niedziela, 19 kwietnia 2015

"Mgła zapomnienia"- Bianka Minte-König

W jeden z takich dni kiedy książki stają się dla mnie ratunkiem i ucieczką przed wszystkim co mnie otacza, mam dla was recenzję powieści Bianki Minte-König pt. "Mgła zapomnienia".

Piętnastoletnia Viktoria dziedziczy po dziadku dom na wybrzeżu Bretanii i wybiera się tam razem z mamą na wakacje. Podczas spaceru, pierwszego dnia, znajduje na plaży medalion, który emanuje jakąś tajemniczą mocą odczuwaną tylko przez nią. Od tego czasu dziewczynę zaczynają dręczyć nocne koszmary i wizje oraz spotyka pewnego tajemniczego mężczyznę bardzo podobnego do jej taty z czasów młodości. Gdyby tego wszystkiego było mało to w jaskini nad morzem znajduje wyrytą datę narodzin swojego ojca. Viki próbuje rozwiązać zagadkę medalionu oraz napisu, a pomaga jej w tym Christof, jej dziecięca miłość. 

Całkiem ciekawa książka z wciągającą fabułą i niezwykłym klimatem tajemnicy, ale do perfekcji brakowało jej kilku rzeczy. Jest ona skierowana głównie do młodego czytelnika, ale bardziej wymagający i doświadczony też powinien znaleźć tu coś dla siebie.
Tym, co zawładnęło moim sercem podczas czytania tej książki (poza oczywiście jej tajemniczością) są cudowne opisy przyrody i morza, ale znowu jest ich dość mało,
Jeśli chodzi o bohaterów to tak naprawdę wszystko skupia się na Viktorii i (ewentualnie) Christofie. Brakuje mi tu bardziej rozbudowanych portretów postaci pobocznych: pojawiają się tam rodzice i brat Viki, dziadkowie Christofa, bardzo sympatyczni właściciele naleśnikarni i różni inni mieszkańcy miasta, ale prawie niczego się o nich nie dowiadujemy, jedynie tyle co jest absolutnie niezbędne do rozwiązania tajemnicy.
Minusem tej lektury jest, jak dla mnie, mnóstwo odwołań do "Rybaka islandzkiego" Pierre Loti (nie wiem jak się odmienia nazwisko więc podaję w mianowniku). Samego "Rybaka..." chciałam przeczytać już od jakiegoś czasu, ale ciągle go przekładałam i nie zdążyłam się z nim zapoznać przed "Mgłą..." a to był błąd. Teraz niestety znam już większość fabuły i już tak bardzo mnie do niego nie ciągnie.
Podsumowując: książka godna polecenia, na której przeczytanie wystarczy jeden wieczór, ale jeśli macie w planach "Rybaka islandzkiego" to zacznijcie od niego i nie popełniajcie moich błędów. ;)

Ocena:
6/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka autora, którego nie czytałaś nigdy wcześniej".

5 komentarzy:

  1. Czytałam, świetna książka, super blog!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, ale chyba się skuszę.. :)

    Zapraszam do mnie :)
    http://eye-shadoow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. nie czytałam


    obserwuje i licze na to samo

    http://moniqa-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za ostrzeżenie. Jeśli zacznę, to od "Rybaka islandzkiego".

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam ale czuje się zachęcona

    OdpowiedzUsuń