„Może anioły przemykają się chyłkiem za
naszymi plecami i gdybyśmy tylko potrafili się dostatecznie szybko odwrócić,
moglibyśmy dostrzec je albo przynajmniej cień ich skrzydła?”
Ostatnio coraz częściej zdarza mi się sięgać po naszą
rodzimą literaturę, a tym razem mój wybór padł na „Cień anioła” autorstwa Iwony
Czarkowskiej. Książka skradła moje serce już na samym początku, za sprawą
miejsca akcji, ale czy utrzymało się to do końca?
Opis wydawcy:
„Karol Sobota na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się
niczym szczególnym- ma podobne problemy i zainteresowania jak tysiące
współczesnych nastolatków. Wszystko zmienia się jednak pewnego dnia, gdy Karol
na jednej z warszawskich ulic wpada na… anioły. A potem zdaje sobie sprawę, że
aniołów jest dużo, dużo więcej.
Kim są i czego chcą od chłopaka? Kto jest kim? Kto kogo
udaje? Kto jest dobry, a kto zły?
Widziałeś ich? Czy to możliwe, że byli przy nim każdego
dnia? Że żyją wśród nas? I że… nie zawsze mają dobre intencje?”
Mój opis:
Szesnastoletni Karol mieszka w Warszawie razem z matką,
która po śmierci jego ojca wyszła ponownie za mąż; ojczymem, z którym chłopak
zdecydowanie nie ma dobrego kontaktu oraz młodszą siostrą nazywaną Karaluchem.
Jego życie wygląda dosyć normalnie aż do momentu, gdy pewnego dnia zaczyna
napotykać na swojej drodze ludzi, którym z pleców wyrastają skrzydła.
Początkowo chłopak jest zdezorientowany i uważa, że jest to prawdopodobnie
jakieś nowe telewizyjne reality show, ale im częściej ich widuje , tym mniej prawdopodobne
się to wydaje.
W tym samym czasie do klasy Karola dołącza nowa,
intrygująca dziewczyna- Magika, z którą chłopak zaczyna się zaprzyjaźniać czym
wzbudza zazdrość u swojej dziewczyny.
Kim ją tajemnicze anioły i dlaczego to właśnie Karol je
zauważa? Czy wszystkie są dobre, czy są też takie, które pragną jedynie siać
zło i zamęt? Czym jest tytułowy Cień Anioła?
„Czarne anioły lęgną się w najciemniejszych
zakamarkach waszych dusz. Pozwalacie im dojrzeć i wyjść na zewnątrz, gdy
kłamiecie, kradniecie i zabijacie. Wtedy się pojawiają!”
Iwona Czarkowska
Z wykształcenia dziennikarka, z pasji pisarka. Pracowała
jako redaktor i sekretarz w kilku redakcjach. Jest autorką/współautorką ponad
osiemdziesięciu książek, z których większość skierowana jest do najmłodszych
czytelników. Swoją pierwszą powieść dla dorosłych, czyli „Słomianą wdowę”
opublikowała w 2019 roku. Pisze także książki podróżnicze oraz pracuje jako
tłumacz.
Było już tyle różnych podejść do powieści o aniołach, że
ciężko jest wymyślić coś ciekawego i nowatorskiego, a autorce „Cienia Anioła”
się to udało, ale właśnie- wymyślić, bo z wykonaniem jest już zdecydowanie
gorzej. Pomysł miał potencjał i mogło z tego wyjść coś naprawdę fajnego, ale
chyba coś poszło nie tak.
Główną zaletą tej książki jest właśnie ta koncepcja
aniołów, które znacząco różnią się od wyobrażeń większości ludzi: mają tylko
jedno skrzydło, które może być w wielu różnych kolorach- białe, srebrne, siwe,
czarne. Nie są to zupełnie nieskazitelne niebiańskie istoty, których zadaniem
jest tyko pomoc ludziom, bo także mają swoje własne problemy i dolegliwości
takie jak astma, reumatyzm czy alergie. Mogą też łapać przeziębienia i grypę, i
pewnie nawet koronawirusa.
Jest to książka dla młodzieży, więc język jest bardzo
prosty i przystępny, ale też niepozbawiony zwrotów potocznych, slangowych i
wulgaryzmów. Autorka usilnie próbowała w swojej powieści możliwie jak
najwierniej odwzorować język, którym posługują się nastolatkowie i nie wyszło
jej to najgorzej, udało jej się uniknąć prześmiewczości, ale mam wrażenie, że
momentami za bardzo szła w ilość zamiast jakości i niewiele brakowało, aby
bohaterowie rzucali co drugie słowo kobietami lekkich obyczajów.
„Cień anioła” pełen jest dziwnych i bezsensownych
rozwiązań, nagłych zmian koncepcji oraz błędów, które w jakiś sposób umknęły w
korekcie, co trochę przeszkadzało w odbiorze.
Jak już wcześniej wspomniałam- akcja książki rozgrywa się w Warszawie o czym
autorka nie daje nam ani na chwilę zapomnieć przemycając co chwilę elementy z
topografii tego miasta. Nie jestem pewna, czy jest to bardziej zaleta, czy wada
tej powieści, ponieważ dla mnie- osoby która większość swojego życia spędziła w
tych okolicach, odnajdywanie smaczków oraz wyobrażanie sobie bohaterów w
znanych mi miejscach było czymś bardzo przyjemnym (np. to, że główny bohater
jechał autobusem 171, czyli tym samym, którym ja jeździłam do liceum), ale mam
wrażenie, że dla osób, które nie znają miasta wystarczająco dobrze może to być
całkowicie obojętne, albo wręcz uciążliwe.
Moim głównym zastrzeżeniem co do powieści „Cień anioła”
są jednak bohaterowie, którzy mieli potencjał, ale wyszli raczej nudni,
papierowi i mało wiarygodni. Sam główny bohater jest niesamowicie łatwowierny,
a jego zachowanie jest przez większość czasu skrajnie irytujące. Jego znajomi
wcale nie są lepsi: jego najlepszego przyjaciela Wojtka możemy opisać jednym
zdaniem, ponieważ dowiadujemy się o nim w sumie tylko tyle, że jest Mulatem,
jego ojciec pochodzi z Afryki, porzucił chłopca oraz jego matkę, a Wojtek robi
co w jego mocy aby go odnaleźć.
W całej tej powieści, szczerze mówiąc, jedynymi
postaciami, które w tej książce nie działały mi na nerwy, a nawet udało mi się
je polubić są dziadek głównego bohatera oraz para bezdomnych- pani Zofia i pan
Edward, który zamieszkiwali opuszczoną kamienicę naprzeciwko domu Soboty.
„Tak naprawdę nie pilnujemy was przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę. Pojawiamy się, gdy nas potrzebujecie. A
poza pracą mamy własne życie.”
W książce, poza perypetiami głównego bohatera powiązanymi
z faktem, że potrafi on dostrzegać anioły, poruszone jest także wiele bardzo
ważnych tematów ze zwykłego, codziennego życia takie jak na przykład plotki,
prześladowania, zawiść, bezdomność, alkoholizm, problemy rodzinne oraz wiele
innych. Uważam, że jest to dobre, aby
mówić o tego typu tematach jak najwięcej, zwłaszcza w książkach dla młodzieży,
ponieważ pozwala to młodym ludziom zdać sobie sprawę, że wcale nie muszą to być
tematy bardzo im odległe i że tragedia może przydarzyć się w każdym, nawet na
pozór najlepszym domu czy środowisku.
Może to także uwrażliwiać młodzież na problemy innych.
Podsumowując: mam co do tej książki bardzo mieszane
uczucia. Ma ona zarówno wiele plusów, jak i minusów, ale w moim odczuciu minusy
są przewarzające i raczej nie sięgnęłabym po „Cień anioła” ponownie. Sam pomył
był ciekawy i powieść miała niewątpliwy potencjał, ale na tym się kończy.
Zakończenie także pozostawia wiele do życzenia.
Ocena:
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz