„Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!”
Recenzja poradnika na temat tego, jak za pomocą własnego
umysłu ułatwić sobie życie. Czy to w ogóle brzmi jak dobry pomysł?
Książkę „Potęga podświadomości” doktora Josepha Murphy
pożyczył mi tata koleżanki mojej siostry w momencie, gdy dowiedział się, że studiuję psychologię. Bardzo lubię książki, które poruszają różnorakie
zagadnienia z tej dziedziny i uwielbiam dowiadywać się nowych rzeczy w sferze
funkcjonowania ludzkiego mózgu, ale to co ja tutaj przeczytałam… Zapraszam na
recenzję.
Opis wydawcy:
„„Potęga podświadomości” to jeden z najlepszych i
najskuteczniejszych poradników, jakie kiedykolwiek napisano. Ta książka pomogła
milionom ludzi na całym świecie osiągnąć upragnione cele jedynie dzięki zmianie
sposobu myślenia. Nowe wydanie uzupełniono komentarzami z nigdy nie publikowanych praca Autora.
Rewolucyjne techniki doktora Murphy’ego opierają się na
sprawdzonej zasadzie: Jeśli wierzysz w coś bez zastrzeżeń i możesz to
zobrazować w swoim umyśle, usuniesz podświadome przeszkody, które powstrzymują
cię przed osiągnięciem upragnionego celu, a twoja wiara stanie się
rzeczywistością.
Ten niezwykły poradnik pomoże ci uwolnić umysł i przekaże
praktyczne wskazówki, dzięki którym osiągniesz sukces, prestiż i dobrobyt,
zdobędziesz przyjaciół, umocnisz szczęśliwe małżeństwo, pokonasz lęki,
pozbędziesz się złych nawyków i nałogów.”
Joseph Murphy
(1898-1981)
Irlandzki pisarz, doktor religioznawstwa i filozofii.
Prekursor i krzewiciel pozytywnego myślenia. Autor wielu bestsellerowych
poradników na temat wiary w niezwykłą moc umysłu i ducha.
„(...) w drodze do szczęścia nie napotkasz
żadnych przeszkód, prócz tych, które sam wzniesiesz w myślach i w wyobraźni.”
„Potęga podświadomości” to jedno z największych
nieporozumień jakie w życiu widziałam. Cieszę się, że nie kupiłam sobie tej
książki sama, bo miałabym poczucie, że całkowicie zmarnowałam pieniądze, a tak
to zmarnowałam tylko czas, który poświęciłam na czytanie.
Głównym założenie tej książki jest pokazanie ludziom jak
duży wpływ na ich życie mają procesy podświadome i na tym etapie wszystko jest
w porządku. Nie twierdzę, że jest to nieprawda, a wręcz przeciwnie: sama
psychologia procesów poznawczych mówi o tym, że część naszego poznania pochodzi
z podświadomości (bez udziału procesów świadomych) i mimo wielu prób
prowadzenia badań nie jesteśmy w stanie ich naukowo określić i opisać. Ponad to
słyszałam już wcześniej o technikach związanych z wizualizacją w stylu „jeśli
jest ci zimno wyobraź sobie, że siedzisz przy ognisku albo jesteś na
tropikalnej wyspie i zrobi ci się cieplej” i naprawdę uważam, że może mieć to
sens, chociaż raczej nie z powodu samego wyobrażenia sobie uczucia ciepła co za
prawdą zaprzestania myślenia o zimnie.
Jednym z elementów, które wyjątkowo drażniły mnie w tej
książce było permanentne nazywanie pracy na podświadomości „modlitwą”, a samej
podświadomości „Bogiem”. Zakładam, że fakt ten wynika z tego, że Joseph Murphy
jest religio znawcą i gdyby była to książka mówiąca o religii to nie miałabym
się do czego przyczepić, ale ma to być pozycja około naukowa (chociaż ja
określiłabym ją bardziej jako paranaukową) więc zupełnie nie rozumiem po co
mieszać w to religię.
Kolejną kwestią, która jest bardzo powiązana z
„nawiązaniami” do religii jest to, że w moim odczuciu autor tej książki sam sobie
przeczy umieszczając „Boga” we fragmencie: „Kilka
razy dziennie wprawiała się w stan wyciszenia i powtarzała w myśli następujące
postanowienie: Uwalniam J.R. i powierzam go opiece boskiej. Jestem wolna i on
jest wolny. Moje słowa trafiają do nieskończonego umysłu, który je
urzeczywistnia. Jest właśnie tak.”
Jak dla mnie, która od kilku lat interesuję się i zajmuję magią, jest to
nic innego jak inkantacja, czyli po prostu zaklęcie. Występuje tutaj także
„uwolnienie”, czyli klasyczny przykład odwoływania uroku zwłaszcza, że fragment
ten dotyczy młodej kobiety, która była nękana telefonicznie przez mężczyznę, a
po wymawianiu tej inkantacji on się od niej odczepił. Czy przypadkiem wiara
katolicka nie zabrania praktykowania magii?
„Wybij sobie raz na zawsze z głowy, że wiek
65, 75 albo 85 lat jest równoznaczny z twoim albo cudzym końcem. Każdy, choćby
najbardziej podeszły wiek może być początkiem wspaniałego, owocnego, aktywnego
i nader twórczego okresu w życiu, który przyćmi wszystkie poprzednie.”
Ciągle kontynuując moje czepianie się chcę wspomnieć o
kilku zupełnie bezsensownych jak dla mnie przykładach, do których należy
chociażby dziewczyna, która w ekskluzywnym centrum handlowym zobaczyła torbę,
która bardzo jej się spodobała, ale była dla niej za droga więc postanowiła ona
„przekonać swoją podświadomość”, że torba należy już do niej i tego samego dnia
dostała ją w prezencie od swojego chłopaka. Nie mam pojęcia, w którym miejscu
znajduje się tu tytułowa „potęga podświadomości”. Powiedziałabym bardziej, że
chłopak tej dziewczyny po prostu dobrze zna jej gust, chciał jej sprawić
przyjemność i dlatego kupił torbę, która tak się jej podobała.
Innym przykładem do tego samego zagadnienia jest sytuacja
przedstawiona w podrozdziale zatytułowanym „Strach nienormalny” mówiący o
kobiecie zaproszonej na podróż samolotem dookoła świata, która zaczęła wycinać
z gazet informacje na temat katastrof lotniczych i wyobrażała sobie, że
samolot, którym leci spada, przez co wzbudzała w sobie nieistniejący wcześniej
lęk. Fragment ten podsumowany został zdaniem: „Gdyby trwała przy tych wyobrażeniach, mogłaby przyciągnąć to, czego
najbardziej się bała”. Dlaczego? Z jakiego niby powodu przestraszona osoba
na pokładzie miałaby spowodować katastrofę? Zrozumiałabym to, gdyby ta pani
była pilotem samolotu, bo wtedy jej strach mógłby wpłynąć na podejmowane przez
nią decyzje i doprowadzić do popełnienia błędu, ale jako pasażer? Czy w tej
sytuacji praktycznie każdy samolot nie powinien spadać, bo przecież w
większości przypadków znajdzie się w samolocie przynajmniej jedna osoba, która
boi się latać?
„Wielu ludzi ma szczególną chorobliwą
skłonność do potępiania siebie, a zarazem użalania się nad sobą.”
Zdaję sobie sprawę, że jak do tej pory ta recenzja jest
głównie moim narzekaniem na tę książkę, ale znalazłam w niej też kilka
fragmentów, które rzeczywiście mnie zaciekawiły, miały sens i ratowały trochę
ten poradnik. „Świadomy umysł jest w
stanie podjąć decyzję na podstawie znanych mu faktów. Podświadomość jednak
intuicyjnie zdała sobie sprawę z problemów tej firmy i odpowiednio wpłynęła na
decyzję Sandry F”-tak, jestem w stanie stwierdzić, że jest to prawda i się
z tym zgodzić, bo często jest tak, że nie wyłapiemy świadomie jakiegoś
elementu, ale zakoduje się on w naszej podświadomości i wpłynie na nasze
późniejsze decyzje.
„Potęgę podświadomości” czyta się dosyć szybko, co jest
spowodowane głównie jej budową: składa się z dosyć krótkich rozdziałów, które
dodatkowo podzielone są na podrozdziały, a ponad to na końcu każdego rozdziału
znajduje się jeszcze „podsumowanie”, które zawiera w sobie wszystkie
najważniejsze myśli i założenia z danego fragmentu.
Podsumowując: Bardzo dziękuję wszystkim, którzy dobrnęli
do końca tej bardzo długiej recenzji/analizy bez względu na to, czy zgadzacie
się z moją opinią na temat tego poradnika, czy nie. Jeśli jeszcze go nie
czytaliście, to raczej nie będzie dla was zaskoczeniem, że ja wam go nie
polecę. Według mnie byłaby to strata czasu, pieniędzy i nerwów.
Jeśli przeczytaliście książkę podzielcie się ze mną
swoimi przemyśleniami na jej temat w komentarzu- bardzo chętnie podyskutuję.
Ocena:
2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz