonale że pod okiem Kruszewskich coś takiego nie mogło by przejść, więc korzystając ze swoich dojść pozbawiają ich zasiłku i prawie że siłą zaganiają do pracy przy odbudowie zaniedbanej wsi. Bunt wisi w powietrzu, a jego ofiarą w pewien sposób zostaje zupełnie nieświadoma niczego Monika.
Odbiegając trochę od tematu kuzynek i księżniczki, a skupiając się trochę bardziej na pozostałych, znanych nam już bohaterów książki: Bractwo Drugiej Drogi nie zostało całkowicie wytępione, a osoby które czytały poprzednie części wiedzą co to oznacza: nic dobrego. Ci ludzie nie cofną się przed niczym, żeby poznać tajemnicę kamienia filozoficznego.
W książce nie brakuje tego cudnego, czasem lekko sarkastycznego poczucia humoru pana Pilipiuka, momentów wzruszenia i smutku, które wycisnęły ze mnie łzy, ani takich przy których nie było innej opcji jak tylko się roześmiać, albo przynajmniej uśmiechnąć. Andrzej Pilipiuk doskonale potrafi grać na moich uczuciach. Ponad to w "Dziedziczkach" pojawia się króciutka wzmianka o innym bohaterze wykreowanym przez tego autora (Kto wie o kogo chodzi?) i mimo że zazwyczaj bardzo tego nie lubię to tutaj szczery uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy- ot, taki sentyment.
W powieści pojawiła się, poza mieszkańcami Kruszewic, jeszcze trójka nowych bohaterów: bracia Pawło i Ihor- cieśle z Ukrainy, który zostali zatrudnieni do wybudowania dworu oraz Paweł- student ASP i malarz. W tym momencie zazwyczaj wypowiadam się co do tego czy lubię, czy nie lubię danej postaci, ale w tym wypadku tego nie zrobię bo boję się spoilerów.
Podsumowując: ostatnia część jest równie cudowna co poprzednie, co daje nam pełny obraz ma całą trylogię, która według mnie jest warta przeczytania, a już na pewno mogę polecić ją wszystkim fanom fantastyki oraz twórczości Andrzeja Pilipiuka.

Ocena:
8/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Trylogia"

niedziela, 6 grudnia 2015

"Gwiazda anioła"- Jennifer Murgia

"Czy wierzysz, że różne rzeczy dzieją się z jakiegoś powodu? Że niektórzy ludzie mogą pojawić się w naszym życiu, spotykać nas w jakimś konkretnym celu? Że wszystko jest częścią jakiegoś większego planu?"
Dzisiaj w ten piękny Mikołajkowy wieczór mam dla was recenzję książki autorstwa Jennifer Murgii (lub jak tam powinno się odmieniać to nazwisko) pt. "Gwiazda anioła". Gorąco zapraszam do czytanie.

Teagan McNeel jest zwykłą siedemnastolatką: mieszka w małym, sennym miasteczku Hopewell, na zachód od New Jersey; ma kochającą mamę, najlepszą przyjaciółkę Clarie i wroga Brynn; uwielbia czytać książki z paranormalnymi bohaterami; słucha Evanescence. Od dziecka męczą ją koszmary, ale gdy była mała jej mama mówiła jej że niema się czego bać bo czuwa nad nią jej Anioł Struż. 
Pewnego dnia w szkole, w której uczy się Tea pojawia się nowy chłopak, który wzbudza ogólne zainteresowanie wśród żeńskiej części liceum, ale on zdaje się zwracać uwagę jedynie na Teagan, a ona, mimo że prawie go nie zna, szuka go wzrokiem na każdej przerwie. 
Koszmary dziewczyny nasilają się z każdą kolejną nocą, a z czasem zaczynają nękać ją także w ciągu dnia, a ratunkiem okazuje się być nowo poznany blondyn. 
Kim tak naprawdę jest Garreth? Kim jest Tea i jaki związek z tym wszystkim co się w okół niej dzieje ma jej ojciec, którego dziewczyna zna tylko ze zdjęć? I czego chce od niej tajemniczy Hadrian?

Powieść o pięknej i niesamowitej miłości między aniołem a ludzką dziewczyną. Teagan zawsze pragnęła znaleźć cudownego chłopaka, który byłby prawdziwym spełnieniem jej marzeń, uciekała się nawet do modlitw, ale nigdy nie mogła spodziewać się w jaki sposób zostaną one wysłuchane. Niestety para niema dla siebie zbyt dużo czasu bo Garreth'owi dane jest spędzić tylko osiem dni na ziemi- tyle ile ramion ma oktagram na jego dłoni i ile faz ma ludzkie życie. Ósemka jest cyfrą pełności, w okół której kręci się świat.

"Gwiazda anioła" jest książką lekką, króciutka i przyjemną, ale niestety zbyty przewidywalną. Akcja toczy się bardzo szybko, czasem nawet za bardzo i aż chciałoby się żeby niektóre wątki były bardziej rozbudowane. Fabuła może wydawać się oklepana, ale mnie absolutnie to nie przeszkadzało i płynęłam przez powieść, często tracąc poczucie czasu, za co bardzo przepraszam moich nauczycieli (niema to jak zaczytywać się na lekcjach).
Przy okazji chciałabym także podziękować moim cudownym przyjaciołom, który wysłuchiwali mojego marudzenia, że nigdy sobie nikogo nie znajdę bo przez książki mam zbyt wygórowane oczekiwania i że ja chcę Garretha'a. (Tak, wiem że to nie jest zbyt dojrzałe zachowanie z mojej strony.)
Podsumowując: wiem że wielu osobom książka nieprzypadła do gustu (przygotowując się do napisania recenzji przejrzałam kilka innych), ale mnie się bardzo podoba. Nie wiem jakiej grupie wiekowej mogę polecić powieść, więc po prostu jeśli zainteresowała Cię moja opinia- sprawdź i wyrób sobie własną, a jeśli uważasz że akurat ta powieść raczej nie jest dla Ciebie, to poco się z nią męczyć, prawda?

Ocena:
7/10

niedziela, 29 listopada 2015

"Amore 14"- Federico Moccia

"Nie ma nic piękniejszego niż coś, co zaczęło się przez przypadek i dobrze się skończyło!"

Ostatnio bardzo zaniedbuję bloga, ale mam nadzielę że w przyszłym miesiącu moja frekwencja się poprawi i dobrze zamknę ten rok. Tymczasem zapraszam was na recenzję książki, z którą trochę się pomęczyłam, czyli "Amore 14" autorstwa Federica Mocci.

Główną bohaterką książki jest prawie czternastoletnia Carolina, która marzy o znalezieniu wielkiej, cudownej, prawdziwej miłości. Ma dwie przyjaciółki Alis i Clod- wszystkie się bardzo od siebie różnią i to trzyma je przy sobie: Alis jest bardzo pewna siebie i sądzi że każdą sprawę można rozwiązać za pomocą pieniędzy; Clod jest bardzo skryta, znacznie mniej przebojowa niż Alis i lubi jeść; a Carolina jest bardzo wrażliwa, uwielbia czytać książki, słuchać muzyki i spędzać czas w towarzystwie swojego starszego brata Giovanni'ego, którego sama nazywa Rusty James. 
Pewnego dnia w czasie wizyty w księgarni Caro poznaje przystojnego Massimiliana, w towarzystwie którego spędza bardzo przyjemne popołudnie. Niestety, gdy dziewczyna wraca do domu jej telefon z numerem Massi'ego zostaje ukradziony i całkowicie traci z nim kontakt, a poszukiwania prowadzone na wszystkie możliwe sposoby nie przynoszą skutków. W tym czasie w życiu Caroliny zachodzą różne zmiany. 

"Fotografia zatrzymuje czas, zabija obawę, że wszystko zniknie. Wystarczy jedno kliknięcie. Ten obraz, a zwłaszcza myśli, które przywołuje, na zawsze pozostaną nasze."

"Amore 14" nie jest książką, która przypadnie do gustu większości czytelników, ale jest na swój sposób powieścią bardzo uroczą i świeżą, dzięki postaci Caro, która nie jest jakoś szczególnie inteligentna (na początku uważałam ją nawet za dość infantylną), ale jest po prostu normalna jak na swój wiek. Żyje trochę w świecie swoich marzeń, chciałaby mieć chłopaka, który chociaż w niewielkim stopniu byłby podobny do jej brata i wierzy, że przyjaźnie z czasów szkolnych będą trwać wiecznie. Wydaje mi się, że gdyby większość z kobiet, które kiedykolwiek sięgnęły lub sięgną po tę pozycję przyjrzała się dokładniej postaci Caroliny zobaczyły by w niej troszkę z siebie w wieku tych trzynastu-czternastu lat.
Lektura jest napisana w formie pewnego rodzaju pamiętnika, który pisze Caro i w którym opisuje w kolejności każdy miesiąc: wypisuje piosenki, które wpadły jej w ucho w danym czasie, co dzieje się w jej szkole, domu, życiu, relacjach z przyjaciółmi. W książce opisany jest prawie cały rok, a dokładniej 11 miesięcy: od września do lipca, pomiędzy którymi znajdują się krótkie wstawki od członków rodziny. 
Język jaki występuje w tej książce nie jest szczególnie wyszukany, ale w tym przypadku trzeba ocenić to na plus, bo dodaje to jeszcze więcej autentyczności. Jedyne do czego muszę się przyczepić to zdecydowanie za często powtarzane "na maksa": "podobał mi się na maksa", "impreza była czadowa na maksa" itp.
Niestety podczas czytania miałam kilka takich momentów, w których stwierdziłam, że nie uda mi się dobrnąć do końca i że niema innej opcji jak tylko odłożyć ją na półkę, i więcej do niej nie wracać, ale koniec końców cieszę się że tego nie zrobiłam, bo powieść jest naprawdę słodka i przedstawia piękną relację między rodzeństwem. Szczerze mówiąc to właśnie starszy brat Caroliny jest moją ukochaną postacią męską z tej powieści, bo żaden inny bohater nie dorasta mu nawet do pięt: jest odważny, troszczy się o swoją siostrę, stara się spełnić swoje marzenia. 
Podsumowując: osobą, które poszukują bardziej ambitnej lektury- odradzam, ale jeśli masz ochotę sięgnąć po coś, co nie będzie wymagało od ciebie myślenia i analizowania, a przy tym czegoś uroczego i radosnego- polecam. Polecam także czytelniczką w wieku narratorki powieści, prawdopodobnie wam się spodoba. 

Na koniec jeszcze tylko kilka cytatów:

"Lektura książki to szczególny moment, kiedy nagle ożywają jakieś postacie, a ty czytając to, co mówią, czują, przeżywają i jak cierpią, możesz się przekonać, czy dany pisarz jest dobry. Bo każde jego słowo stało się częścią tych postaci, które tym samym ożyły... Ale tylko dla tych, którzy naprawdę o nich przeczytali, stają się one rzeczywiście żywe."
"Wszyscy tylko czegoś chcą, niczego nie dając w zamian. Wszyscy kradną i świetnie na tym wychodzą. Aty, ilekroć starasz się być uczciwy, za każdym razem dostajesz za swoje."

Ocena:
7/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Pamiętnik"

sobota, 31 października 2015

"Martwa Strefa"- Stephen King

No i znowu napisanie posta zajęło mi bardzo dużo czasu, za co bardzo serdecznie przepraszam, ale w końcu jest. Recenzja książki, która mnie całkowicie rozwaliła: "Martwa strefa" Stephena King'a.

John Smith jest młodym nauczycielem angielskiego. Może nazwać się człowiekiem szczęśliwym: jest lubiany przez uczniów, ma wspaniałą dziewczynę i rodziców, sądzi że niestanie mu się nic złego... do czasu. W przed dzień Halloween wybiera się razem z Sarą do wesołego miasteczka, gdzie wygrał znaczną sumę pieniędzy na kole fortuny, a Sara zjadła nieświeżego hot-doga. Johny odwiózł ją do domu, a później zadzwonił po taksówkę. Po tej podróży czas stanął dla niego w miejscu na prawie pięć lat: czołowe zderzenie z innym samochodem, śmierć tamtego kierowcy oraz taksówkarza, śpiączka Johnny'ego. 
Przez te lata świat całkowicie się zmienił: zarówno ten wielki, w którym już kilkakrotnie zmienił się prezydent Stanów Zjednoczonych, pojawiło się mnóstwo nowych wynalazków, nowa muzyka; jak i mały, prywatny świat Johnny'ego: Sara wyszła za mąż i urodziła syna, jego matka wpadła w obsesję religijną i zachorowała na nadciśnienie... Ponad to nauczyciel odkrywa u siebie pewne nietypowe zdolności: potrafi widzieć przyszłość i przeszłość. Ale czy aby na pewno rozpoczął to właśnie TEN wypadek?
Plotki szybko się rozchodzą, a od czasu wybudzenia się ze śpiączki życie Johnny'ego już nigdy ma nie być (nawet w niewielkim stopniu) podobne do dawnego. 

"Martwa strefa" to zapierający dech w piersiach thriller z elementami fantastyki. Akcja książki toczy się bardzo szybko, cały czas coś się dzieje.
Mamy tu trzy, na pozór średnio związane ze sobą historie, powiązane z konkretnymi osobami. Jedna z nich, najbardziej rozbudowana, dotyczy oczywiście John'a, a pozostałe dwie są wplatane w fabułę bardzo sporadycznie żeby po pewnym czasie skrzyżować się z główną i są one związane z Gregiem Stillsonem- nie do końca zrównoważonym mężczyzną chcącym zaistnieć w świecie polityki, oraz z mordercą, którego imienia nie poznajemy od razu, ale poznajemy jego dzieciństwo.
W powieści ciekawe jest to że zawiera ona dużo odniesień do Polski za czasów drugiej wojny światowej: "Skąd wiesz, że mam w nim zdjęcie matki? Ona nie żyje, zginęła w okupowanej Warszawie..."
Rzeczą charakterystyczną dla Stephena King'a jest bardzo dokładne opisywanie miejsc, zdarzeń i bohaterów, tworzenie świetnych portretów psychologicznych, i dlatego nawet niewiele znacząca dla fabuły postać staje się barwna i zapamiętywana przez czytelnika.
No a skoro już przy  bohaterach jesteśmy, to muszę napisać (jak to ja) o tych, które darzę sympatią i antypatią:
Do lubianych przeze mnie należą oczywiście Johnny, jego rodzice, Sara, Denny- synek Sary, doktor Sam Weizak, Roger i Chuck  Chatsworth i kilku innych, których wymienianie tu zajęło by za dużo czasu i nie wniosło by niczego szczególnego do tej recenzji.
Do postaci, których nie lubię należą Greg Stillson, Sonny Elliman i mąż Sary (wybaczcie, ale nie potrafię przypomnieć sobie, ani znaleźć w książce jego imienia), który tak naprawdę nie wiem czemu znalazł się w tej grupie. Chyba tylko dlatego, że zajął miejsce Johnny'ego.
Morderca nie pasuje mi do żadnej z grup, bo mimo tego, co robił jest mi go trochę żal.
Podsumowując: uwielbiam tę książkę! Zdecydowanie polecam zapoznanie się z nią każdemu, kto lubi trzymające w napięciu thrillery z odrobiną grozy i oczywiście każdemu wielbicielowi King'a, który jeszcze nie miał okazji zapoznania się z nią.

Ocena:
10/10

"Wszyscy robimy, co możemy, i to musi wystarczyć... a nawet jeśli nie wystarczy, i tak musi wystarczyć. Nigdy nic nie tracimy, Saro. Nic, czego nie można odzyskać."

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Nieczytana książka ulubionego autora"

piątek, 9 października 2015

"Hobbit"- J.R.R. Tolkien

Wybaczcie, że tak długo nie pojawiały się recenzje, ale rozumiecie: rok szkolny, dużo nauki, dodatkowe zajęcia i czasem po prostu brakuje czasu na czytanie. Dzisiaj mam dla was recenzję "Hobbita" Tolkiena, za którego czytanie wzięłam się ze względy na konkurs kuratoryjny z języka polskiego.

Grupa krasnoludów wyrusza w długą i niebezpieczną podróż w celu odebrania smokowi należącego do nich złota. Ich nieoczekiwanym sprzymierzeńcem zostaje, wybrany przez czarodzieja Gandalfa, hobbit Bilbo Baggins.  Hobbit bardzo ceni sobie spokój, wygodę i dobre jedzenie, ale na czas przygody takie luksusy nie będą mu dane. 

Już od dłuższego czasu planowałam zapoznanie się z "Hobbitem" oraz innymi książkami Tolkiena, ale jakoś zawsze było coś innego co powodowało, że te powieści były odsuwane na dalszy plan. Teraz kiedy zdecydowałam się wziąć udział w konkursie, w którego kanonie lektur znajduje się właśnie ta króciutka i bardzo przyjemna książka nie było innej opcji jak tylko zacząć przygodę razem z krasnoludami, Bilbem i Gandalfem.
Powieść niesamowicie wciąga i nie sposób się od niej oderwać. Akcja rozwija się i toczy bardzo szybko.
Czytając tę historię przenosimy się do fantastycznego świata wykreowanego przez autora i razem z bohaterami wędrujemy po przeróżnych niebezpiecznych krainach spotykając po drodze zarówno naszych sojuszników, jak i wrogów takich jak gobliny czy wargi.
W książce został zastosowany bardzo ciekawy sposób narracji: narrator nie jest uczestnikiem zdarzeń lecz obserwatorem i jest osobą wszechwidzącą. Już na początku daje nam wskazówki odnoście tego co wydarzy się pod koniec, dokładnie wie co robią bohaterowie mimo że obecnie toczący się wątek nie jest z nimi bezpośrednio związany, a one same znajdują się w zupełnie innym miejscu.
Postacie mimo tego, że jest ich bardzo wiele są doskonale dopracowane. Moimi ulubionymi są Bilbo, Gandalf, krasnoludy Fili i Kili, Beorn oraz orły. (Ze względu na dwóch wymienionych wcześniej bohaterów zakończenie "Hobbita" złamało mi serce).
Jedyne moje zastrzeżenie do tej książki: można było bardziej rozbudować ostatnią scenę bitwy, poza ty jest cudownie.
Podsumowując: z całkowicie czystym sumieniem mogę polecić "Hobbita" każdemu, a już z całą pewnością wielbicielom fantastyki i powieści przygodowych. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Ocena:
9/10

czwartek, 17 września 2015

"Księżniczka"- Andrzej Pilipiuk

Kontynuacja "Kuzynek" <klik>, czyli "Księżniczka" autorstwa Andrzeja Pilipiuka.

Gdy to, co wydarzyło się w poprzedniej części zostaje definitywnie zamknięte nasi bohaterowie mają już nowe problemy. A wszystko to za sprawą dwóch łowców wampirów, których przyciągnęła do Krakowa chęć zamordowania Moniki oraz Bractwa Drugiej Drogi, czyli stowarzyszenia zajmującego się wytwarzaniem złota w sposób odmienny do stosowanego przez alchemików, ale za wszelką cenę chcą zdobyć tajemnicę tynktury. 
Czy Monika po 1000 przeżytych lat padnie ofiarą Leszla i Arminiusa?
Czy Mistrz Michał przekaże sekret Bractwu? Czy zginie pilnując tajemnicy?

Bardzo przyjemny powrót do serii "Kuzynki" i tym razem skupiamy się przede wszystkim na postaciach księżniczki Moniki Stiepankovic- nietypowej wampirzycy oraz Mistrza Michała- alchemika. 
Gdy wydarzenia na chwilę zwolnią i czytelnik ma możliwość oczyma wyobraźni zobaczyć obecny lub dawny Kraków już po chwili zostaje wrzucony w środek walki na śmierć i życie. "Opowieść tak napakowana akcją, że czytając, można dostać zadyszki".
Znów pojawia się magia, fantastyczna fabuła, fakty historyczne i archeologiczne, i intrygi.
Pojawili się oczywiście nowi bohaterowie, a "starze" postacie drugoplanowe bardziej ożyły (jak na przykład koleżanki z klasy Moniki, które pokazały że są w większości bardzo inteligentnymi osobami z osobowością). Poza tym pojawiła się bohaterka, która teoretycznie może być ważna, a czy rzeczywiście taka jest, czy została stworzona w celu ściągnięcia czytelnika na fałszywy trop, to się okaże (nie powiem o kogo chodzi, bo to byłby spoiler). 
Na podstawie tej powieści możemy jeszcze bardziej uświadomić sobie jak bardzo kruchy jest czas i że nawet to, co zrobiliśmy zaledwie ułamek sekundy temu jest już przeszłością, i że powinniśmy pozostawić po sobie coś dobrego dla przyszłych pokoleń: "W przyszłości ktoś może zechcieć poszukać sobie wzorców postępowania. I przypadkiem rzuci okiem na naszą epokę. Od nas, od naszego przykładu, w dużej mierze  zależy to, jacy będą nasi potomkowie. To my, tworząc teraźniejszość, tworzymy zarazem i historię, i przyszłość."
W "Księżniczce" znajduje się jeszcze więcej fragmentów negujących Polską oświatę niż w jej poprzedniej części. Paradoksy, takie jak ten, gdy alchemik chce zapisać się na kurs doszkalający żeby zostać nauczycielem, a w placówkach informują go że musi zostać skierowany przez szkołę, w której pracuje, a do rozpoczęcia pracy w szkole potrzebny jest ten kurs. 
Podsumowując: "Księżniczka", tak samo jak poprzednia książka z tej serii jest zdecydowanie godna polecenia.
(A ta recenzja, mimo że jest dość chaotyczna, to mam nadzieję że zrozumiała i że nie powstało z niej "masło maślane".)

Ocena:
9/10

czwartek, 3 września 2015

"Duchy. Historie o nawiedzonych miejscach i ludziach"- Rebecca E. Kidger

Książka, która nie jest powieścią ani zbiorem opowiadań, czyli pierwsza taka na moim blogu. Kompendium prawdziwych historii paranormalnych- "Duchy. Historie o nawiedzonych miejscach i ludziach" autorstwa Rebeccy E. Kidger.

Książka z kategorii literatury popularnonaukowej, która dzieli się na części takie jak:
-Upiorne rezydencje i dwory
-Paranormalne puby i gospody
-Brutalne pola bitwy
-Przerażające domy
-Drogi pełne duchów
-Straszne sklepy
-Upiorne pracownie
-Zamki budzące grozę
-Przerażające miejsca kultu
-Nawiedzone hotele
-Lasy wywołujące niepokój
-Parki poltergeistów
-Ujścia wód
-Miejsca rozrywki przejmujące grozą
-Rzymskie ruiny
-Inne miejsca, w których pojawiają się duchy

Zakupiłam tę książkę ze względu na to, że interesuje mnie taka tematyka (nawiedzenia, opętania itp.) i ponieważ znalazłam ją w fajnej cenie w sklepiku z prasą.
Początkowo w ogóle nie mogłam przekonać się do tej książki, bardzo ją męczyłam, a później porzuciłam i dopiero kiedy sięgnęłam po nią ponownie, jakiś tydzień temu, naprawdę mnie zainteresowała. Najbardziej lubię historie miejsc w których występują poltergeisty (hałaśliwe, często złośliwe duchy) i zjawy osób zamordowanych.
Poza elementami paranormalnymi możemy dowiedzieć się też trochę o historii Anglii.
Niestety poza plusami, książka zawiera także minusy takie jak na przykład często bardzo podobne do siebie zakończenia typu: "[...] może dostać przy barze więcej niż pół litra napoju i paczkę chipsów, a za kompana do kieliszka- ducha dawno już nie żyjącej osoby!", "[...] można samemu delektować się trunkiem, ale można też go dzielić z nowym niewidzialnym przyjacielem." i "[...] klienci mogą dostać więcej, niżby oczekiwali, zamawiając przy barze drinki.".
Ponad to wstępy do rozdziałów, które jak mi się wydaje miały zachęcać, mnie nieszczególnie zainteresowały: "Wiele jest rezydencji i dworów w Anglii, ale kto i co się w nich czai, jest tajemnicą, która fascynuje...", "Dom powinien być niebem, miejscem, gdzie człowiek czuje się bezpieczni, a goście są uprzejmie witani. Ale zdarzają się też nieproszeni goście, którzy nie chcą tych domów opuścić..." czy "Idziemy do sklepu, aby coś kupić, ale niektórzy klienci mogą dostać więcej, niżby chcieli...".
Podsumowując: jeśli interesujesz się duchami, zjawami itp. to ta książka powinna Cię zainteresować. Wystarczy się tylko bardziej skupić na treści, aniżeli na formie.

Ocena:
6/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka, którą zaczęłaś, ale nie skończyłaś"

piątek, 21 sierpnia 2015

"Marzenia i koszmary"- Stephen King/ cz.2

(Link do pierwszej części recenzji tutaj: KLIK)

14. "Mój śliczny kucyk"
George Banning był dziadkiem Clivea Banninga. Kiedyś, obserwując wnuka bawiącego się z innymi dziećmi postanowił z nim porozmawiać i przekazać mu swój kieszonkowy zegarek. Podał mu wtedy instrukcję dotyczącą czasu i ślicznego kucyka.
Tekst skupiający się na psychologii i pojęciu czasu. Daje do myślenia i pokazuje jak z wiekiem zmienia się postrzeganie czasu, i jak ważne jest posiadanie własnego ślicznego kucyka.
Ocena: 8/10

15. "Przepraszam, to nie pomyłka"
Kate Weiderman jest żoną Billa- znanego pisarza oraz matką Jeffa, Connie, Dennisa i Polly. Pewnego dnia ich codzienne, spokojne życie zostaje przerwane przez telefon i płaczącą kobietę proszącą o pomoc. Kate na początku myśli, że to jej najstarsza córka, później że matka lub siostra, ale wszystkie tropy okazują się fałszywe. Tego samego dnia mąż kobietu umiera na atak serca. Czy wcześniejszy telefon był tylko pomyłką?
W zbiorze opowiadań pojawia się nam niespodziewanie scenariusz filmowy z uwzględnionymi wszystkimi ujęciami kamery. Ciekawe urozmaicenie ogromnego tomu. Będąc w połowie scenariusza sądziłam, że tytuł zdradza zbyt wiele, ale jednak nie. Sama zawarta w nim historia nie jest zbyt dług, ponieważ większość treści zajmują didaskalia, ale wystarczy to na tyle żeby się w nią zagłębić.
Ocena: 8/10

16. "Ludzie Godziny Dziesiątej"
Ludzie Godziny Dziesiątej to grupa, którą poznać można na podstawie pewnych nawyków. Nie są to palacze, ale też nie osoby niepalące i tylko oni widzą batmanów. Do grupy tej należy Brandon Pearson a w dniu, w którym zobaczył swojego pierwszego batmana na swoje szczęście i nieszczęście zarazem spotyka Duke'a...
Dość długie ale wciągające opowiadanie, z dobrze dopracowaną fabułą i bohaterami.
Ocena: 9/10

17. "Crouch End"
Na posterunku policji w Crouch End zjawia się rozgoryczona Amerykanka i prosi o pomoc w odnalezieniu męża. Opowiada dwóm policjantom dziwną i mrożącą krew w żyłach historię, podobno niepierwszą taką w tej dzielnicy.
"Cały nasz świat, wszystko, co wydaje mam się takie miłe, normalne i zwykłe, jest jak wielka skórzana piłka napompowana powietrzem. I że miejscami skóra jest prawie całkiem przetarta. Tam bariery są cieńsze. Rozumiesz, o czym mówię? [...] Może Crouch End jest właśnie jednym z takich miejsc?"
Czy istnieje inny wymiar? Jeśli tak, to co się w nim znajduje? To opowiadanie przybliża nam tę tematykę przedstawiając wymiar, do którego po prostu wchodzisz nie wiedząc nawet kiedy i równie nagle wychodzisz... lub nie wychodzisz. Mroczne i "pożerające".
Ocena: 10/10

18. "Dom na Maple Street" 
W domu na Maple Street mieszka czwórka rodzeństwa: Trent, Laurie, Brian i Melissa razem z matką i nielubianym ojczymem. Po powrocie z wyjazdu do Londynu mała Melissa zauważa w domu pewną zmianę, o której niedługo później dowiaduje się reszta rodzeństwa. A zmiany stają się coraz większe i coraz bardziej niepokojące.
Historia, która poza elementami science-fiction przedstawia sytuację rodziny terroryzowanej przez pana domu i nietypowy sposób w jaki dzieci chcą pozbyć się mężczyzny krzywdzącego ich matkę, a pomaga im w tym ich własny dom.
Ocena: 10/10

19. "Piąta ćwiartka"
Mężczyzna chcący pomścić zamordowanego przyjaciela dowiaduje się prawie wszystkiego na temat ludzi odpowiedzialnych za jego śmierć i odnajduje ich. Przy okazji chce zdobyć podzieloną na ćwiartki mapę. A mapa oczywiście prowadzi do skarbu.
Krótkie, ciekawe opowiadanie, ale trochę za dużo broni palnej. Gdyby nie ten jeden drobny szczegół byłoby spokojnie 10/10.
Ocena: 9/10

20. "Sprawa doktora"
Czterdzieści lat po śmierci Sherlocka Holmesa doktor Watson wspomina morderstwo, którego zagadkę udało mu się rozwikłać wcześniej niż jego przyjacielowi. Tajemnicze zabójstwo, zamknięty pokój, ojciec, któremu przyjemność sprawiało poniżanie synów i żony.
Historia z Sherlockiem Holmesem nie napisana przez Arthura Conan-Doyle'a, ale przez Stephena Kinga zaintrygowała mnie i mimo, że widać duże różnice między stylami pisania tych dwóch autorów "Sprawa doktora" bardzo mi się spodobała. Uważam że pomysł stworzenia opowiadania, w którym główną rolę odgrywa właśnie Watson jest bardzo ciekawy i oryginalny.
Ocena: 10/10

21. "Ostatnia sprawa Umneya"
Clyde Umney jest prywatnym detektywem, którego spokojne życie w ciągu zaledwie jednego dnia obraca się o 180 stopni. Wszystko zaczyna się od głuchej ciszy w mieszkaniu wiecznie hałaśliwych sąsiadów; później niewidomy chłopiec sprzedający gazety mówi mu że jego matka wygrała na loterii i jego wujek znalazł lekarza, który może sprawić że chłopiec znowu będzie widział; windziarz  w budynku, w którym pracuje odchodzi na emeryturę; korytarz zostaje odmalowany; jego sekretarka odchodzi z pracy. Niby nie dzieje się nic wielkiego, ale świat Umneya popada w ruinę. Przełomem wszystkiego okazuje się być wizyta Samuela D. Landry'ego w jego biurze. Mężczyzna wygląda jak starsza wersja Clydea i tak naprawdę jest nim, a raczej pisarzem, który go stworzył i teraz, gdy jego życie całkowicie go przygniotło chce przejąć życie detektywa. Ale co się z nim wtedy stanie?
Świetny tekst z fabułą oryginalną do szpiku kości i ciekawymi porównaniami typu: "niebo było czyste niczym sumienie niezłomnego baptysty". Na początku wydawało mi się że detektyw jest po prostu egoistą nieprzystosowanym do zmian i może był taki, ale tylko dlatego, że chciał tego jego stwórca.  Po przeczytaniu ostatniej strony czułam niedosyt.
Ocena: 10/10

22. "Pałka niżej!"
Rozgrywki Małej Ligi baseballowej. Grupa trzecia, obejmująca stan Maine, została podzielona na dwie części z czego w jednej znajdują się trzy drużyny, a w drugiej dwie. Zwycięzcy z każdej grupy grają ze sobą o Mistrzostwo Stanowe, dalej w turnieju Okręgu Wschodniego i w Mistrzostwach Małej Ligi. Czy któraś z drużyn z Maine dojdzie tak daleko?
Na początku dowiadujemy się z notatki od autora, że nie jest to opowiadanie, lecz esej. Natomiast z notatki od tłumacza, że tekst może być nie do końca zrozumiały dla przeciętnego polskiego czytelnika niezbyt interesującego się baseballem. Rzeczywiście tekst nie był dla mnie zbyt zrozumiały ze względu na dużą ilość sportowego słownictwa, które znam tylko z amerykańskich seriali i filmów, ale nie zmienia to faktu, że całkiem mnie zainteresował. Najbardziej podoba mi się fragment, w którym trener jednej z drużyn opowiada o tym, jaki wpływ ma ten sport na jego podopiecznych, że są jedną drużyną i na boisku nie liczy się ile masz wzrostu, jak jesteś zbudowany, skąd pochodzisz, kim są twoi rodzice. Wszyscy są sobie równi.
Ocena: 9/10

Dalej w zbiorze mamy jeszcze "Brooklyński sierpień", czyli tekst idący w parze z "Pałka niżej!", noty od autora, w których Stephen King wyjaśnia pochodzenie kilku opowiadań z tego zbioru oraz tekst, który w oryginale jest hinduską przypowieścią, "Żebrak i diament".

Ocena całkowita:
8/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka z antonimem (przeciwieństwem) w tytule"

"Marzenia i koszmary"- Stephen King

Recenzja zbioru opowiadań, który męczyłam już od dłuższego czasu, ale wcale nie dlatego, że mi się nie podobał. "Marzenia i koszmary" autorstwa Stephena Kinga.
Opinię o tej książce podzieliłam na mniejsze części, w których opisywałam po kolei każde opowiadanie. Te minirecenzje pisałam zawsze "na świeżo", zaraz po zakończeniu czytania.

"W porządku? Gotowy? Świetnie! Proszę, oto moja dłoń. Ruszamy. Znam drogę. Ty musisz tylko wziąć się w garść... i uwierzyć."

1. "Cadillac Dolana" 
Zona narratora opowiadania- Elizabeth, zostaje zamordowana przez gangstera Dolana, a jej mąż, pogrążony w smutku po stracie, planuje zemstę.
Pierwsza połowa opowiadania trochę mnie nużyła i zaczęłam wkręcać się dopiero, gdy mężczyzna zaczął realizować swój rozrachunek. Historia zawiera w sobie matematykę i fizykę, które były niezbędne do uwięzienia Dolana.
Ocena: 7/10

2. "Koniec całego bałaganu" 
Dwaj bracia: Howard i Robert Fornoy. Obaj inteligentni, ale Bobby genialny i z obsesją na punkcie wszelkiego zła tego świata. Udaje mu się odkryć antidotum na przemoc i wojny w małym miasteczku La Plata, a dokładniej w tamtejszej wodzie, ale popełnia ogromny błąd...
Narratorem opowiadania jest Howard, który chce jak najszybciej zapisać wszystkie wydarzenia, póki jeszcze jest w stanie to zrobić i widać to zwłaszcza po sposobie, w jaki napisane jest kilka ostatnich stron. Wciągający od samego początku, od pierwszego zdania- "Koniec całego bałaganu".
Ocena: 9/10

3. "Udręka małych dzieci"
Według chrześcijan istnieją anioły i demony. A czy ty w to wierzysz? Co byś zrobił, gdybyś na własne oczy zobaczył demona pod postacią dziecka? Nauczycielka, panna Emily Sidley, znalazła się we właśnie takiej sytuacji.
Ciekawa historia, która zaciekawiła mnie od pierwszej strony i pozostawiła po sobie nutę niepokoju.
Ocena: 9/10

4. "Nocny Latawiec"
Richard Dees jest reporterem w gazecie "Inside View", która specjalizuje się w dostarczaniu mrocznych i krwawych historii. Gdy pojawia się informacja o seryjnym mordercy uważającym się za wampira Dees postanawia złapać go, sfotografować, napisać artykuł i zdobyć sławę...
Jedno ze słabszych opowiadać w tym zbiorze. Przez większość czasu bardzo mi się dłużyło i jedynie końcówka mnie zainteresowała, ale i tak się na niej zawiodłam.
Ocena: 5/10

5. "Popsy"
Człowiek pogrążony w karcianych długach- Sheridan, znajduje sposób na spłacenie ich. W tym celu porywa dzieci i sprzedaje je pewnemu Turkowi, przedstawiającemu się jako Pan  Czarodziej. Wszystko idzie zgodnie z planem, dopóki nie  trafia na 6-letniego chłopca poszukującego Popsy'ego.
Tekst wciągający już od pierwszych zdań. Utrzymany jest w nim tajemniczy i mroczny nastrój, a zakończenie pozostawia po sobie pewien niedosyt.
Ocena: 9/10

6. "To żyje w nas"
Jest to opowieść o pewnym domu w Castle Rock zbudowanym przez Joego Newalla. Dzieje posiadłości wiążą się z wieloma nieszczęściami, wypadkami, chorobami i zgonami. 
Opowiadanie mnie nie zainteresowało, może tylko początek w którym znajdował się opis domu, bo naprawdę poczułam się tak, jakbym widziała go na własne oczy. Według kilku czytanych przeze mnie recenzji jest to jedno z najlepszych opowiadań Kinga, ale jak dla mnie przeciwnie.
Ocena: 5/10

7. "Gryziszczęka" 
Bill Hogan jest akwizytorem- jeździ po kraju sprzedając etykiety z kodami kreskowymi i czytniki laserowe. Pewnego dnia zatrzymuje się żeby zatankować przy niewielkim sklepie, w którym znajduje zabawkę- gryziszczękę. Tego samego dnia młody chłopak prosi go o podwiezienie, a Hogan, mimo złych doświadczeń z autostopowiczami, zgadza się, przez co jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, a jedynym wybawcą okazać się może zabawka.
Interesujący choć czasem zbyt przewidywalne opowiadanie, ale mimo tego, że wiedziałam co wydarzy się dalej odczuwałam pewien dreszczyk.
Ocena: 8/10

8. "Dedykacja'
Martha Rosewall jest pokojówką w jednym z najbardziej znanych hoteli w Nowym Jorku, w La Plais. Jej syn jest pisarzem, który właśnie wydał swoją debiutancką powieść. Martha postanawia opowiedzieć swojej przyjaciółce osobliwą historię związaną z tą książką i naturalnym ojcem Petera.
 Niesamowicie intrygujące i wciągające opowiadania, z którego dowiedzieć się możemy na ile dziecko należy do ojca, a na ile do matki oraz że ojciec biologiczny i naturalny wcale nie musi być tą samą osobą.
Ocena: 9/10

9. "Palec"
Pewnego dnia, gdy Howard Mitla siedzi w mieszkaniu oglądając teleturniej usłyszał skrobanie dochodzące z łazienki. Długo zwlekał z pójściem tam gdyż obawiał się że natrafi na mysz lub szczura lecz to co tak naprawdę zobaczył przekroczyło jego najśmielsze oczekiwania... W umywalce był żywy, ludzki palec.
Tekst, który zdecydowanie porusza wyobraźnię czytelnika. Doskonale dopracowane, chociaż zakończenie minimalnie mnie rozczarowało. Brakowało mi jeszcze jednego, może dwóch zdań.
Ocena: 9/10 

10. "Trampki"
John Tell pracował w wytwórni muzycznej Tabori Studios, gdzie zatrudnił go jego przyjaciel Paul Jannings. Któregoś dnia w męskiej toalecie na drugim piętrze, pod drzwiami pierwszej kabiny zobaczył parę białych, znoszonych trampek i na początku nie odczuwał niczego niezwykłego w związku z nimi, ale za każdym razem kiedy tam przychodził mężczyzna w trampkach już tam był, a w okuł jego butów zbierały się martwe much i za każdym razem było ich coraz więcej. Zaniepokojony tym John postanawia zapytać jednego ze współpracowników o legendy związane z budynkiem i dowiaduje się o morderstwie dokonanym na dilerze narkotyków. 
Na początku w opowiadaniu nie było nic szczególnego, ot facet w zniszczonych trampkach, ale czytając Kinga zazwyczaj nic nie jest tak normalne. Poza ty główny bohater jest naprawdę świetnie wykreowaną postacią.
Ocena: 9/10

11. "Mają tu kapelę jak wszyscy diabli" 
Mary i Clark, korzystając z urlopu, postanowili wybrać się na wycieczkę krajoznawczą bo bezludziach Oregonu i wszystko szło zgodnie z planem dopóki Clark nie zaproponował odbicia w boczną drogą w celu ominięcia korków. Jak to często bywa w takich sytuacjach- zabłądzili. Trafiają do ślicznego miasteczka o nazwie Niebo Rock and Rolla znajdującego się po środku wielkiego niczego. Temu miejscu do nieba jest daleko.
Początkowo to opowiadanie bardzo przypominało mi klimatem "Desperację", ale historie te mimo kilku podobieństw zupełnie się od siebie różnią. Niebo Rock and Rolla jest miastem wyjętym żywcem z lat 50 i posiada dość "ciekawych" mieszkańców, którzy absolutnie nie chcą dopuścić do wyjazdu nowo przybyłych. Z każdym kolejnym zdaniem "Mają tu kapelę..." wciąga jeszcze bardziej i gdy dotarłam na ostatnią stronę, żałowałam że to już koniec.
Ocena: 10/10

12. "Urodzi się w domu"
Maddie Pace przez większość swojego życia była uzależniona od mężczyzn. Najpierw od ojca, który kierował jej życiem bo ona sama nie potrafiła "złapać za ster i odpowiednio nim kręcić", a gdy tem umarł- od swojego męża Jacka. On też nie żył wiecznie, zginął na morzu pozostawiając kobietę samą w ciąży. No i jeszcze zbliża się koniec świata.
Skwitować to można słowami "apokalipsa zombie" i chyba tylko tyle z tego opowiadania zrozumiałam poza tym, że główna bohaterka uważa, że jeśli urodzi dziecko w domu to wszystko będzie dobrze, chociaż nie mam pojęcia dlaczego... Tak poza tym opowiadanie ma fajny klimat.
Ocena: 7/10

13. "Pora deszczowa"
John i Elise Grahamowie postanowili wybrać się na wakacje do niewielkiej wioski Willow w stanie Maine. Zapowiadał się cudowny urlop, zwłaszcza że za cały pobyt płacił Uniwersytet Missouri, lecz w dniu przyjazdu zostali poinformowani że najbliższą noc powinni spędzić poza miastem ze względy na powtarzającą się co siedem lat, zawsze tego samego dnia, porę deszczową, lub też prościej ulewę ropuch. Młode małżeństwo potraktowało jednak ostrzeżenie jako żart i wydarzyło się to, co wydarzyć się musiało...
Nie wiem jak to jest możliwe, że ta historia mi się tak bardzo spodobała, skoro w nocy po przeczytaniu prawie nie mogłam spać. Strasznie nie lubię żab, ropuch i tego całego skaczącego paskudztwa. A jednak opowiadanie zainteresowało mnie tak, że nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam.
Ocena: 10/10

(Podczas pisania stwierdziłam że recenzja jest za długa na jeden post i pojawi się w dwóch częściach publikowanych zaraz po sobie. Link do 2 części tutaj: KLIK

środa, 19 sierpnia 2015

"Kuzynki"- Andrzej Pilipiuk

Recenzja zapoczątkowująca mój sierpniowy maraton recenzencki (a to wszystko za sprawą ciągłych wyjazdów). Kolejna książka, którą czytałam po raz drugi w celu zrecenzowania jej, czyli "Kuzynki" autorstwa Andrzeja Pilipiuka.

Katarzyna Kruszewska, młoda agentka CBŚ, wpada na ślad swojej nieśmiertelnej kuzynki Stanisławy i postanawia ją odnaleźć. Stasia swoją długowieczność zawdzięcza kamieniowi filozoficznemu wytwarzanemu przez Mistrza Michała Sędziwoja, ale ponieważ zapas powoli jej się kończył postanowiła wrócić do Krakowa i odszukać go. 
Obie kobiety zaczynają pracę w prywatnym liceum dla dziewcząt, w którym poznają młodą Serbkę, Monikę Stiepankovic. 
Sytuacja gwałtownie ulega zmianie gdy Katarzyna i Stanisława dowiadują się kim tak naprawdę jest Monika, i gdy do akcji wkracza Dymitr- stary znajomy Stasi i uczeń Sędziwoja oraz Mikołaj Sieklucki- nauczyciel biologii. 

"Poznaj sekret kamienia filozoficznego oraz wiecznego życia, a przy okazji dowiedz się, jak uwarzyć domowe piwo, uwędzić szynkę, zbudować szałas i znaleźć meteoryt."

Lekka, cudowna, wciągająca polska fantastyka. Może w trochę większym stopniu niż pozostałe powieści pana Pilipiuka skierowana jej do żeńskiej części czytelników, ale każdy znajdzie w niej coś dla siebie, nie wspominając już o fanach fantastyki, a już na pewno fanach Pilipiuka.
Komizm w tej pozycji dostrzegalny jest zarówno w dialogach (z resztą bardzo naturalnych) jaki i w przedstawionych sytuacjach. Alchemia oraz inne starożytne nauki, zachowania i tradycje zostały połączone w tej książce z nowymi technologiami, zaawansowanymi systemami komputerowymi mogącymi w bardzo krótkim czasie zidentyfikować poszukiwane osoby. Historia miesza się ze współczesnością w jednocześnie naturalny i niezwykły sposób.
Różnica wieku między głównymi bohaterkami jest dość znacząca (najstarsza ma około 1000 lat, dalej około 400 i najmłodsza zaledwie 20), ale dogadują się ze sobą bez problemów, a nawet zostają najlepszymi przyjaciółkami.
Jak w większości książek, tak i tu mam postaci, które uwielbiam, i takie, którym miałam ochotę na żywca wydrapać oczy. Do tych które lubię należą oczywiście Kasia, Stasia, Monika i Sędziwój, ale także żołnierze polskiego batalionu KFOR, który pojawili się w książce tylko na początku, ale zasługują na sympatię ze względu na to, że ocalili życie Monice oraz pomogli jej znaleźć nowe miejsce do zamieszkania- azyl w Polsce. Za to postaciami, które bardzo chętnie bym pomordowała są wymienieni wyżej (w opisie powieści) Dymitr i Sieklucki, ale nie napiszę dlaczego, ponieważ byłby to zbyt duży spoiler.
Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o tym, że seria ta została wydana z siedmioma rużnymi wersjami okładkowymi. Tu macie sześć z nich:


Ocena:
9/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka z "nieludzkim" bohaterem".