środa, 2 lutego 2022

„Potęga podświadomości”- Joseph Murphy

 
„Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!”
 
Recenzja poradnika na temat tego, jak za pomocą własnego umysłu ułatwić sobie życie. Czy to w ogóle brzmi jak dobry pomysł?
Książkę „Potęga podświadomości” doktora Josepha Murphy pożyczył mi tata koleżanki mojej siostry w momencie, gdy dowiedział się, że studiuję psychologię. Bardzo lubię książki, które poruszają różnorakie zagadnienia z tej dziedziny i uwielbiam dowiadywać się nowych rzeczy w sferze funkcjonowania ludzkiego mózgu, ale to co ja tutaj przeczytałam… Zapraszam na recenzję.
 

Opis wydawcy:
„„Potęga podświadomości” to jeden z najlepszych i najskuteczniejszych poradników, jakie kiedykolwiek napisano. Ta książka pomogła milionom ludzi na całym świecie osiągnąć upragnione cele jedynie dzięki zmianie sposobu myślenia. Nowe wydanie uzupełniono komentarzami  z nigdy nie publikowanych praca Autora.
Rewolucyjne techniki doktora Murphy’ego opierają się na sprawdzonej zasadzie: Jeśli wierzysz w coś bez zastrzeżeń i możesz to zobrazować w swoim umyśle, usuniesz podświadome przeszkody, które powstrzymują cię przed osiągnięciem upragnionego celu, a twoja wiara stanie się rzeczywistością.
Ten niezwykły poradnik pomoże ci uwolnić umysł i przekaże praktyczne wskazówki, dzięki którym osiągniesz sukces, prestiż i dobrobyt, zdobędziesz przyjaciół, umocnisz szczęśliwe małżeństwo, pokonasz lęki, pozbędziesz się złych nawyków i nałogów.”
 
Joseph Murphy (1898-1981)
Irlandzki pisarz, doktor religioznawstwa i filozofii. Prekursor i krzewiciel pozytywnego myślenia. Autor wielu bestsellerowych poradników na temat wiary w niezwykłą moc umysłu i ducha.
 
„(...) w drodze do szczęścia nie napotkasz żadnych przeszkód, prócz tych, które sam wzniesiesz w myślach i w wyobraźni.”
 
„Potęga podświadomości” to jedno z największych nieporozumień jakie w życiu widziałam. Cieszę się, że nie kupiłam sobie tej książki sama, bo miałabym poczucie, że całkowicie zmarnowałam pieniądze, a tak to zmarnowałam tylko czas, który poświęciłam na czytanie.
Głównym założenie tej książki jest pokazanie ludziom jak duży wpływ na ich życie mają procesy podświadome i na tym etapie wszystko jest w porządku. Nie twierdzę, że jest to nieprawda, a wręcz przeciwnie: sama psychologia procesów poznawczych mówi o tym, że część naszego poznania pochodzi z podświadomości (bez udziału procesów świadomych) i mimo wielu prób prowadzenia badań nie jesteśmy w stanie ich naukowo określić i opisać. Ponad to słyszałam już wcześniej o technikach związanych z wizualizacją w stylu „jeśli jest ci zimno wyobraź sobie, że siedzisz przy ognisku albo jesteś na tropikalnej wyspie i zrobi ci się cieplej” i naprawdę uważam, że może mieć to sens, chociaż raczej nie z powodu samego wyobrażenia sobie uczucia ciepła co za prawdą zaprzestania myślenia o zimnie.
Jednym z elementów, które wyjątkowo drażniły mnie w tej książce było permanentne nazywanie pracy na podświadomości „modlitwą”, a samej podświadomości „Bogiem”. Zakładam, że fakt ten wynika z tego, że Joseph Murphy jest religio znawcą i gdyby była to książka mówiąca o religii to nie miałabym się do czego przyczepić, ale ma to być pozycja około naukowa (chociaż ja określiłabym ją bardziej jako paranaukową) więc zupełnie nie rozumiem po co mieszać w to religię.
Kolejną kwestią, która jest bardzo powiązana z „nawiązaniami” do religii jest to, że w moim odczuciu autor tej książki sam sobie przeczy umieszczając „Boga” we fragmencie: „Kilka razy dziennie wprawiała się w stan wyciszenia i powtarzała w myśli następujące postanowienie: Uwalniam J.R. i powierzam go opiece boskiej. Jestem wolna i on jest wolny. Moje słowa trafiają do nieskończonego umysłu, który je urzeczywistnia. Jest właśnie tak.”  Jak dla mnie, która od kilku lat interesuję się i zajmuję magią, jest to nic innego jak inkantacja, czyli po prostu zaklęcie. Występuje tutaj także „uwolnienie”, czyli klasyczny przykład odwoływania uroku zwłaszcza, że fragment ten dotyczy młodej kobiety, która była nękana telefonicznie przez mężczyznę, a po wymawianiu tej inkantacji on się od niej odczepił. Czy przypadkiem wiara katolicka nie zabrania praktykowania magii?
 
„Wybij sobie raz na zawsze z głowy, że wiek 65, 75 albo 85 lat jest równoznaczny z twoim albo cudzym końcem. Każdy, choćby najbardziej podeszły wiek może być początkiem wspaniałego, owocnego, aktywnego i nader twórczego okresu w życiu, który przyćmi wszystkie poprzednie.”
 
Ciągle kontynuując moje czepianie się chcę wspomnieć o kilku zupełnie bezsensownych jak dla mnie przykładach, do których należy chociażby dziewczyna, która w ekskluzywnym centrum handlowym zobaczyła torbę, która bardzo jej się spodobała, ale była dla niej za droga więc postanowiła ona „przekonać swoją podświadomość”, że torba należy już do niej i tego samego dnia dostała ją w prezencie od swojego chłopaka. Nie mam pojęcia, w którym miejscu znajduje się tu tytułowa „potęga podświadomości”. Powiedziałabym bardziej, że chłopak tej dziewczyny po prostu dobrze zna jej gust, chciał jej sprawić przyjemność i dlatego kupił torbę, która tak się jej podobała.
Innym przykładem do tego samego zagadnienia jest sytuacja przedstawiona w podrozdziale zatytułowanym „Strach nienormalny” mówiący o kobiecie zaproszonej na podróż samolotem dookoła świata, która zaczęła wycinać z gazet informacje na temat katastrof lotniczych i wyobrażała sobie, że samolot, którym leci spada, przez co wzbudzała w sobie nieistniejący wcześniej lęk. Fragment ten podsumowany został zdaniem: „Gdyby trwała przy tych wyobrażeniach, mogłaby przyciągnąć to, czego najbardziej się bała”. Dlaczego? Z jakiego niby powodu przestraszona osoba na pokładzie miałaby spowodować katastrofę? Zrozumiałabym to, gdyby ta pani była pilotem samolotu, bo wtedy jej strach mógłby wpłynąć na podejmowane przez nią decyzje i doprowadzić do popełnienia błędu, ale jako pasażer? Czy w tej sytuacji praktycznie każdy samolot nie powinien spadać, bo przecież w większości przypadków znajdzie się w samolocie przynajmniej jedna osoba, która boi się latać?
 
„Wielu ludzi ma szczególną chorobliwą skłonność do potępiania siebie, a zarazem użalania się nad sobą.”
 
Zdaję sobie sprawę, że jak do tej pory ta recenzja jest głównie moim narzekaniem na tę książkę, ale znalazłam w niej też kilka fragmentów, które rzeczywiście mnie zaciekawiły, miały sens i ratowały trochę ten poradnik. „Świadomy umysł jest w stanie podjąć decyzję na podstawie znanych mu faktów. Podświadomość jednak intuicyjnie zdała sobie sprawę z problemów tej firmy i odpowiednio wpłynęła na decyzję Sandry F”-tak, jestem w stanie stwierdzić, że jest to prawda i się z tym zgodzić, bo często jest tak, że nie wyłapiemy świadomie jakiegoś elementu, ale zakoduje się on w naszej podświadomości i wpłynie na nasze późniejsze decyzje.
„Potęgę podświadomości” czyta się dosyć szybko, co jest spowodowane głównie jej budową: składa się z dosyć krótkich rozdziałów, które dodatkowo podzielone są na podrozdziały, a ponad to na końcu każdego rozdziału znajduje się jeszcze „podsumowanie”, które zawiera w sobie wszystkie najważniejsze myśli i założenia z danego fragmentu.
 
Podsumowując: Bardzo dziękuję wszystkim, którzy dobrnęli do końca tej bardzo długiej recenzji/analizy bez względu na to, czy zgadzacie się z moją opinią na temat tego poradnika, czy nie. Jeśli jeszcze go nie czytaliście, to raczej nie będzie dla was zaskoczeniem, że ja wam go nie polecę. Według mnie byłaby to strata czasu, pieniędzy i nerwów.
Jeśli przeczytaliście książkę podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami na jej temat w komentarzu- bardzo chętnie podyskutuję.
 
Ocena:
2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz