"-Czy kiedykolwiek byłaś zmuszona wybierać między przyjaciółką a chłopakiem?
Candace przytaknęła.
-I niby którą stronę mam wybrać?
-Tę właściwą.
-A co jeśli obie są właściwe?
-To niemożliwe.
-Kiedy naprawdę tak jest [...]
-Owszem, obie strony sądzą, że mają rację, ale najważniejsze jest, jak ty to wszystko widzisz. Która ze stron reprezentuje sobą to, co według ciebie jest warte zachodu. "
Melodie, ze względu na astmę, przyprowadza się wraz z rodzicami i starszą siostrą Candace z Beverly Hills do Salem w Oregonie. Dla niej to szansa na nowe życie z dala od osób oceniających ją po wyglądzie, ale ona nie czuje się zupełnie komfortowo w nowej sytuacji: najlepsza przyjaciółka zdaje się zadawać z nią wyłącznie ze względu płynące z tego korzyści, a chłopak, do którego zaczęła coś czuć zachowuje się wyjątkowo dziwnie.
Franki Stein mieszka w Salem od urodzenia, czyli piętnaście dni i jest normalną nastolatką (pomijając fakt że powstała w laboratorium swojego ojca, części jej ciała są połączone ze sobą nicią chirurgiczną, ze względu na to, że nie krąży jej krew ma zielonkawą skórę i jest wnuczką Frankensteina). Dziewczyna jest dumna z tego kim jest, ale z wiadomych przyczyn musi ukrywać się pod grubą warstwą makijażu. Franki chciałaby zapoczątkować rewolucję, dzięki której RAD-owcy nie musieliby dłużej się ukrywać i mogli żyć razem z normalsami..
"-Dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło- odburknęła dziewczyna.
-Przestań- odparł Deuce.- Dobrze wiesz, że z tobą jest mi jak... w niebie.
-Mówisz? W takim razie najwyższy czas zejść na ziemię!"
Zaczynając czytać tę książkę nie spodziewałam się czegoś wybitnego, tylko raczej krótkiej, przyjemnej, lekkiej młodzieżówki i dzięki takiemu podejściu nie zawiodłam się na niej. Styl jakim napisana jest ta powieść jest bardzo ciekawy i zróżnicowany, poza tekstem ciągłym z narracją trzecioosobową mamy tu też sms-y i liściki. Tym, do czego mam zastrzeżenia są niezliczone ilości onomatopei ("klik-klik-klik", "Achhhhh...", "AAAAA!", "Bzzzt!"itp.) oraz tekst pisany bez spacji na zasadzie: powiemtobardzoszybkobochcężebyczytelinkpomęczyłsiętrochęzrozszyfrowaniemcomamnamyślimówiącwtakisposóbprzeztrzylinijki.
Kolejnym minusem tej książki są sprzeczności: miała opowiadać ona o tym, że trzeba być sobą i kochać siebie takim jakim się jest a ostatecznie wyszło coś w stylu: bądź taki jak wszyscy i nie wychylaj się bo zostaniesz zabarykadowany we własnym domu.
Lektura ta jest bardzo rozbudowana pod względem bohaterów i dzielą się oni według mojego rankingu na pozytywnych, negatywnych i takich, o których nie do końca potrafię jeszcze powiedzieć coś konkretnego. Zacznę od postaci negatywnych i będą to zdecydowanie: Bekka- przyjaciółka Melodie, która ciągle powtarza że przyjaciółki są najważniejsze a później wbija nuż w plecy w najgorszym momencie oraz jej chłopak Brett. Osoby o których nie mam jeszcze wyrobionego zdania to Haylee- przyjaciółka Bekki i Melodie, która teoretycznie współpracuje z Bekką, ale mam wrażenie że nie z własnej woli i nie wykluczam że w kolejnych częściach może okazać się że np. była przez nią szantażowana czy coś takiego, i Franki, która z jednej strony wnosi do książki dużo uśmiechu i temperamentu, a z drugiej jest jedną z najbardziej infantylnych, lekkomyślnych i egoistycznych postaci książkowych z jakimi się dotychczas spotkałam. No i na koniec najprzyjemniejsze czyli bohaterowie, których kocham (może nie tak bezwarunkowo, ale jednak) i są to: Melodie, Jackson, D.J, Lala i Blue. (Ranking nie zawiera oczywiście wszystkich postaci).
No i co, na wstępie napisałam że książka mnie nie rozczarowała, a później (czytając recenzję ponownie) uświadomiłam sobie że wypisałam o niej znacznie więcej negatywów...
Podsumowując: "Monster High. Upiorna szkoła." nie jest powieścią złą, ale nie jest też wybitna. Doświadczonego czytelnika raczej na kolana nie powali, ale dla starszych dzieci i młodszej młodzieży może być ciekawym wstępem do rozpoczęcia przygody z literaturą.
Ocena:
6/10
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka, której akcja toczy się w liceum".
Radziłbym nie używać kolorowej czcionki, gdyż ona przeszkadza w czytaniu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisana recenzja :))
OdpowiedzUsuńJuż chyba wiem co kupię kuzynce na urodziny :D
justsayhei.blogspot.com