środa, 27 lipca 2016

"Kuszenie"- Anne Rice

"[...] najważniejsze na tym świecie jest dla nas, abyśmy nie wiedzieli, co przyniesie nam przyszłość. Gdybyśmy ją znali, teraźniejszość mogłaby nie istnieć."

Lektura na czasie, gdyż oficjalnie rozpoczęły się już Światowe Dni Młodzieży. "Kuszenie" autorstwa Anne Rice, czyli druga część z cyklu "Czas Aniołów" (link do recenzji pierwszej części- "Pokuty"). Zapraszam do czytania.

Opis wydawcy:
"Kontynuacja "Pokuty"- hipnotyzującej powieści o aniele i płatnym mordercy.
Toby O'Dare wyrusza z kolejną misją zleconą przez anioła. Tym razem przenosi się do fascynującego świata Rzymu epoki renesansu. Musi także zmierzyć się z trawiącymi go wątpliwościami i palącym pożądaniem. "Kuszenie" to przejmująca opowieść o trudnych wyborach, zgubnej namiętności i walce z demonami."
Mój opis:
Toby, po znalezieniu pewnej zaskakującej informacji, postanawia odnowić kontakt ze swoją ukochaną z młodzieńczych lat, Lioną oraz poznać swojego dziesięcioletniego syna. Jednak przez cały czas trwania ich spotkania jego głowę zaprzątają myśli dotyczące tego, czy jego przeszłość płatnego mordercy może wywrzeć wpływ na życiu najdroższych mu osób.
Bohater dostaje także kolejne zadanie od serafina Malachiasza, które znacznie różni się od poprzedniego. Tym razem Toby przenosi się do Rzymu w czasach renesansu żeby pomóc żydowskiemu medykowi Vitalemu oskarżanemu o kontakty z duchami i trucicielstwo. Będzie musiał znaleźć odpowiedzi na wiele pytań: Kto w rzeczywistości podtruwa Niccoló?; Jaki jest powód pojawienia się ducha w domu oddanym pod opiekę Vitalego?; Jaką tajemnicę skrywa signore Antonio? Zadanie nie jest łatwe zwłaszcza, że bohater poddawany jest próbą przebiegłego demona..

"Kuszenie" jest, według mnie, książką na podobnym poziomie co "Pokuta" i nie potrafię stwierdzić, którą z tych książek czytało mi się lepiej chociaż tę na pewno przeczytałam szybciej, ze względy na to, że jest trochę krótsza i miałam więcej czasu na czytanie.
Okładka, czyli pierwsze wrażenie o książce, jest niesamowita: błyszcząca czerń z przykuwającym wzrok czerwonym skrzydłem oraz białe i czerwone elementy... cudo! A to dopiero pierwsza strona, gdyż po odwróceniu i odgięciu skrzydełka ukazuje się nam równie piękny widok: zwykła nudna biel została zastąpiona czerwienią w naprawdę pięknym odcieniu. Plus za efekt wizualny.
Podobnie jak pierwszy tom, tak i ten podzielony został na dwie części. Pierwsza dotyczy życia prywatnego życia Toby'ego, poznajemy w nim Lionę oraz Toby'ego (syna Toby'ego); dowiadujemy się jak potoczyło się ich życie i jak wspólnie spędzają czas. Liona nie pyta Toby'ego o powód jego zniknięcia, bo domyśla się czym było ono spowodowane ani o to, czym się zajmował przez ostatnie dziesięć lat, liczy się dla niej tylko to, że po tak długiej rozłące w końcu znów ma przy sobie mężczyznę, którego kocha oraz ojca swojego syna. W drugiej części przenosimy się już do renesansowego Rzymu gdzie nasz bohater musi wykonać zadanie przydzielone mu przez Malachiasza.
Swoją drogą nie mam pojęcia jak to możliwe, że pani Anne Rice czyta mi w myślach i umieszcza akcje powieści w moich ulubionych miejscach i czasach, ale tak jest: wcześniej XIII-wieczna Anglia, teraz renesansowe Włochy...  No to może jeszcze Grecja, za początków chrześcijaństwa.
Powieść zachowuje swój niesamowity klimat, ale w dalszym ciągu brakuje mi trochę bardziej stylizowanych na odpowiednią epokę dialogów.
Podobnie jak "Pokuta", "Kuszenie" nie jest lekką lekturą przede wszystkim gdy rozpoczyna się wykonywanie zadania i każdy element jest niezbędny do rozszyfrowania zagadek.
Podsumowując: książkę czytało mi się szybko i przyjemnie. Polecam jej przeczytanie każdemu, komu podobała się pierwsza część i kto chciałby zagłębić się trochę w klimatycznym mieście Michała Anioła i Rafaela Santi.
PS. Zakończenie powieści naprawdę zaskakuje.

Ocena:
8/10

poniedziałek, 25 lipca 2016

Liebster Blog Award

Witam kochani!
Zostałam nominowana do LBA przez Laurę z bloga Śnię z książkami, ale zanim odpowiem na pytania szybkie wyjaśnienie dla osób niewtajemniczonych (chociaż wydaje mi się że większość osób rozumie zasady):
Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cie nominował.

No a teraz, bez dalszego przedłużania, biorę się do odpowiadania:

1. Oglądasz jakieś seriale? Jakie?
Zdarza mi się oglądać seriale, ale zazwyczaj wygląda to tak, że na początku się wkręcam i mogę obejrzeć cały sezon w ciągu jednego dnia, a później z jakiegoś powodu przerywam i nie chce mi się do niego wracać. Jeśli chodzi o moje ulubione tytuły to należą do nich: "Orange is the new black" i "American Horror Story".

2. Gdybyś mogła porozmawiać z jakimś pisarzem, kto to by był?
W tym pytaniu postanowiłam nie stawiać sobie absolutnie żadnych granic i wybrać pisarza, z którym na pewno nie będę miała okazji porozmawiać, bo nie żyje od ponad 150 lat i jest to Edgar Allan Poe. Fascynuje mnie ten człowiek oraz jego literatura i miałabym do niego bardzo wiele pytań.

3. Co według Ciebie powinna zawierać dobra recenzja?
Według mnie dobra recenzja powinna być przede wszystkim szczera i zgodna z sumieniem recenzenta. Jeśli nie przypadła ci do gustu jakaś książka, to nie pisz o niej w samych superlatywach tylko dla tego, że np. dostałeś ją w ramach współpracy.

4. Kolekcjonujesz coś?
Chyba tylko książki.

5. Jakie miejsca chciałabyś najbardziej odwiedzić?
Na pewno Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone (najbardziej Nowy Jork, Floryda, Waszyngton), Hiszpania, Włochy, Japonia i wiele, wiele innych.

6. Od jak dawna blogujesz?
Od 10 maja 2014r.

7. Skąd pomysł na nazwę bloga?
Szczerze mówiąc nie pamiętam. Długo myślałam nad odpowiednią nazwą i jakoś tak "Otwarte Wrota" wpadły ni do głowy. Chodzi o to, że czytając książki otwieramy sobie drzwi do nowych, niesamowitych krain.

8. Trochę reklamy... jakie są twoje ulubione blogi?
Wiele jest bardzo ciekawych blogów, na które często wchodzę, ale chyba do takich najczęściej odwiedzanych należą: Subiektywnie o książkachMozaika literacka i W krainie słów.

9. Oglądasz polskich lub zagranicznych booktuberów?
Oglądam zarówno polskich, jak i zagranicznych, ale nie będę już wymieniać, bo za dużo ich wszystkich :)

10. Jesteś humanistą czy raczej ciągnie Cię do przedmiotów ścisłych?
Jestem zdecydowanie humanistką.

11. Spotykasz się często z tak zwanymi "hejterami"?  Jak sobie z nimi radzisz?
Jeśli chodzi o moją internetową działalność, to miałam tylko jeden przypadek "hejtu" zaraz po tym jak zaczęłam pisać bloga. Komentarz został skasowany i nigdy więcej nie miałam podobnej sytuacji. Natomiast w życiu prywatnym zdarza mi się spotykać z takimi ludźmi, ale zazwyczaj po prostu ich ignoruje. W końcu nie robię nikomu krzywdy, a jak się komuś coś we mnie nie podoba to już jego sprawa i dopóki tylko gada, niech sobie gada.


Pytania ode mnie:
1. Wolisz kupować książki, czy pożyczać je od znajomych lub z bibliotek?
2. Popularna seria książek/książka, której nie przeczytałaś?
3. Książek z jakiego gatunku jest najwięcej w twojej domowej biblioteczce?
4. Z jakim bohaterem literackim chciałabyś porozmawiać i dlaczego?
5. Czy jesteś jedynym molem książkowym w twojej rodzinie? Jeśli nie to z kim dzielisz tę pasję?
6. Kawa, herbata czy coś chłodnego?
7. Czy potrafisz czytać gdy ludzie w twoim otoczeniu rozmawiają, czy wolisz kiedy jest cicho?
8. Wracasz do już raz przeczytanych książek?
9. Wydawnictwo, którego najbardziej nie lubisz? 
10. Jaki jest twój ulubiony klasyk?
11. Zdarza ci się czytać książki w innym języku?

Nominuję:
1. Pyśkę z Książki moją pasją
3. Sarę z KultuSarnie 
4. Malwinę z Dbam o wyobraźnię
5. Aleksandrę z Imperium Książkmaniaczki
6. Karolinę z Niekulturalna
7. Karolinę z W krainie słów...
8. Justynę z Loony czyta
9. Sylwię z My supernatural books
10. Dominikę z Zaczytana w Fantastyce
11. Monikę z Monica's Reviews
Mam nadzieję, że odpowiecie na nominację i podlinkujecie mi post (bardzo chętnie poczytam). 

niedziela, 24 lipca 2016

"Piosenki dla Pauli"- Blue Jeans

"-[...] człowiek nie rządzi własnym życiem. To życie wyznacza mu drogę. 
- [...] to nie życie kieruje człowiekiem, lecz drugi człowiek, jak ty lub ja, który podejmuje decyzje."

Niestety pomimo wakacji nie mam tak wiele wolnego czasu jak chciałabym mieć, ale staram się i dzisiaj mam dla was recenzję książki "Piosenki dla Pauli" autorstwa Blue Jeans'a. Miłego czytania. 

Opis wydawcy:
"Siedemnastoletnia Paula flirtuje na czacie ze starszym o pięć lat dziennikarzem muzycznym, Angelem. Nadchodzi chwila spotkania w realu.
Angel haniebnie spóźnia się na pierwszą randkę. Czekając na niego w kawiarni, dziewczyna poznaje przystojnego Alexa, który czyta przypadkiem tę samą książkę, co ona...
Sercu Pauli potrzebny jest GPS!"
Mój opis:
Znajomość rozpoczęta na czacie poświęconym muzyce, przeniesiona do świata realnego i przemieniona w głębokie uczucie, czyli znajomość prawie siedemnastoletniej Pauli i dwudziestodwuletniego Angela. 
W dniu ich pierwszego spotkania twarzą w twarz chłopaka zatrzymują ważne sprawy w redakcji, w której pracuje, przez co przybywa na nie spóźniony, a i to tylko dzięki przyczynie całego zamieszania, młodej piosenkarce Katii, która oferuje mu swoją pomoc i podwozi na miejsce randki. 
W tym samym czasie Paula poznaje przystojnego pisarza Alexa, który umila jej trochę czas oczekiwania.  
Jak bardzo ten jeden wieczór namiesza w życiach tych wszystkich młodych ludzi?

"Raz na jakiś czas pojawiają się osoby, które odciskają piętno na twoim życiu. To taka gra losu, magiczna sztuczka (jeśli wierzysz w magię), że na drodze spotykamy ludzi zmieniających nasze zachowanie, a niekiedy też sposób myślenia i odczuwania. Ich osobowość rozciąga się wokół nas niczym siatka, w którą chętnie wpadamy."

"Piosenki dla Pauli" to kolejna książka, którą przeczytałam po raz drugi w celu zrecenzowania i szczerze mówiąc za pierwszym razem bardziej przypadła mi do gustu. Jest to typowa obyczajówka dla młodzieży o miłości, przyjaźni i dorastaniu, nastoletni bohaterowie przeżywają swoje pierwsze poważna zauroczenia i tak dalej. Główna bohaterka jest jak zwykle niesamowicie piękna i szaleje za nią połowa męskiej populacji, a ona wydaje się tego nie dostrzegać. Nic więc dziwnego że pojawia się tu miłosny czworokąt, ponieważ uczucia do Pauli żywą nie tylko Angel oraz poznany w kawiarni pisarz, ale też brat jednej z jej najlepszych przyjaciółek, a dziewczyna nie chce zranić żadnego z nich.
W książce występuje również czarny charakter w postaci przybranej siostry Alexa, która za wszelką cenę chce pozbyć się wszystkich możliwych przeszkód na drodze do swojego brata, a za taką właśnie przeszkodę uznała Paulę i rozpoczęła snucie sieci intryg mającą na celu oddalenie ich od siebie. 
Cała fabuła krąży w okół miłosnych rozterek bohaterów dosmaczonych odrobinę kłamstwami, niespodziewanymi zbiegami okoliczności oraz nieporozumieniami. 
Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej osobie, a narrator jest osobą wszechwiedzącą i wszechobecną. W jednym momencie może być w pięciu różnych miejscach miasta i przy okazji jeszcze ze dwa razy cofnąć się w czasie. W niektórych momentach taki sposób narracji pomaga czytelnikowi w rozeznaniu się w wydarzeniach, a w innych bardzo przeszkadza tak jak na przykład w momentach, gdy bohater idzie sobie ulicą myśląc o tym, że dobrze/źle się stało że do czegoś doszło/nie doszło, a dopiero w następnym akapicie zatytułowanym np. "Dwadzieścia minut wcześniej w tym samym miejscu" dowiadujemy się o co tak naprawdę chodzi. 
Książka w znacznej części bazuje na powieści "Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie", którą czytają bohaterowie "Piosenek", a którą ja czytałam już jakiś czas temu. Podczas gdy w tej książce przyjaciółki Pauli nazywają się suguskami , ponieważ są słodkie jak cukierki, ale też bywają "trudne do przełknięcia" w "Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie" grono najbliższych przyjaciółek głównej bohaterki (które przypadkiem też składa się z czterech osób) nazywają się ONDE, czyli po włosku "fale" co jest też skrótem od pierwszej litery imienia każdej z nich.  Kolejnym powtarzającym się wątkiem jest różnica wieku między główną parą bohaterów, która jednak w przypadku Niki i Alexa jest zdecydowanie większa, niż Pauli i Angela. 
Ważną część powieści stanowi muzyka, która towarzyszy bohaterom na każdym kroku, co uważam za plus. W ogromnej "playliście", która znajduje się w tej książce pojawiają się między innymi utwory U2, Coldplay, Evanescence, Rihanny oraz wielu innych łącznie nawet z Fryderykiem Chopinem. 
Podsumowując: pomimo sporych rozmiarów lekturę czyta się szybko i nie wymaga ona od czytelnika zbyt wielkiego skupienia. Całkiem przyjemna książka, przy której można wyłączyć się trochę z otaczającego świata. Książka powinna przypaść do gustu przede wszystkim miłośniczkom brazylijskich telenoweli, bo niewątpliwie "Piosenki dla Pauli" utrzymują się w tym klimacie. 
W powieści występuje kilka niedokończonych wątków, co stanowi zapowiedź następnej części.

"[...] jeśli kogoś kochasz i próbujesz być jego przyjacielem , wcześniej czy później i tak wybuchniesz, nie mogąc utrzymać swoich uczuć na wodzy. Zawsze będziesz chcieć więcej, gdyż nie towarzyszysz jemu bądź jej tylko dlatego, że jest sympatyczny i dobrze się dogadujecie, lecz z powodu miłości, którą do niego czujesz, oraz nadziei, że pewnego dnia odkryje w tobie drugą połowę."

Ocena:
5/10

piątek, 15 lipca 2016

"Pokuta"- Anne Rice

"Szukałem drogowskazu pośród zgliszczy własnego życia. Byłem rozdarty i sparaliżowany niemocą, jakbym to ja przeżył trzęsienie ziemi. Dręczyła mnie świadomość własnych słabości. Starałem się zaakceptować swój los, co nie jest rzeczą łatwą, szczególnie gdy się nie wierzy w przeznaczenie."

Po dość długiej przerwie (znowu) wracam do was z recenzją jednej z książek z serii tych, które czytam ponownie w celu zrecenzowania, czyli z "Pokutą" autorstwa Anne Rice. Jest to pierwszy tom cyklu "Czas Aniołów".

Opis wydawcy:
"Hipnotyzująca powieść o aniele i płatnym mordercy. Metafizyczny thriller, który przeniesie cię do trzynastowiecznej Anglii. Fascynująca i prowokująca książka o winie i przebaczeniu, miłości i nienawiści, samotności i pięknie."
Mój opis:
Młody mężczyzna Toby O'Dare, alias Lucky Szczwany Lis pracuje jako płatny morderca chociaż różni się to znacząco od jego pierwszych pomysłów na życie. Mały Toby marzył o wstąpieniu do zakonu Dominikanów, dorosły- nie ma już marzeń ani wiary. Trudne życie w Nowym Orleanie i straszny sposób w jaki stracił całą rodzinę wywarły na nim znaczący wpływ. Żyje z dnia na dzień bez żadnego sensu, rzuca wyzwania "Bogu, którego nie ma", morduje dla "Porządnych Ludzi" i właśnie podczas wykonywania jednego ze zleceń dostaje szansę na odpokutowanie swoich win.

Howard Allen O'Brien znana jako Anne Rice wychowywana była w wierze rzymskokatolickiej, którą jednak porzuciła po skończeniu osiemnastu lat i od tego czasu nazywała samą siebie ateistką. W 1998 roku powróciła do wiary rezygnując tym samym z tworzenia powieści o wampirach, bo jak twierdzi "będzie pisać tylko dla Pana". Jednym z "efektów jej nawrócenia" jest seria "Czas Aniołów" i powieść "Pokuta".

"[...] opowiedziałem o tym Bogu, który nie istnieje. Wyznałem mu, że jestem potworem, żołnierzem bez wojny, samowładnym katem, śpiewakiem, który nigdy nie wydał z siebie głosu- jakby Go to obchodziło."

Sięgnęłam po tą powieść już po raz drugi i w dalszym ciągu kocham ją równie mocno jak za pierwszym razem. "Pokuta" jest historiom, którą czyta się bardzo szybko, genialnie napisaną i z wciągającą fabułą. Tu nie obowiązują romantyczne motywy: to nie jest "wina i kara", ale "wina i przebaczenie".
Akcja toczy się w okół postaci młodego mężczyzny Toby'ego O'Dare- płatnego mordercy, którego poznajemy podczas przygotowań do wykonywania jednego ze zleceń, a dzięki temu, że książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej czytelnik ma wgląd w jego myśli i uczucia. Zbrodnia, którą obserwujemy jest tą, której wykonanie sprawia Lucky'emu najwięcej problemów natury moralnej. Nie chodzi tu o człowieka, na którego dostał zlecenie, bo tak naprawdę nigdy nie interesował się ludźmi, których zabijał i posiadał na ich temat tylko strzępki najpotrzebniejszych informacji. Chodzi o miejsce. Hotel Mission Inn- apartament dla nowożeńców, miejsce, do którego uciekał kiedy nie chciał być Lucky'm Szczwanym Lisem, gdzie nie potrzebował kamuflażu, jedyna stała rzecz w jego życiu. To właśnie tam całe jego życie się zmieniło, gdy podczas wykonywania zlecenia spotkał Serafina o imieniu Malachiasz i dostał szansę odpokutowania win.
Ponad połowa powieści poświęcona jest przedstawieniu życiorysu głównego bohatera: jego młodości, trudów dorastania w jednej z gorszych dzielnic Nowego Orleanu, pasjach, umiejętnościach, rodzinie, miłości, traumie i wielu ludziach, których poznał, a który wywarli znaczący, choć niekoniecznie dobry, wpływ na jego życie.
W drugiej części książki, gdy Toby zgadza się pomóc Malachiaszowi, wyruszamy w podróż do XIII wiecznej Anglii, gdzie Toby w przebraniu Dominikanina staje się odpowiedzią na modlitwy Żydów z miasteczka Norwich. Małżeństwo Meir i Fluria zostali posądzeni o zamordowanie swojej córki Lei, ponieważ dziewczynka chciała przejść na chrześcijaństwo, a Toby używając swojego sprytu i inteligencji ma udowodnić ich niewinność.
Książka jest niezaprzeczalnie klimatyczna, ale nie należy ona do lekkich. Gdy bierze się za lekturę "Pokuty" należy przygotować się na dość skomplikowany portret psychiczny głównego bohatera, a żeby poznać głębszy sens jego postępowania niemożna przegapić ani jednego wydarzenia z jego młodości, bo wszystko składa się w idealnie dopracowaną całość.
Na dalszych stronach powieści, kiedy przenosimy się w czasie i przestrzeni w dalszym ciągu towarzyszy nam niesamowity klimat w połączeniu z opisami Norwich, ulic, kamienic, ubrań, ludzi, po których widać niewątpliwy wpływ epoki. Osoby, które śledzą mojego bloga już od dłuższego czasu mogą wiedzieć o tym, że uwielbiam angielską historię i choć bliży mojemu sercu jest XVIII i XIX wiek oraz okres panowania królowej Wiktorii, ale czasy bardziej odległe też nie są mi obce. Jedyne czego mi tutaj zabrakło to trochę bardziej stylizowany język w dialogach.
Podsumowując: ja osobiście jestem ogromną fanką "Pokuty", ale z tego co słyszałam jest to jedna ze słabszych powieści Anne Rice i jeśli to rzeczywiście prawda to z całą pewnością sięgnę po inne. "Pokuta" jest powieścią przeznaczona dla starszego i bardziej doświadczonego czytelnika. Pięknie napisana i (po raz kolejny) klimatyczna. Ze swojej strony mogę tylko polecać.

Ocena:
8/10

niedziela, 19 czerwca 2016

Wywiad z Panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk

Witam was wszystkich i zapraszam na mój pierwszy wywiad, który przeprowadziłam z panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk,a który w oryginale nie do końca był wywiadem, a raczej monologiem autorki, połączonym z pytaniami zadawanymi przez całą publiczność. Ogólnie chodzi o to, że brałam udział w spotkaniu autorskim z panią Małgorzatą, które odbyło się w mojej szkole, a ten wywiad jest wynikiem przerobienia notatek. Zapraszam bardzo serdecznie!

Małgorzata Gutowska-Adamczyk - pisarka, scenarzystka filmowa, historyk teatru, dziennikarka. Autorka wielu powieści różnych gatunków, przede wszystkim powieści dla młodzieży oraz słynnej sagi "Cukiernia Pod Amorem", a ostatnimi czasy także powieści historycznych.

Jaka jest Pani ulubiona książka z pośród tych, które Pani napisała?
M G-A. Jest nią "220 linii". Uważam, że to moja najlepsza powieść dla młodzieży. Pomysł na nią powstał podczas koncertu mojego syna Piotra, który był wtedy perkusistą i to właśnie on stał się pierwowzorem postaci Mikołaja. Dzięki temu podczas pisania mogłam skonsultować każdy szczegół dotyczący muzyki i gry na perkusji. Postanowiłam napisać o tym, jak może wyglądać powstawanie zespołu muzycznego. Jednak opisane wydarzenia są fikcyjne. Gdybym miała opisać wszystko takim, jakim było naprawdę to nie byłoby materiału na powieść. Poprzez "220 linii" chciałabym was namówić, abyście zadali sobie pytanie kim chcecie zostać w przyszłości? To nieprawda, że macie jeszcze dużo czasu na podjęcie decyzji.  Życie nie jest jak reklamy, ono wymaga poświęcenia. To, czy osiągniecie w życiu sukces, zależy od waszego charakteru i wytrwałości.
Którzy z bohaterów Pani książek są Pani ulubieńcami?
M G-A. Wspomniany wcześniej Mikołaj z "220 linii" oraz Grzesiek z "Niebieskich nitek".
W jaki sposób powstają bohaterowie Pani książek? Wspomniała już pani, że postać Mikołaja wzorowana jest na Pani synu, a co z innymi postaciami? Wymyśla je pani sama, czy "buduje je" na jakiejś osobie?
M G-A. Powieści czasem pisze się z zemsty. Tak na przykład powstał Michał, bohater "110 ulic" wzorowany na moim starszym synu. Główna bohaterka "Niebieskich nitek" jest do pewnego stopnia wzorowana na mnie samej. Pewnego dnia wybrałam się na działki i zobaczyłam, że tam też mieszkają ludzie i w ten sposób powstała Melania oraz jej rodzina. ale wszystkie inne związane z nią wątki są wymyślone.
Jest Pani autorką wielu książek o różnej tematyce i reprezentujące różne gatunki. W jakim gatunku czuje się pani najlepiej?
M G-A. Rzeczywiście, choć nie napisałam jeszcze nic, co można by zaliczyć do fantastyki, fantasy czy kryminału. Trudno powiedzieć, jaki gatunek pisze mi się najlepiej. W ogóle pisanie mnie męczy, wymaga wielkiego nakładu pracy bez względu na rodzaj. Tworzenie sztuki to wielki wysiłek, choć tylko intelektualny.
Każda książka jest dla mnie kolejnym wyzwaniem. Paradoksalnie im więcej wiem, tym większym.
Dlaczego postanowiła Pani pisać o prawdziwym życiu?
M G-A. Należy pisać o życiu. W moich powieściach czytelnik nie znajdzie latających smoków ani aniołów pojawiających się na żądanie, bo swoje sprawy musimy załatwiać sami. Powieści fantasy są kolorowe, pełne cudownych zwrotów akcji i niesamowitych postaci, z którymi na pewno nie zetkniecie się w życiu, ponadto uczą przemocy i pokazują nieprawdziwy obraz świata. Można je czytać, jednak nauka, jaka z nich płynie jest dość jednostronna.
W jaki sposób wpadła Pani na pomysł napisania "Serenady, czyli moje życie niecodzienne"? Czy fakt, że jest Pani scenarzystką, a Pani mąż reżyserem ułatwił Pani poruszanie się po wykreowanym w tej powieści świecie warszawskiego show-biznesu?
M G-A. "Serenada" powstała jako powieść w odcinkach dla magazynu "Naj". Ponieważ wiele czytelniczek tego pisma deklarowało, że oglądają polskie seriale, uznałam, że plan filmowy jako akcji może im się spodobać. Sama rzadko bywam na planie, nie towarzyszę mężowi, moje miejsce pracy to biurko.
Czy zdarzają się Pani momenty, kiedy podczas pisania kończą się Pani pomysły?
M G-A. Takie momenty zdarzają się każdego dnia! Dzielę sobie pracę na małe elementy, bo łatwiej mi się pracuje jeśli ustalę sobie wcześniej że muszę pisać na przykład jedną stronę dziennie.
Skąd czerpie Pani natchnienie do pisania?
M G-A. Uważam, że natchnienie jest czymś przekłamanym. Są pomysły, ale czy można nazwać je natchnieniem? Gdybym na nie czekała, miałabym teraz może jedną powieść. Momenty, kiedy przychodzi mi do głowy najwięcej pomysłów to są spacery z moimi psami.
Bardzo dziękuję Pani za spotkanie.



czwartek, 26 maja 2016

BookHaul #2 WTK 2016

Zapraszam też na sprawozdanie z Targów KLIK

Między 19 i 22 maja odbyły się Warszawskie Targi Książki 2016. W tym poście możecie zobaczyć wyniki mojego zakupowego szaleństwa. 
Wróciłam do domu w towarzystwie 24 nowych książek, 3 mang, kolorowanki oraz książki z reprodukcjami obrazów (w komplecie) i mnóstwa zakładek.

Książki:
1. Katarzyna Bonda "Florystka"
2. Jordi Sierra i Fabra "Truskawkowe pola"
3. Joanna Kusy "Zwyczajne pakistańskie życie"
4. Care Santos "Zamknięte pokoje"
5. Remigiusz Mróz "Trawers"
6. Mons Kallentoft "Ofiara w środku zimy"
7. Gaja Grzegorzewska "Kamienna noc"
8. Carlos Ruiz Zafón "Gra anioła"
9. Carlos Ruiz Zafón "Więzień nieba"
10. Erle Stanley Gardner "Sprawa nerwowej żałobniczki"
11. Pierre Lemaitre "Alex"
12. Johanna Sinisalo "Krew aniołów"
13 i 14. Edgar Allan Poe "Opowiadania"
15. Henryk Waniek "Wyprzedaż duchów"
16. P.C i Kristin Cast "Zdradzona"
17. Paulo Coelho "Alchemik"
18. Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzeć"
19. Mira Grant "Feed"
20. Mira Grant "Deadline"
21. Samantha Shannon "Czas żniw"
22. Carlos Ruiz Zafón "Książę mgły"
23. Michaił Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" (piękne wydanie)
24. Mo Yan "Obfite piersi, pełne biodra"
Mangi: 
1. Shuninta Amano "Sweet Guilty Love Bites"
2. Kazue Kato "Time Killers"
3. Aya Kanno "Requiem Króla Róż"
Kolorowanka:
1. "Arcydzieła do kolorowania"




poniedziałek, 23 maja 2016

Warszawskie Targi Książki 2016

Zapraszam też na Book Haul z Targów KLIK



Kolejna edycja Warszawskich Targów Książki dobiegła końca. Była to moja druga wizyta na 
Stadionie Narodowym, ale w tym roku, jak sądzę, dużo lepiej wykorzystałam czas, który miałam do dyspozycji. 
Przyjechałam do Warszawy w piątek 20 maja ok. 15.00 z myślą o zdobyciu kilku nowych książek i autografów, poznaniu nowych, ciekawych ludzi oraz cudownych trzech dniach. Udało mi się zrealizować to wszystko, poza ostatnim punktem, ponieważ gościłam tam tylko do soboty. Nie zmienia to jednak faktu, że spędziłam naprawdę niesamowity weekend.

Piątek- dzień największego książkowo-zakupowego szaleństwa
Tego dnia wróciła ze mną zatrważająca ilość książek: 16 tytułów, z czego 4 opatrzone autografami autorów- Joanny Kusy, Care Santos, Jordi Sierra i Fabra oraz Mons Kallentoft. Z panią Joanną Kusy, z powodu braku kolejki po podpis, udało mi się zamienić kilka słów i bardzo się z tego powodu cieszę, bo jest naprawdę przemiłą kobietą. W przypadku króciutkiej rozmowy z autorami z Barcelony przydała mi się moja skromna znajomość języka hiszpańskiego (warto uczyć się języków).
Najwięcej książek trafiło do mnie dzięki stoiskom antykwariatów, na których upolowałam kilka perełek.

Sobota- dzień kolejek, nowych znajomości i stoisk z tanią książką
Kolejne 12 nowych tytułów, a w tym 3 z autografami (plus 2, które przywiozłam ze sobą z domu) i 3 mangi.
Ruch na Stadionie Narodowym był zdecydowanie większy niż dzień wcześniej i wiele kolejek do autorów ciągnęło się nawet do kilku stanowisk dalej. Tak wyglądała na przykład kolejka do pana Remigiusza Mroza, czyli kolejka składająca się w znacznej części z blogerów. To właśnie tam zawarłam najfajniejsze znajomości między innymi z Dianą <Recenzje z pazurem> i Miłką <Mozaika Literacka>. I od razu czekanie staje się przyjemniejsze.
Od lewej: ja, Diana i Miłka
Poza autografem od pana Remigiusza udało mi się zdobyć także podpis pani Katarzyny Bondy, Katarzyny Puzyńskiej oraz Gai Grzegorzewskiej.


Najprzyjemniejsze zakupy:
~stoisko Antykwariatu Grochowskiego
~stoisko Wydawnictwa Waneko
Cudowna atmosfera, przemiła obsługa.


wtorek, 10 maja 2016

To już 2 lata! (Podsumowanie i Tag "Czytelnicze nawyki")

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie!
W dniu kiedy publikuję ten post (to jest 10 maja 2016 r. ) mijają dokładnie dwa lata od założenia mojego bloga.
 W zeszłym roku okazji pierwszych urodzin w poście pojawiło się bardzo dużo cyfr: lata, miesiące, tygodnie, dni, godziny, minuty i sekundy oraz dokładne podsumowanie mojej blogowej działalności. W tym roku podsumowanie zostaje i dołączam jeszcze Tag "Czytelnicze nawyki", żebyście mogli dowiedzieć się o mnie troszkę więcej :)


Podsumowanie:

~ogólna ilość postów: 81
~recenzje: 62
~posty o innych treściach: 19

~ilość obserwacji: 73
~ilość komentarzy: 213
~ilość wyświetleń: 7730

Bardzo dziękuję wam wszystkim za takie statystyki, bo wszystko co piszę, piszę dla was i cieszę się, że spotyka się to z pozytywnym odzewem. Oby tak dalej lub jeszcze lepiej.



Tag "Czytelnicze nawyki"

1. Czy masz konkretne miejsce w domu do czytania?
Tak. Czytam tylko i wyłącznie u siebie w pokoju. Najczęściej moim czytelniczym kącikiem jest łóżko, czasem podłoga przy ścianie kiedy rozciągam się do szpagatu poprzecznego i chcę zapomnieć o tym, jak bardzo bolą mnie biodra.
2. Czy używasz zakładek do książek, czy wolisz przypadkowe kawałki papieru, bilety itp.
Zdecydowanie chętniej używam zakładek i zawsze staram się mieć jakąś przy sobie, zwłaszcza jak wyjeżdżam, ale gdy z jakiegoś powodu zapomnę to używam cokolwiek, co mam pod ręką. Moją chyba najdziwniejszą zakładką był kawałek folii aluminiowej.
3. Czy możesz po prostu przerwać czytanie książki, czy musisz dojść do końca rozdziału lub konkretnej ilości stron?
Czytam praktycznie zawsze do końca rozdziału. Wyjątek stanowią książki, których rozdziały mają ponad 50 stron: czasem czytam do końca, a czasem jestem zbyt zmęczona żeby to zrobić (biorąc pod uwagę że najczęściej czytam późnymi wieczorami).
4. Czy pijesz lub jesz coś w trakcie czytania książek?
Zdarza mi się pić kawę lub herbatę, ale kubek zawsze stoi możliwie jak najdalej od książki. Nie zdarzyło mi się jeszcze jeść podczas czytania.
5. Czy jesteś wielozadaniowa, czy możesz podczas czytania słychać muzyki itp.?
Zdecydowanie nie. Kiedy byłam młodsza zawsze do czytania zakładałam słuchawki i włączałam muzykę czemu zawsze dziwili się moi rodzice, a teraz z tego wyrosłam i gdy czasem zdarza mi się tak zrobić, to nie jestem w stanie skupić się ani na muzyce, ani na książce.
6. Czy czytasz jedną książkę, czy kilka na raz?
Jedną, chyba że w tym samym czasie wypadnie mi że muszę coś przeczytać do szkoły i po prostu niema innej opcji jak tylko porzucić na chwilę wcześniejszą lekturę.
7. Czy możesz czytać książki tylko w domu, czy gdziekolwiek?
Kiedyś mogłam czytać tylko w domu, a teraz coraz częściej wychodzę z książką na miasto, czytam w autobusie lub w szkole na przerwach i hałas mi prawie w ogóle nie przeszkadza. 
8. Czy czytasz książki nagłos czy tylko w myślach?
Tylko w myślach. Kiedyś byłam katowana czytaniem nagłos, a do tej pory jak jestem zmuszona coś przeczytać to reakcja ludzi jest przeważnie taka, że jak można tak źle czytać, kiedy czyta się tak dużo. Zwyczajnie nie umiem czytać głośno.
9. Czy czytasz książki na przód, omijasz strony, czytasz zakończenie?
Niestety, czytam zakończenia. Jestem na siebie strasznie zła z tego powodu, ale taka jest prawda; zawsze, zanim zacznę czytać książkę od początku, czytam zakończenie. Czasem zdarza mi się coś pominąć, ale najczęściej są to długie, zbędne opisy.
10. Czy zaginasz grzbiet książki?
Mam tylko jedną książkę z wygiętym grzbietem, a zanim to zrobiłam przeżywałam istną męczarnię. Tą książką jest zbiór opowiadań Stephena King'a "Marzenia i koszmary", który posiadam w wersji kieszonkowej. Mniej więcej w połowie książki musiałam zagiąć grzbiet, bo w przeciwnym razie nie dałabym rady tego przeczytać. Ogólnie rzecz ujmując jestem ogromną przeciwniczką zaginania grzbietów tak samo jak zaginania rogów stron.

Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca. Cieszę się, że ze mną jesteście i mnie wspieracie. Wszystkich chętnych zapraszam do wykonania tego tagu (w komentarzu podlinkujcie mi swoje odpowiedzi, z chęcią poczytam). 
Dziękuję, że jesteście ze mną już 2 lat i mam nadzieję, że będzie tego jeszcze więcej. Buziaki :*

piątek, 6 maja 2016

"Serenada, czyli moje życie niecodzienne"- Małgorzata Gutowska-Adamczyk

No i kolejna recenzja książki pani Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, którą w jakiś sposób udało mi się wymęczyć: "Serenada, czyli moje życie niecodzienne". Na wstępie zapraszam na recenzje dwóch innych książek tej autorki, które jak do tej pory pojawiły się na moim blogu: "13. poprzeczna" oraz "220 linii".

Opis wydawcy:
"Życie trzydziestoletniej Kasi, niespełnionej aktorki Białostockiego Teatru Lalek, odmienia się nagle podczas pewnej podróży pociągiem. Zostaje dostrzeżona przez członka ekipy pracującej przy popularnym serialu "Życie codzienne". Takiej szansy nie można zmarnować. [...]
Czy uczuciowa i szczera dziewczyna z Podlasia odnajdzie się w pełnym fałszu świecie mediów, celebrytów, czerwonych dywanów? Czy będzie umiała rozpoznać prawdziwą miłość?"

Mój opis:
Kasia, która po studiach aktorskich zaczyna grać ogony w teatrze lalek Złota Ważka, ale marzy o tym, żeby się wybić i zabłysnąć, i która szuka miłości swojego życia, bo chce założyć rodzinę i być zwyczajnie szczęśliwa z dnia na dzień dostaje szansę na zdobycie tego wszystkiego. Kiedy podczas podróży do Warszawy na ślub koleżanki do jej przedziału w pociągu wchodzi Adam, bardzo przystojny mężczyzna, który proponuje jej wzięcie udziału w castingu do serialu jej życie wkracza na nowy tor. Od teraz wszystko powinno już iść dobrze, ale czy na pewno...

"Serenada" to moja pierwsza skierowana do starszego czytelnika powieść pani Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, Przedstawia ona świat show-biznesu widziany oczami osoby z mniejszego miasta, która początkowo marzyła o tym, aby stać się jego częścią lecz dość szybko zaczęła zauważać też ciemne strony życia gwiazdy serialu. Dowiaduje się, że w tym biznesie nie liczy się człowiek sam w sobie, ale to ile można za jego pomocą zarobić, a kłamstwa i manipulowanie uczuciami to zupełna codzienność.
Główna bohaterka książki- Katarzyna Zalewska nie jest postacią która zyskała moją sympatię. Przez większość książki zachowywała się jak nastolatka, którą zainteresował się jakiś chłopak i ona za wszelką cenę musi go przekonać, że byliby parą idealną i że muszą spędzić razem resztę życia. Żeby tego było mało to bohaterka zakochuje się w praktycznie każdym, trochę lepiej wyglądającym mężczyźnie, a na jej nieszczęście znaczna część z nich jest nią całkowicie niezainteresowanych, albo interesuje się nią tylko z powodów służbowych, a ona gdy się o tym dowiaduje popada w rozpacz. Zdarzają się, co prawda, nieliczne momenty kiedy Kasia uświadamia sobie, że w sumie to ona przecież jest dorosła i może powinna się wziąć w garść i iść do przodu, ale jest tego mało.
Przechodząc do nieco bardziej pozytywnych aspektów: podoba mi się sposób, w jaki przedstawiony został brutalny świat, który nigdy nie śpi, a którego mieszkańców zwykły, szary człowiek może oglądać na codzień na ekranie telewizora. Możemy dowiedzieć się co tak na prawdę siedzi w głowie osoby, którą podziwiamy w filmach, serialach czy wiecznie uśmiechnięte i cudownie wystylizowane na ściankach i czerwonych dywanach, i dzięki temu spojrzeć na nich trochę bardziej jak na ludzi.
Bohaterowie "Serenady" są ciekawi i różnorodni, ale ja nie ukrywam że moją najukochańszą postacią jest Adam, o którym nie chcę wam nic pisać bo pojawiłyby się tu spoilery, więc jeśli chcecie się dowiedzieć dlaczego kocham Adama, to odsyłam do książki.
Podsumowując: kolejna książka pani Małgorzaty, której nie jestem ani fanką, ani przeciwniczką. Lekka i przyjemna lektura, którą polecam przede wszystkim osobą, które interesują się trochę show-biznesem oraz wszystkich, których zainteresowała.

Ocena:
6/10

Podziel się ze mną swoją opinią na temat tej książki jeśli jej lekturę masz już za sobą, a jeśli nie: czy zamierzasz po nią sięgnąć.

"13. poprzeczna"- Małgorzata Gutowska-Adamczyk

"Szczęście to ciągła praca, nie zabawa, nie pokusy, nie rzeczy, które przemijają. Szczęście jest gdzie indziej. Czasem powinnaś pomyśleć gdzie. Bo warto i trzeba go szukać i znajdować. Lecz nie w pozorach, tylko w rzeczach trwałych."

Moje kolejne spotkanie z twórczością pani Małgorzaty od lektury "220 linii" <klik>, czyli "13. poprzeczna".

Opis wydawcy:
"Gdy świat wydaje się kompletnie pozbawiony sensu, a codzienność karmi cię jedynie rozczarowaniami, kiedy nie umiesz znaleźć celu i tłumisz w sobie pragnienie szczęścia, byś może w najczarniejszej godzinie odnajdziesz swoją ścieżkę.
Agata, Zosia i Klaudia, trzy nastolatki z Anina, są tak różne, że trudno uwierzyć, by ich drogi mogły się kiedyś zejść. Połączy je jednak wspólne marzenie. A wszystko za sprawą pewnego snu.
Nowa powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk pokazuje trudne meandry dojrzewania do przyjaźni, poszukiwanie szczęścia oraz nie zawsze różową codzienność nastolatek."

Mój opis:
Trzy zupełnie inne nastolatki: Agata, która po stracie ojca zaczęła żywić nienawiść do całego świata, a w klasie wszyscy nazywają ją "emo"; Zosia- wzorowa uczennica pochodząca z bardzo dobrego domu, która jest nadzwyczaj dojrzała jak na swój wiek, bo w domu wykonuje większość czynności, którymi pewnie zajmowaliby się jej rodzice gdyby tylko trochę częściej bywali w domu oraz Klaudia- dziewczyna, która byłaby w stanie zrobić dosłownie wszystko w zamian za popularność i uznanie w klasie. Jedyną rzeczą, która łączy je ze sobą jest to, że chodzą do tej samej klasy, aż do czasu kiedy ich drogi łączą się ze sobą w dość nietypowych okolicznościach dzięki Magdzie, dziewczynie mieszkającej przy tej samej ulicy co Agata. Od tego czasu połączy je wspólny cel...


"Nigdy nie wiemy, jak wielki udział mają w naszym życiu inni ludzie, kto podejmuje decyzje, kto pociąga za sznurki. Chcielibyśmy wierzyć, że my sami, a potem się okazuje, że to zawsze był ktoś inny."


Sięgnęłam po "13. poprzeczną" w celu zapoznania się bardziej z twórczością pani Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, czemu dziwię się sama sobie z dwóch powodów. Pierwszy: nie przepadam za polskimi obyczajówkami i młodzieżówkami, a ta książka jest właśnie powieścią dla młodzieży. Drugi: jest to jedna z ulubionych pisarek mojej polonistki. A jednak, jak widać, zdecydowałam się na to, żeby po nią sięgnąć i mam na jej temat dość mieszane uczucia. 
Akcja powieści przez pierwszą połowę toczyła się w ślimaczym tempie i zmuszałam się do tego, żeby czytać dalej i nie rzucać jej w najdalszy kąt pokoju, i teraz uważam że może nawet było warto. Im dalej brnęłam w fabułę tym bardziej mnie ona wciągała, a zakończenie nadchodziło zdecydowanie zbyt szybko i nie obraziłabym się gdyby miała przynajmniej z 50 stron więcej.
Co do bohaterek książki, tego w jaki sposób zostały wykreowane i co sobą reprezentują też nie potrafię wypowiedzieć się ani pozytywnie, ani negatywnie. Lubie czytać o postaciach, które są barwne, mają jakiś ciekawy charakter czy po prost "to coś" co sprawia, że czujesz, że gdyby dany bohater mógł się zmaterializować złapalibyście fajny kontakt lub o postaciach, z którymi po prostu w jakiś sposób się utożsamiam. Tutaj takimi bohaterkami są, jak dla mnie, Agata i Zosia, w których odnajduję coś z siebie dzięki czemu odczuwam do nich sympatię. Całkowitym zaprzeczeniem tego jest trzecia z bohaterek- Klaudia, która za główny cel swojego życia postawiła sobie popularność za wszelką cenę. Była w stanie wymusić na wychowującej ją samotnie mamie ostatnie pieniądze, żeby pójść z przyjaciółką na zakupy i jej zaszpanować. Nie posiada ona umiejętności dobierania odpowiednich znajomości o czym świadczy fakt, że miała przyjaciela, z którym łączył ją prost układ: on jej daje fajki i alkohol, a ona jemu siebie. Znaczy to tyle, że jest nieletnią prostytutką, a jej najlepsza przyjaciółka zachęca ją dodatkowo do zostania galerianką, bo przecież biedna Klaudia niema kasy na ciuchy. Dziewczyna nie potrafi odmówić, bo jak sama twierdzi zbyt dużo jej zawdzięcza. Oczywistym jest, że to co ze sobą robi prędzej czy później musi się źle skończyć. 
Tym, co muszę w tej książce ocenić pozytywnie jest jej przesłanie. Mówi ono o dojrzewaniu do przyjaźni; o tym,jak wielki wpływ na nas mają osoby, którymi się otaczamy i że warto jest szukać siebie i nie słuchać co mówią inni, którzy często tylko chcą nam rzucać kłody pod nogi. 
Podsumowując: nie żałuję, że przeczytałam "13. poprzeczną", ale polecenie tej książki wszystkim jest bez sensu. Wiem, że książka zbiera dużo różnych opinii i jest wielu jej fanów oraz równie dużo przeciwników, a ja jestem gdzieś pomiędzy. Jeśli jesteś osobą, która poszukuje wartkiej i dobrze zbudowanej akcji już od pierwszych stron to ta powieść prawdopodobnie dość szybko cię znudzi. Nie polecam jej także osobą niechętnie podchodzącym do książek dla młodzieży. W pozostałych przypadkach uważam, że warto.

Ocena:
5/10

Jestem ciekawa, czy ktoś z was czytał już tę powieść? Jeśli tak, podzielcie się ze mną swoją opinią.

środa, 27 kwietnia 2016

"Demon grzechu. Tsumitsuki"- Hiro Kiyohara (manga #2)

Kolejna recenzja jednotomowej mangi chociaż tym razem o zupełnie innej tematyce i w zupełnie innym klimacie, czyli "Demon grzechu. Tsumitsuki" napisana i narysowana przez Hiro Kiyohara.

"Dawno, dawno temu żyły demony, które zamieszkiwały ciała grzeszników. Wszystko zaczęło się w pewnej wiosce, w której dochodziło do masowych opętań. Mieszkańcy pozostający przy zdrowych zmysłach poprosili o pomoc kapłankę, która oswoiła jedną ze zjaw i za jej pośrednictwem pozbyła się reszty potworów. Jednakże ludzie z wioski, bojąc się, że ktoś ponownie zostanie opętany, zaczęli wznosić modły do demonów grzechu, które nazwali "tsumitsuki". Oto legenda, która krąży po miasteczku."

Tsumitsuki to demony, które zamieszkują ciała ludzi, którzy popełnili jakąś zbrodnię lub męczą ich wyrzuty sumienia bez względu na to, czy są one uzasadnione czy nie. Pożerają one od środka ciało swojego nosiciela, a w końcowych stadiach niemożna już mówić o człowieku bo resztka tego ciała staje się własnością demona. W miasteczku jest tylko jedna osoba, która potrafi unicestwić tsumitsuki, ale nie jest to wielki wybawca ludzkości, bo wszystko co robi, robi wyłącznie z myślą o sobie. Coś przecież jeść trzeba...

W tym tomiku przedstawionych jest pięć historii osób opętanych przez demona i rozgrywają one zazwyczaj w ostatnich stadiach jego rozwoju. Wszystkie wydarzenia są ze sobą w pewnym stopniu powiązane: zawsze powiązane są miasteczkiem, w którym się rozgrywa oraz postacią Kuroe'go czyli wspomnianego wcześniej pseudo-wybawcy, o którym opowiada "Historia zero". Czasami bohaterów łączy ze sobą też szkoła lub klasa, do której chodzą. Głównymi bohaterami mangi poza Kuroe są jeszcze Mayu Shinohara, Muki Mochizuki, Makoto Asakura i Chinatsu Takada, i nie wszystkie z wymienionych bohaterek popełniły zbrodnię, ale były męczone wyrzutami sumienia.
Manga jest bardzo ładnie wydania: kreska, którą wykonane są rysunki jest dokładna i przejrzysta, a same rysunki dopracowane, a przy tym minimalistyczne. Oprawiona jest pięknie przygotowaną graficznie obwolutą sugerującą czytelnikowi mroczną i krwawą historię, pod którą znajduje się dość klasyczna, sztywna okładka w kolorze cudownej matowej czerwieni, opatrzona białym tekstem i rysunkiem przedstawiającym Kuroe na tylnej części.
Opisane w tym tomie historie przedstawione są w dość schematyczny sposób: wszystkie zaczynają się i kończą w bardzo podobnie, chociaż powody, przez które bohaterki zostały opętane przez tsumitsuki są zazwyczaj zupełnie inne.
"Demon grzechu" traktuje przede wszystkim o ważnych wartościach moralnych, które zostały w niewielkim stopniu przysłonięte przez fabułę horroru, ale w dalszym ciągu są one jasne i czytelne. (Mamy tu motyw winy i kary, i żałuję że nie przeczytałam tej mangi na miesiąc wcześniej, bo znalazłaby się w moim szkolnym wypracowaniu obok "Dziadów" i "Balladyny"- trochę to dziwne i pewnie moja polonistka byłaby niezadowolona, ale co tam).
Podsumowując: bardzo przyjemnie czytało mi się "Demona grzechu" i uważam, że mimo swojej schematyczności jest to dość wartościowa lektura. Brakuje mi trochę grozy, bo lubię się bać i kupując ten tomik liczyłam na to, że przynajmniej odrobinkę przyspieszy mi puls, ale niestety przez bardzo szybko rozwijającą się akcję nie wzbudził on takich emocji.
Mimo wszystko- polecam.

Ocena:
7/10

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

"Szkarłatny Kwiat"- Tomoki Hori (manga #1)

Po miesiącu nieobecności spowodowanej egzaminami, które całe szczęście są już za mną, staram się jak najszybciej nadrobić zaległości zarówno te czytelnicze, jak i recenzenckie, i dlatego w najbliższym czasie pojawi się kilka recenzji, z których napisaniem zwlekałam zbyt długo. Postanowiłam też wprowadzić mały segmencik, w którym recenzować będę mangi i oto jego pierwsza część.  

"Szkarłatny Kwiat" to jednotomowa manga yaoi autorstwa Tomoki Hori. Jest to zbór trzech opowiadań o miłości męsko-męskiej: tytułowy "Szkarłatny Kwiat" w 3 częściach z epilogiem, "Od pierwszego wejrzenia" oraz "Zagubiony we mgle". Trafiła ona do mnie dzięki mojej przyjaciółce, która podarowała mi ją w prezencie na urodziny za co, po raz kolejny, bardzo jej dziękuję.

"Szkarłatny Kwiat":
Yukihiro, młody Mistrz Ceremonii Parzenia Herbaty, znajduje na ulicy ledwie żywego członka yakuzy (japońskiej mafii) Kazumę, którego postanawia przygarnąć pod swój dach i otoczyć troskliwą opieką. Z czasem pojawia się między nimi uczucie, ale czy jest ono wystarczająco silne aby przetrwać próbę?
"Od pierwszego wejrzenia":
Gdy rano na uczelni dwóch studentów wpada na Liama Brinka zrzucając i tłukąc jego okulary Maddox Sands oferuje mu pomoc w dotarciu do sali oraz proponuje pożyczenie swoich notatek, których z wiadomych powodów nie mógł wykonać Liam. Od tego czasu ich spojrzenia coraz częściej się ze sobą spotykają.  
"Zagubiony we mgle":
Jak bardzo trzeba wpłynąć na wspomnienia małego dziecka, żeby zapomniało lub znienawidziło dwie ważne dla niego osoby? Po pogrzebie swojego ojca Ethan spotyka na cmentarzu mężczyznę, który budzi w nim dziwne emocje. Z jednej strony wydaje mu się że go zna, a z drugiej niema pojęcia kiedy i gdzie mogli  się poznać. Gdy zaczyna poszukiwać o nim informacje poznaje pewną tajemnicę z przed lat. 

"Szkarłatny Kwiat" to cienka, ale ślicznie wydana lektura. Rysunki wykonane są piękną, bardzo precyzyjną kreską, a kolejne kadry pozbawione są zbyt dużej ilości szczegółów, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne, bo jednak ciężej jest się zagłębić w fabułę komiksu z nieciekawie wyglądającą i zbyt zdobną oprawą graficzną. Okładka mangi jest dość gruba i sztywna i posiada skrzydełka oraz zaprojektowana jest w sposób bardzo minimalistyczny co oceniam na dodatkowy plus.
Jeśli chodzi o samą fabułę opowiadań to jest ona urocza romantyczna i w ogóle mogłabym wymienić mnóstwo pozytywów, ale do pewnego czasu... Mam tu na myśli fakt, że praktycznie jedynym sposobem okazywania uczuć w tej mandze jest akt fizyczny. Może nie świadczy to o mnie zbyt dobrze, ale nie miałabym absolutnie nic przeciwko temu, żeby zastosowano to w jednym opowiadaniu, ale już w wszystkich trzech to troszkę przesada i liczyłam na coś subtelniejszego. O ile w "Szkarłatnym Kwiecie" wcale nie przeszkadzały mi sceny zbliżenia między Yukihiro a Kazumą, a wręcz troszkę na to czekałam, to już w pozostałych dwóch było to całkowicie zbędne.
Mówiąc zupełnie szczerze wolałabym chyba bardziej rozbudowane pierwsze opowiadanie kosztem pozostałych. Żeby nie był to zbiór opowiadań a właśnie kilka części samego "Kwiatu", chociaż zarówno "Od pierwszego wejrzenia" jaki i "Zagubiony we mgle" mają swój urok.
Podsumowując: pomimo minusów, które podałam mnie osobiście ta manga bardzo się spodobała. Zastanawiam się tylko dlaczego za każdym razem gdy postanowiłam poczytać sobie w miejscu publicznym, np. w autobusie, to trafiałam na scenę seksu? Złośliwość rzeczy martwych.
Generalnie polecam jeśli lubicie tego typu klimaty.

Ocena:
6/10

wtorek, 9 lutego 2016

"Naznaczona"- P.C i Kristin Cast

"Szukałam siły nie po to, żeby stać się mocniejsza od innych, ale by zwalczyć swojego najgroźniejszego przeciwnika: własne wątpliwości."

Pierwsza część dość dużego cyklu "Dom Nocy" składającego się z 12 powieści oraz 4 dodatków. "Naznaczona" autorstwa Phyllis Christine Cast i Kristin Cast- duetu matki i córki, czyli jedna z moich pierwszych książek dzięki, której zakochałam się w czytaniu. 

Zoey Montgomery jest normalną szesnastolatką, która dzieli swój czas pomiędzy szkołę, przyjaciół i ludzi, których ciężko jest jej nazywać rodziną. Od kiedy jej matka kilka lat temu wyszła za mąż za John'a, jednego z ważniejszych przedstawicieli Ludzi Wiary, zdaje się nie zwracać zbytniej uwagi na swoje dzieci i bez względu na to, jakie jest jej zdanie w danej sytuacji zawsze bierze stronę męża.  
W dniu, gdy w szkole dziewczyny pojawia się łowca i naznacza ją cały jej świat staje na głowie. Teraz ma ona tylko dwie możliwości: albo przeniesie się do Domu Nocy- placówki nazywanej też "szkołą dla młodocianych wampirów" i przejdzie tam przemianę, albo umrze. Wybór wydaje się oczywisty, ale jak przekonać do niego John'a uważającego wampiry za potwory i matkę, która bez względy na wszystko nie sprzeciwi się mu, narażając przy tym życie własnej córki? Jedyną osobą, która może pomóc Zoey jest jej babcia, która odwozi ją do nowej szkoły i okazuje ogromne wsparcie. Teraz dziewczyna rozpoczyna nowe życie z nowymi przyjaciółmi pod okiem najwyższej kapłanki, która staje się jednocześnie jej mentorką oraz przyjmuje nowe nazwisko- nazwisko jej babci i starego czirokeskiego rodu: Redbird. 
Zoey nie jest zwykłą adeptką. Spoczywa na niej ogromna łaska Nyks, co poza wieloma darami przysparza jej też wrogów.

"Pamiętaj jednak, że ciemność nie zawsze równa się złu, tak jak światło nie zawsze niesie ze sobą dobro."

Efekty wizualne dostarczane przez tę "Naznaczoną" są czymś naprawdę niesamowitym. Naturalne jest, że gdy spotykamy się z jakąś książką po raz pierwszy to zwracamy uwagę przede wszystkim na okładkę, a dopiero później czytamy umieszczony z tyłu opis i pod tym względem koło tej lektury ciężko jest przejść zupełnie obojętnie. Na okładce dominuje matowa czerń, z którą kontrastuje jasna skóra spoglądającej z niej ciemno obramowanymi, głębokimi, intensywnie niebieskimi oczami dziewczyny. Tytuł wypisany jest czerwonymi, wypukłymi literami, a w okół niego znajduje się błyszczący, wieloelementowy wzór. Ponad to wewnątrz książki każdy kolejny rozdział ozdobiony jest sierpem księżyca, czyli symbolem adeptów i wampirów.
W serii "Dom Nocy" ludzie doskonale wiedzą o istnieniu wampirów. Niektórzy to akceptują, inni nie i uważają je za potwory, które należy wytępić, albo przynajmniej wyizolować od społeczeństwa. Naukowcy snują tezy odnośnie powodów, przez które ludzcy nastolatkowie zostają naznaczeni i zmieniają się, i próbują wynaleźć lek lub szczepionkę. Istnieje sieć zależności między ludźmi a wampirami, co nie zmieni faktu że żyją oni raczej osobno.
Dla mieszkańców Domów Nocy dzień i noc zamieniają się miejscami. Zmiana ta nie dotyczy tego, że światło słoneczne zabija wampiry, ale rzeczywiście ma nieprzyjemny wpływ przede wszystkim dla oczu, które zaczynają piec i łzawić. Przestrzegając kilku istotnych reguł adepci mogą opuszczać mury szkoły nawet za dnia nie wzbudzając przy tym sensacji.
Uwielbiam język jakim posługują się w tej powieści autorki: lekki, młodzieżowy, niepozbawiony wulgaryzmów. Często w książkach nawet pośród bohaterów wyjątkowo impulsywnych itp. najgorsze słowo jakie można usłyszeć (przeczytać) to "cholera", chociaż każdy doskonale wie że tak nie jest. Zwłaszcza, że znaczną część bohaterów stanowi młodzież postawiona w dość trudnej sytuacji. 
Kolejnym plusem "Naznaczonej" są liczne odwołania do różnych mitów i legend. Większość fabuły opiera się na mitologii greckiej. Sama bogini, której oddawana jest cześć w Domu Nocy- Nyks, jest greckim uosobieniem nocy oraz imiona, których używają niektórzy bohaterowie są z niej zaczerpnięte. Opisane są obrzędy ku czci bogini takie jak na przykład uroczyste obchody pełni księżyca, chociaż nawet w starożytnej Grecji kult Nyks był rzadko spotykany. 
Wampiry w tej powieści przedstawione są jako postacie ucywilizowane, bez kłów, szponów i niewykazujące się żądzą mordu. Co prawda muszą pić krew (a i to tylko w przypadku dorosłych nie adeptów), ale zdobywają ją na bardziej humanitarne sposoby niż rozszarpywanie gardeł. Wielu z nich posiada także różne nadprzyrodzone zdolności jak na przykład umiejętność odczytywania aury, wizje przyszłości, dar uzdrawiania lub uśmierzania bólu itp.
Bohaterowie są dopracowani i różnorodni pod względem zachowań i charakterów. Ciężko jest mi wybrać jakąś ulubioną postać, bo do bardzo wielu poczułam ogromną sympatię. Z całą pewnością do grona tych najlepszych należą przyjaciele Zoey: Stevie Rae, Erin, Shaunee, Damien (najukochańszy, najwspanialszy, najcudowniejszy i w ogóle same ochy! i achy!), sama Zoey, Erik- jej chłopak oraz oczywiście jej babcia Sylvia Redbird.  
Podsumowując: mogłabym napisać prawie to samo co po większości młodzieżówek, czyli że czyta się to bardzo szybko i przyjemnie, jest mnóstwo dialogów i akcja toczy się bardzo płynnie, bo tak jest. Mamy tu wiele tajemnic, których rozwiązania poznajemy w tym tomie, ale też takie, na których rozwiązanie trzeba trochę poczekać. Czasem ciężko jest tu rozróżnić dobro od zła, bo przenikają się nawzajem, a bohaterowie negatywni nie od razu ujawniają się jako tacy. Ja uwielbiam tę książkę i uważam że innym wielbicielom młodzieżówek i fantastyki też powinna się spodobać. 

Ocena: 
8/10

Cytaty:
- "A gdybym umarła, to czy dzięki temu byłabym zwolniona z jutrzejszego testu z geometrii?"
- "[...] odkrywa, że złe zachowanie nastolatka- a konkretnie moje, polegające na tym, że od czasu do czasu kłamałam, wkurzałam się i pyskowałam starym, no i może na swój dość niewinny sposób pożądałam Ashtona Kutchera, który niestety wolał dojrzałe kobiety, wywołało w moim ciele fizyczną reakcję! No, no- kto wie?"
- "No proszę: biała twarz, niebieskie wargi i czerwona krew- stawałam się patriotką czy jak?"
- "Ludzie Wiary chodzą na ich filmy, sztuki i koncerty, kupują ich książki i inne dzieła, a jednocześnie wyrażają się o nich jak najgorzej i nigdy, przenigdy się z nimi nie zadają. Ciekawe czy znają słowo "hipokryta"?"
- "Osobiście uważam, że jako gej stanowię równowartość dwóch chłopaków. Nie dość, że dostarczam wam męskiego punktu widzenia, to jeszcze nie musicie się przejmować, że będę chciał was pomacać po cyckach."
- "Albo jest demonem z samego piekła i czerpie moc z ciemnej strony. Kurde, czy tu nikt nie oglądał "Gwiezdnych wojen"? Też trudno było uwierzyć, że Anakin Skywalker stanie się sługą Imperatora, a jednak."

sobota, 6 lutego 2016

"Akademia Mroku. Rozdarte dusze"- Gabriella Poole

To już trzecia część serii "Akademia Mroku" autorstwa Gabrielli Poole, kontynuacja powieści "Wybrańcy losu" <recenzja> i "Więzy krwi" <recenzja> zatytułowana "Rozdarte dusze". Serdecznie zapraszam do zagłębienia się w mroczny świat uczniów Akademii Darke'a.

Tym razem Akademia przenosi się do Stambułu, ale nowe otoczenie nie daje ucieczki od problemów. Cassie w końcu próbuje pogodzić się z tym, że stała się jedną z Wybranych, wybaczyć osobie, która ją w to wpakowała oraz zintegrować się z resztą. Niestety zarówno ona, jak i jej najlepsza przyjaciółka Isabella zaczynają kolejny semestr bez swoich bratnich dusz. Chłopak Isabelli- Jake, nie zdecydował się na powrót do akademii po ty, jak dowiedział się że jego ukochana zgodziła się zostać źródłem życia Cassie. Z kolei Ranjit, miłość Cassie i jeden z Wybranych, rozstał się z nią ze względy na konflikt charakterologiczny zamieszkałych w nich dusz. Obie dziewczyny starają się rozpocząć wszystko od nowa jako niezależne singielki.
W tajemniczych okolicznościach zamordowani zostają Yusuf i Michaił, a Ranjit ginie nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Na pozór jedynymi rzeczami, które ich łącza jest to, że są Wybranymi, no i oczywiście płeć, ale czy aby na pewno to wszystko?
Mroczne sekrety Akademii Darke'a nadal dają o sobie znać.

Jeśli chodzi o styl jakim napisana jest powieść to zdecydowanie nie różni się w jakiś znaczący sposób od pozostałych części serii. W dalszym ciągu akcja jest bardzo dynamiczna i płynna, opisy ograniczone są do minimum, dialogi występują bardzo często a prowadzone są ciekawie i naturalnie.
Książkę czyta się bardzo szybko, co czyni ją idealną lekturą na jeden, maksymalnie dwa wieczory. W przeciwieństwie do pierwszego tomu, który rozpoczynał się dość długim, niewiele wnoszącym wstępem, tu praktycznie od samego początku coś się dzieje. Różne wątki łączą i plączą się ze sobą tworząc pajęczynę, w której czasem ciężko jest odnaleźć odpowiednią nić, z jednej strony wydaje ci się że wiesz co nastąpi w dalszej części powieści, ale ostatecznie okazać się może (chociaż nie musi) że pomyliłeś się w domysłach.
Autorka nie dodaje nam nowych bohaterów, a jedynie troszkę bardziej skupia się na postaciach, które w poprzednich częściach pełniły role trzecioplanowe. Tak na przykład Ayeesha i Carmac- Barbadoska i Irlandczyk, członkowie Wybranych, którzy wcześniej nie występowali zbyt często, w tej części za sprawą tego, że Cassie postanowiła jednak zaprzyjaźnić się w jakimś stopniu z  tą grupą, zaczęli pojawiać się trochę częściej, ale nadal nie są to osoby szczególnie ważne dla treści.
W "Rozdartych duszach" jednym z najważniejszych wątków jest wątek miłosny, zarówno ten pomiędzy Cassie i Ranjitem, który nie toczy się dobrze i pomiędzy Cassie i Richardem, znacznie ciekawszy. Jak dla mnie w tej części Renjit zachowuje się egoistycznie, za to Richard, o ile to jeszcze możliwe, jest jeszcze bardziej uroczy i robi bardzo dużo żeby pomóc naszej główne bohaterce we wszystkim, w czyn tylko jest w stanie pomóc jednocześnie się zbytnio jej nie narzucają. A poza tym kocham jego poczucie humoru.
Mimo tego, że w poprzednich częściach śmierć bohaterów, przede wszystkim tych złych, nie była niczym szczególnie nadzwyczajnym, to w tej mamy jednak większą grupę zmarłych osób i niestety jedną z nich jest osoba dość bliska czytelnikowi. Jest to część bardzo dramatyczna nie tylko ze względu na zgony, ale też ucieczki i wyjazdy tych najważniejszych osób.
Podsumowując: nie wiem co mogę napisać poza tym co pisałam już pod recenzjami wszystkich pozostałych tomów: książka jest lekka i przyjemna, idealna dla młodzieży lub osób, które chcą się zrelaksować przy mało ambitnej lekturze, oraz dla takich, które lubią książki z elementami paranormalnymi, ale znudziły się im wampiry i wilkołaki. Trzecia część trzema poziom.

Ocena:
8/10

Cytaty (4/5 Richard):
-"-Mogłybyśmy od razu załatwić Wielki Bazar, prawda? [...] A potem butiki! Galerie! Cudowni projektanci!
-Lekcje matematyki..."
-"No cóż, nie pamiętam żebyś kiedyś próbował swojego uroku na mnie- powiedział Richard, udając, że to rani jego uczucia.- Co ja jestem, siekana wątróbka?"
-"-Pomyślałem, że możecie potrzebować wielkiego, silnego mężczyzny, aby ochronił was przed kłębiącymi się tu hordami. [...]
-Tak- odpowiedziała.- Wiesz, gdzie możemy takiego znaleźć?"
-"Mam na ten temat teorię: przed moim dołączeniem do naszej małej poważanej grupki byłem ściśle hetero. Podejrzewam, że mój nieznośny duch lubi bawić się inaczej, ale zapewniam cię, że z całą pewnością gram w twojej drużynie. Albo chciałbym grać."
-"Isabella się opamięta, Ona jest naprawdę okej, nasza bella Isabella. Nie poznałaby urazy, nawet gdyby ta podeszła i kopnęła ją w tyłek."

czwartek, 4 lutego 2016

"Akademia Mroku. Więzy krwi"- Gabriella Poole

Druga część cyklu "Akademia Mroku" pt."Więzy krwi". Gabriella Poole postanowiła wyrwać mi serduszko i rozedrzeć na drobne kawałeczki.


Zamiast Paryża- Nowy Jork, zamiast niechęci- miłość i w końcu zamiast stypendystki- Wybrana. Kolejny semestr w Akademii Darke'a przynosi kolejne zmiany w życiu Cassie Bell. Od kiedy w ciele dziewczyny zamieszkał duch Estelle daje jej ogromną siłę i urodę, ale domaga się pożywienia. Na szczęście Cassie ma przy swoim boku mądrego i doświadczonego Wybranego- sir Alrica Darke'a, najlepszą przyjaciółkę Isabellę i wielką miłość Ranjita. Cassie zaczyna odkrywać swoje nietypowe i niebezpieczne zdolności, które przez przypadek ujawnione publicznie przynoszą jej wiele nowych problemów. Starzy wrogowie nie śpią i szukają zemsty.

"Więzy krwi" byłą na głowę swoją poprzedniczkę "Wybrańcy losu" <recenzja>. Mamy tu zdecydowanie więcej akcji, która toczy się bardzo gładko i szybko. Płynnie przechodzimy z jednego wydarzenia w drugie, poznajemy nowe intrygi i motywy kierujące bohaterami. Sam punkt kulminacyjny jest czymś niesamowitym i zaskakującym (zastanawiam się co siedzi pani Gabrielli w głowie żeby napisać coś tak niesamowitego). Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, ale nie obraziłabym się gdyby miała mnie więcej o połowę więcej niż ma (260 stron na to wszystko co się tu dzieje to trochę mało).
Większość bohaterów uległa jakiejś zmianie, chociaż zazwyczaj są bardzo subtelne. W przypadku Cassie po rytuale nasiliły się jej negatywne cechy: w dalszym ciągu jest pyskata i agresywna, tylko że stały się to jej cechy dominujące zwłaszcza w stosunku do Richarda (który swoją drogą nie przeszedł jakiejś szczególnej przemiany w stosunku do pierwszej części: nadal jest przeuroczy, chce się przyjaźnić z absolutnie wszystkimi, ma specyficzne poczucie humoru i podrywa wszystkie możliwe dziewczyny), sir Alrica Darke'a i Ranjita. Isabella nadal ma swój ogromy temperament i pogodę ducha, ale wykazuje się też odwagą, opiekuńczością, determinacją.
Wątek miłosny pomiędzy Cassie a Ranjitem składa się prawie w całości z kłótni i gorących przeprosin po nich następujących. Co prawda jest to wątek dość przewidywalny, ale mnie on tak pięknie dosmaczał całość. W tym momencie nienawidzę Ranjita i kocham jednocześnie, ale jednej rzeczy (słowa) mu nie daruję bez względu na to, co zdarzy się w następnej części.
Podsumowując: polecam tą książkę osobom lubiącym lekkie, raczej młodzieżowe lektury i takim, które czytały pierwszą części i nie są przekonane czy jest sens sięgać po kolejną część (według mnie ta jest zdecydowanie lepsza).

Ocena:
8/10

Cytaty:
-"Gniewasz się na mnie. Gniewasz się! Cassie, słodka dziewczyno, nie zniosę tego. Zabiję się. Nie, stoczę się do rynsztoka. Sprzedam swe ciało za kilka pensów i umrę na jakimś strychu, blady i wychudzony. Zmarnuję swój potencjał. Będę pisał pełną desperacji i tragizmu poezję."
-"Tak się składa, że kwestie te wcale nie są skomplikowane. Sądzę, że nawet polityk powinien pojąć to, co mam do powiedzenia."