środa, 29 kwietnia 2015

"Płonąca lampa"- Amanda Quick

Pozytywne zaskoczenie i nowa wielka książkowa miłość. Powieść Amandy Quick pt. "Płonąca lampa", czyli pierwszy przeczytany przeze mnie romans historyczny, ale czy na pewno...

Adelaide Pyne jest młodą, ale doświadczoną przez życie "społecznicą" i specjalizuje się w odbijaniu dziewcząt z domów publicznych po czym daje im możliwość kształcenia się w jej Akademii. Pewnego dnia spotyka, za sprawą swojego przyjaciela, pewnego tajemniczego, niezwykle przystojnego i dręczonego koszmarami władcę przestępczego (podziemnego) imperium- Griffina Wintersa, znanego jako Dyrektor Konsorcjum. Griffin jest przekonany, że ciąży na nim rodzinna klątwa i tylko umiejąca odczytywać światło snów Adelaide może mu pomóc.

Na początku podchodziłam do tej lektury dość sceptycznie przede wszystkim dlatego, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i było to moje pierwsze spotkanie z tego typu literaturą. Powieść wpadła w moje łapki przypadkiem, podczas jednej z wyprzedaży książek w Biedronce (prawdopodobnie jesiennej) i po prostu bardzo spodobała mi się okładka. Później "Płonąca lampa" przez dłuższy czas stała na półce i trochę bałam się do niej zajrzeć, całkowicie niesłusznie.
Wspomniałam na początku o "tym typie literatury" ale co to ma tak naprawdę znaczyć? Według informacji na okładce jest to właśnie romans historyczny i rzeczywiście jest znacznie rozbudowana relacja między Adelaide i Griffinem oraz akcja toczy się w Londynie w XIX wieku pod koniec panowania oraz po śmierci królowej Wiktorii (epoka wiktoriańska moją ulubioną epoką historyczną), ale znajduje się tu również wątek kryminalny jak i bardzo dużo fantastyki.
Jeśli chodzi o postacie w tej książce to jest ich naprawdę bardzo wiele. Niektórzy są "barwnymi ptakami" bez których akcja nie mogłaby być taka sama, a inni zostali stworzeni przez autorkę bez wnoszenia niczego nowego do fabuły. Ciężko jest mi powiedzieć, których bohaterów darzę sympatią, a których nie, ponieważ są tu czarne charaktery jak np. Luttrell czy Smith, za którymi z jednej strony nie przepadam (jak to już zazwyczaj jest z czarnymi charakterami) , z drugiej są mi w jakiś sposób obojętni, bo całą moją uwagę przykuwa Griffin, o którym mogę powiedzieć tylko to, że go kocham i chyba więcej nie trzeba.
"-Oddałbyś mu lampę, gdyby od tego zależało moje życie?
-Bez namysłu.
-Och, Griffin. Naprawdę mnie wzruszyłeś. Wiem przecież, jak ważna jest dla ciebie ta lampa.
-A potem poderżnąłbym draniowi gardło."
(No i jak tu go nie kochać?)
Są jeszcze najbliżsi przyjaciele i podwładni Griffian: Delbert, Leggett i Jed, oraz gosposia Adelaide- pani Trevelyan, który są z całą pewnością postaciami pozytywnymi i wnoszącymi pewne wartości do powieści jak chociażby lojalność.
Podsumowując: lektura nie tylko dla fanów romansu, ale przede wszystkim dla tych, którzy cenią sobie nietuzinkową fantastykę. Zdecydowanie polecam.

Ocena:
8/10

Książka bierze udział w "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka, którą oceniłeś po okładce"

4 komentarze:

  1. Może książka nie w moim guście, ale bardzo podoba mi się twój blog! :) Ksiązki czytać uwielbiam! Obserwuje i pozdraiwam + zapraszam od siebie ;)
    http://nejfan-13.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, pewnie kiedyś przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie zdarza się, że czytamy coś, bo podoba się nam okładka, a okazuje się, że zabraliśmy się za cudowną książkę. Znam to z doświadczenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam coś Pani Amandy ale niestety nie pamiętam już tytułu

    OdpowiedzUsuń