wtorek, 28 lipca 2015

"Tajemnica Diabelskiego Kręgu"- Anna Kańtoch

Recenzja książki, która pochłonęła ostatnie trzy dni mojego życia. "Tajemnica Diabelskiego Kręgu" autorstwa Anny Kańtoch, czyli powieść, o której w chwili kupowania nie wiedziałam nic, a zdobyłam ją w czasie promocji w empiku.

W powojennej, komunistycznej Polsce na ziemię spadają anioły.
Pewnego dnia trzynastoletnia Nina zostaje wezwana przez jednego z nich i zaproszona na wakacje do klasztoru w niewielkiej miejscowości Markoty. W pociągu poznaje miłego, inteligentnego i przystojnego Sławka , z którym szybko się zaprzyjaźnia. Niestety na skutek nieszczęśliwego wypadku chłopiec trafia do szpitala, a Nina sama rusza w dalszą drogę. Gdy dociera na miejsce poznaje jeszcze dwanaścioro dzieci, który podobnie ja ona zostali zaproszeni przez anioły, opiekunkę- panią Celinę, dwójkę tajemniczego rodzeństwa- Remigiusza i Sylwię oraz anioła Azkiela. Wszystko wydaje się być dobrze dopóki nie znika jeden z chłopców. W Markotach i klasztorze dzieje się coś złego co kumuluje się wewnątrz kępy uschniętych drzew otoczonych jałową ziemią nazywanej Diabelskim Kręgiem, ale nikt oprócz Niny tego nie zauważa. 
Czego chcą aniołowie od grupy nastolatków? Czy grozi im niebezpieczeństwo? Dlaczego każdy coś ukrywa? Jaki związek z wszystkimi nietypowymi wydarzeniami ma zmarła artystka Maura Lewicka? 

Akcja powieści pełna jest zagadek i tajemnic. Zachowana jest w klimacie literatury detektywistycznej, ale oczywiście z dużą ilością fantastyki, grozy i magii. Nic tu nie jest takie, jakie może się wydawać na pierwszy rzut oka i mimo że narracja jest trzecioosobowa to czytelnik nie otrzymuje innych informacji ponad to, co wie główna bohaterka. Elementy grozy są umiejętnie dawkowane czytelnikowi, dzięki czemu z każdym kolejnym rozdziałem akcja robi się coraz gęstsza.

Fabuła "Tajemnicy Diabelskiego Kręgu" jest bardzo oryginalna i nawet anioły, które pojawiają się w wielu powieściach fantasy i jak mogłoby się wydawać są już oklepane, tu zostały przedstawione przez panią Kańtoch w zupełnie inny, nietypowy sposób.
Ponad to lektura wzbogacona jest kilkoma naprawdę pięknymi rysunkami stworzonymi przez pana Dominika Brońka, które tak bardzo zachwyciły nie dbałością o szczegóły oraz cudownym mrocznym charakterem i postanowiłam poszukać innych rysunków tego niezwykle utalentowanego człowieka.
Niestety w książce pojawiło się też kilka rzeczy, które niekoniecznie mi odpowiadają, jak na przykład to, że pierwszy rozdział napisany na dwóch (że tak to ujmę) poziomach czasowych. Chodzi mi tu o to, że część wydarzeń opisana jest w czasie współczesnym bohaterce (to co dzieje się na bieżąco), a część (napisana kursywą) o przeszłości, o tym, co wydarzyło się dzień czy godzinę temu, co jak mi się wydaje miało przybliżyć sytuację Niny, ale mnie trochę przeszkadzało w odbiorze.
Kolejną rzeczą jest trochę rozczarowujące zakończenie, ale nie chcę się w tym miejscu rozpisywać bo mogą pojawić się spoilery.

Jeszcze kilka słów o bohaterach:
Jak przy większości moich recenzji mogłabym zrobić w tym miejscu ranking postaci pozytywnych i negatywnych, z tym że czytając tę książkę miałam kilka momentów kiedy mówiłam sobie w myślach (lub nie), że jedynymi ogarniętymi osobami są Nina i pani Stefania- właścicielka kawiarni. Postacią, którą mogę nazwać negatywną bez wyrzutów sumienia jest anioł Azkiel, pozostałe mogą być mocno denerwujące jak na przykład pani Celina, Eliza czy Mariusz i Artur. Mogę jednak podać kilka postaci, które zasługują na sympatię, pomijając czas kiedy znajdowały się pod wpływem magii, i są to oczywiście wymienione wyżej Nina i pani Stefania, ale też Tamara, Jacek, Hubert, Małgosia, Karolina czy Quasimodo, który wprawdzie okłamał Ninę, ale potrafię mu to wybaczyć.
Nina jest dziewczynką bardzo inteligentną i bystrą, oraz jak to określił Azkiel "potrafi samodzielnie myśleć". Jest odważna kiedy wymaga tego sytuacja i chce chronić przyjaciół. Ma też cięty język i potrafi się bronić, jak wtedy gdy Mariusz chciał zabrać jej kanapkę (trochę jak na filmach gdzie silniejsi znęcają się nad słabszymi) a ona rzuca pięknym tekstem: "Kiedy człowiek jest głodny, organizm zaczyna zużywać tłuszcz. [...] W twoim przypadku zapasów starczy na jakieś pół roku, więc nie musisz się martwić".
Pani Stefania jest jedyną dorosłą osobą, która wierzy Ninie, że w klasztorze dzieje się coś złego i chyba nie muszę podawać więcej przykładów dlaczego ją lubię.
Tamara i Jacek to najlepsi przyjaciele Niny. Tamarę podobnie jak Ninę lubię z cięty język oraz za nietypowe poczucie humoru: "Może to, co zeżarło Staszka, zeżre też Adama? Jak myślisz, mamy szansę?", a Jacka nawet nie wiem czemu.

I na koniec jeszcze cytat z Quasimoda- oszpeconego, sarkastycznego anioła: "Przyzwyczaj się, bo będziesz mnie widzieć do końca życia. Nie żeby było ono jakoś szczególnie długie."

Podsumowując: Książka zdecydowanie warta przeczytania. Mimo że powieść teoretycznie kierowana jest do młodzieży, to przypadnie do gustu także starszemu czytelnikowi.

Ocena:
9/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii: "Książka z magią".

środa, 22 lipca 2015

"Złota dama"- Nicole Byrd

Dzisiaj mam dla was recenzję kolejnej książki z cyklu "Love&Story" po "Płonącej lampie" <klik> i "Jak w niebie" <klik>, czyli "Złota dama" autorstwa Cheryl Byrd Zach i Michelle Nicole Place- matki i córki piszącymi pod pseudonimem Nicole Byrd.

Clarissa Fallon mimo dobrego pochodzenia większość swojego życia spędziła w okropnym sierocińcu, a później pracowała jako służąca, ponieważ gdy umarła jej matka jedyną osobą, która mogła się nią zająć był jej starszy brat- kapitan Fallon, który znajdował się na morzu. Gdy Matthew powrócił do Londynu i odnalazł siostrę nie zachowywała się jak dama, przejęła wiele nawyków od dzieci z sierocińca, innych nauczyła się na służbie i zapomniała o etykiecie i innych rzeczach potrzebnych kobiecie w odpowiednim wieku, żeby zadebiutować w towarzystwie. Teraz dziewczyna musi nauczyć się wszystkiego od początku przy pomocy brata, jego żony Gammy, zatrudnionych przez nich nauczycieli oraz pewnego przystojnego hrabiego, który założył się z przyjacielem że uczyni z Clarissy prawdziwą damę.

Całkiem przyjemna lektura osadzona w Londynie z czasów regencji z wartką akcją i świetnie dopracowanymi intrygami, i to zaledwie na 250 stronach.
Nie jest to typowy romans gdyż ma w sobie także elementy kryminału. Nasza główna bohaterka zostaje oskarżona o zamordowanie byłej przełożonej sierocińca i razem z najbliższymi próbuje dowieść że jest niewinna i odnaleźć prawdziwego mordercę, i o ile wątek romantyczny tak jak w większości romansów jest dość przewidywalny, to kryminalny już niekoniecznie.
Clarissa jest postacią bardzo ciekawą, barwną i dobrze wykreowaną. Ma problemy z odnalezieniem się towarzystwie i boi się że przez niewłaściwe zachowanie spowodowane brakiem doświadczenia może sprawić kłopoty swojemu bratu oraz jego żonie, którzy bardzo się o nią troszczą. Jest bystra i ma mnóstwo dobrych pomysłów co pokazała podczas poszukiwania osoby, która zamordowała panią Craigmore.
Dominic, czyli lord Whitby jest postacią wykreowaną trochę słabiej. Gardzi towarzystwem i dlatego towarzystwo bardzo liczy się z jego zdaniem . Był majorem i walczył w wojnie przeciwko Napoleonowi. Nieczęsto to okazuje, ale jest wrażliwy i ma dobre serce.
Zarówno Clarissę jak i Dominica męczą koszmay. Ja ze względu złego traktowania w sierocińcu, jego przez wojnę.
Czytając tę książkę możemy zagłębić się trochę w przestępcze Londyńskie dzielnice, wybrać się razem z Whitby'm na spacer po niebezpiecznym Wchitechapel, a później wrócić do ładniejszych, lecz niekoniecznie bezpieczniejszych części Londynu.
 Jedynym co przeszkadzało mi w tej powieści jest grubość stron. Są one cieniuteńkie i czasem ciężko się je przewraca. Ale za to okładka jest prześliczna.

Ocena:
8/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii 
"Książka osadzona w kraju, który zawsze chciałaś zobaczyć".

poniedziałek, 20 lipca 2015

"Jak w niebie"- Julia Quinn

Kolejna książka z serii "Love&Story" recenzowana na moim blogu po "Płonącej lampie" <klik>, czyli "Jak w niebie" autorstwa Julii Quinn.

Lady Honoria Smythe-Smith marzy o dużej szczęśliwej rodzinie i dlatego jak najszybciej chce znaleźć męża, ale chodź mija sezon za sezonem żaden z adoratorów dziewczyny nie oświadcza się jej. Wszystko to za sprawą Marcusa Holroyd'a- przyjaciela jej starszego brata Daniela, który przed swoją ucieczką z kraju polecił Marcusowi opiekować się jego siostrą. Nie wykluczone, że Honoria szukałaby męża jeszcze długo gdyby nie pewna krecia dziura... 

Książka zaintrygowała mnie już od pierwszych zdań, a nawet jeszcze wcześniej- od dedykacji: "A także Paulowi, chociaż gdy prosiłam go o poradę medyczną, by uratować chorego bohatera, odpowiedział: "Musi umrzeć"." Czyż to już nie zachęca do zagłębienia się w historię?
Lektura napisana jest w sposób bardzo przyjemny i często żartobliwy. Dialogi między głównymi bohaterami są naturalne i dość często przebijają się w nich cięte riposty ze strony Honorii, ale były też takie przy których bezwiednie zaczęłam się uśmiechać bo były tak urocze chociaż jednocześnie w zakresie dobrego smaku i bez zbytniej przesady. Pozwolę sobie w tym momencie na jeden cytat:
"-Rzeczywiście się uśmiecham? Jeśli tak, to bardzo smutno.- Popatrzył na chleb.- Naprawdę jadłaś szynkę?- A potem, choć dobrze wiedział, że nie powinien pytać:- Był deser?- Zerknął na nią. Zobaczył, że czuje się winna.- Ciastko z czekoladą?- szepnął.
Pokręciła głową.
- Z jagodami? O Boże, czy kucharka zrobiła tartę z melasą?
Nikt nie robił lepszej tarty z melasą niż kucharka z Fensmore.
-Była pyszna- przyznała i z zachwytem westchnęła w sposób zarezerwowany dla absolutnie najlepszych deserów.- Z gęstą śmietaną i truskawkami.
-Coś zostało?
-Pewnie tak. Podano ją na ogromnej...- Zmrużyła oczy i przeszyła go przenikliwym spojrzeniem.- Chyba mnie nie prosisz, żebym kawałek dla ciebie ukradła?"
Szczerze mówiąc chyba właśnie najzabawniejszymi dialogami w tej książce są o jedzeniu, głównie o różnych deserach, bo zarówno Honoria jak i Markus są wielbicielami słodyczy.
Akcja powieści toczy się w XIX wiecznej Anglii, przede wszystkim w Cambridge i Londynie, czyli czas i miejsce akcji jak dla mnie na kolejnego plusa.
Podsumowując: "Jak w niebie" jest naprawdę uroczą lekturą, przez którą praktycznie się płynie. Akcja toczy się szybko i nawet nie zauważasz kiedy zaczyna zbliżać się ku końcowi. Osobą, które lubią romanse historyczne z całą pewnością przypadnie do gustu, a dla tych którzy jeszcze nie przekonali się do tego gatunku może być całkiem ciekawym wstępem.

Ocena:
8/10

niedziela, 19 lipca 2015

"Monster High. Upiór z sąsiedztwa"- Lisi Harrison

Kolejna długa przerwa spowodowana moimi wyjazdami i mam nadzieję kilka recenzji pod rząd z tego, co udało mi się w czasie nieobecności przeczytać. Na pierwszy ogień idzie "Monster High. Upiór z sąsiedztwa" autorstwa Lisi Harrison, czyli druga część zrecenzowanej już u mnie "Monster High. Upiorna szkoła" <klik> Jak już kilkakrotnie wam pisałam: nie lubię pisać o drugich i kolejnych tomach danej serii ze względu na możliwe spoilery poprzedniej części. Czytasz dalej na własną odpowiedzialność ;)

Po wydarzeniach z pierwszej części Melody, jej chłopak Jackson oraz Frankie są w poważnych tarapatach. Po dość "nieprzyjemnym" incydencie na balu w Merston High była przyjaciółka Melody- Bekka znajduje się w posiadaniu filmu kompromitującego Jacksona i szantażuje dziewczynę, że udostępni go w internecie jeśli ta w ciągu 48 godzin nie doprowadzi jej do "zielonego potwora", który pocałował jej chłopaka i "sprawił że postradał zmysły" (Frankie). Jeden z RAD-owców (Ruchu Atrakcyjnie Dziwnych) wpada na pomysł dzięki któremu wnuczka Frankensteina nie będzie musiała oddawać się w ręce policji, jak również żeby film nie został ujawniony światu. Plan udaje się i po niedługim czasie Frankie razem z Brettem, który opuścił już szpital psychiatryczny i postanowił zerwać z Bekką, wpadają na kolejny pomysł żeby pokazać ludziom że członkowie RAD-u są tuż obok i nie trzeba się ich bać, lecz czy tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem? Na jaw wychodzą też nowe fakty z życia Melody 

Pierwszą i drugą część serii "Monster High" dzieli ogromna przepaść. Tak jak "Upiorna szkoła" była po prostu lekką lekturą bez szczególnych rewelacji, tak w "Upiorze z sąsiedztwa" wchodzimy już w bardziej zagmatwane intrygi, poznajemy bliżej bohaterów, dostrzegamy wiele czynników, które wcześniej były pomijane. Nadal do określenia "rewelacji" tym książką brakuje, ale "Upiór..." jest już zdecydowanym krokiem na przód.
W tej powieści zostało zamkniętych wiele wątków z części pierwszej, ale też otworzono wiele nowych i dzięki temu wiem że będę chciała sięgnąć po kolejne tomy (dlaczego w mojej biblioteczce są tylko dwa?...). Najbardziej ciekawi mnie chyba jak rozwinie się sytuacja Melody. Mam pewne przypuszczenia, ale na razie wolę się nie nakręcać.
W pierwszym tomie skupialiśmy się przede wszystkim na dwóch bohaterkach: Melody i Frankie, a teraz do tego grona dołącza jeszcze Cleo de Nile- mumia.
Po tej książce w moim rankingu bohaterów ze względu na pozytywnych, negatywnych i tych o których jeszcze nie mam zdania, ulega  zmianie:
-po pierwsze Brett z grupy negatywnej przechodzi do pozytywnej (Bekka oczywiście w niej pozostaje)
-Frankie z grupy "nie mam zdania" przenosi się na pozytywną, a na jej miejscy ląduje Cleo, która z jednej strony nie chciała wyrządzić nikomu krzywdy a jednak to zrobiła, no i jest postacią dość egoistyczną, ale to jest w końcu potomkini Egipskich królowych  więc chyba można jej to wybaczyć. Ostatecznie pod koniec książki okazała się całkiem w porządku.
-na listę pozytywną trafiają osoby, które wcześniej w ogóle nie pojawiły się w rankingu czyli Billy, rodzice Frankie oraz rodzice Melody
Podsumowując: uważam że książka "Monster High. Upiór z sąsiedztwa" jest książką znacznie lepszą od poprzedniej i jeśli lubisz książki młodzieżowe przy których można się pośmiać, ale też czytając między wersami wyciągać wnioski to może się okazać że podobnie jak mnie ta lektura przypadnie ci do gustu.

Ocena:
7/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Zabawna książka"