sobota, 30 maja 2015

"Drżenie"- Maggie Stiefvater

"Ona była przeszłością, teraźniejszością, przyszłością. Chciałem jej opowiedzieć, ale nie mogłem. Rozpadałem się na kawałki."

Jest koniec maja, zostało zaledwie kilka dni do wystawienia ocen proponowanych i miesiąc do końca roku szkolnego. Teoretycznie powinno być już więcej luzu i czasu na czytanie, ale rozpoczyna się też poprawianie ocen na potęgę i dlatego recenzja tak cudownej książki jak "Drżenie" Maggie Stiefvater pojawia się tak późno. Ochłódźmy trochę atmosferę i z ciepłych, wiosenno-letnich miesięcy przenieśmy się do zimy.


"spadając w drżącą pustkę
wyciągam do ciebie dłoń
zatracam się w zimnym żalu
czy ta krucha miłość jest
sposobem
by powiedzieć 
żegnaj"

Do Mercy Falls wielkimi krokami zbliża się zima, a do Grace wspomnienie pewnego dnia kilka lat temu, kiedy wilki porwały ją z huśtawki za domem. Spojrzała wtedy w oczy jednego z nich i na zawsze zapamiętała jego żółte tęczówki. 
Od czasu incydentu każda zima Grace wyglądała tak samo: podczas przygotowywania posiłków patrzyła przez kuchenne okno i szukała wzrokiem swojego wilka, który zawsze tam był: na skraju lasu... i wszystko byłoby bez zmian gdyby nie atak na Jacka Culpeper'a...
Gdy winą za atak obarczone zostają wilki zaczyna się polowanie, w skutek którego jej żółtooki przyjaciel trafia na jej taras z kulą w szyi i okazuje się być człowiekiem...Samem. 
"Miłość od pierwszego wejrzenia" to zbyt słabe słowa w tym przypadku, a Sam i Grace nie mają przed sobą "żyli długo i szczęśliwie" bo robi się z każdym dniem coraz zimniej a przeznaczenia nieda się oszukać. 

[...]-To nie są słowa, których ja bym użyła, żeby cię opisać- odparłam śmiejąc się.
-Nie myślisz o mnie jak o wiotkim kwiecie, szczególnie gdy porównujesz mnie ze sobą?- Gdy roześmiałam się znów, ciągnął dalej:- Zatem jakich słów byś użyła?
[...]-Wrażliwy- spróbowałam. 
Sam przetłumaczył:
-Mięczak.
-Twórczy.
-Niebezpieczne emo.
[...]-Jesteś piękny i smutny- powiedziałam w końcu nie patrząc na niego. -Dokładnie jak twoje oczy: piękne i smutne. Jesteś jak piosenka, którą usłyszałam, kiedy byłam dzieckiem, ale nie pamiętałam jej, dopóki nie usłyszałam jej znowu.

-Powieść napisana jest w cudownym, lekkim, czasem nawet poetyckim językiem.
-Akcja toczy się bardzo szybko już od pierwszych stron. 
-Narracja jest pierwszoosobowa i podzielona między głównych bohaterów, co czyni ją pełniejszą.
-"Drżenie" jest lekturą, w której niema sztuczności. Dialogi są bardzo naturalne i często zabawne
- Historia opisana w książce nie dość że jest bardzo romantyczna (co ja oczywiście uwielbiam) to jeszcze zmusza do refleksji.  
A teraz to co lubię najbardziej, czyli niezbyt płynnie przechodzimy do postaci:
Oczywiście zacznę od tych, które po prostu kocham i które całkowicie zawładnęły moim serduchem, a będą to (jakby ktoś miał wątpliwości) Grace i Sam. 
Grace jest bohaterką, którą bardzo podziwiam ze względy na jej siłę, na to jak dobrze sobie radziła ze świadomością że niektóre rzeczy muszą prędzej czy później nadejść, a mimo to doskonale oddzielała teraźniejszość od przyszłości i umiała cieszyć się tym co ma teraz.
Sam jest niepoprawnym romantykiem, marzycielem, artystą, do wielu wydarzeń potrafi znaleźć pasujący fragment piosenki oraz sam tworzy teksty (z których wiele opowiada o Grace) i gra na gitarze. Jest dość smutną postacią ze względu na doświadczenia z dzieciństwa, które czasem utrudniają mu normalne funkcjonowanie. 
Bohaterami drugoplanowymi, które bardzo polubiłam podczas czytania tej powieści są również Olivia i Rachel- najlepsze przyjaciółki Grace, Beck- przybrany ojciec Sama oraz Isabel, co do której na początku miałam bardzo mieszane uczucia bo wydawała mi się postacią egoistyczną i płytką, ale później pokazała że jest w porządku mimo, że jej działania niebyły całkowicie bezinteresowne.
Żeby nie było tak bardzo słodko to teraz kilka słów o postaciach, których nie lubię i są to Shelby- biała wilczyca, która chce być zakochana w Samie bo jest on bliską osobą Becka, czyli jednej z najwyżej postawionych osób w sforze oraz Jack- brat Isabel, osoba gniewna i niepanująca nad sobą, i to właśnie przez niego podczas czytania tej książki płakałam i miałam ogromną ochotę go udusić. 
Na sam koniec wypowiem się jeszcze na temat samego wydania: okładka jest przepiękna- zimowy las i wilk na samym środku, brokatowe płatki śniegu, wypukły i błyszczący tytuł... A w środku duża, czytelna czcionka; wyraźne, ale niezajmujące połowy strony akapity...
Mogę opisać tę książkę trzema słowami: piękna, cudowna, fantastyczna. Przeczytałam ją już po raz drugi i ciągle, niezmiennie ją kocham. 

"To rozdarło moje serce. Jego głos... Wilki śpiewały powoli w tle, w słodko-gorzkiej harmonii, ale ja wyłapywałam tylko wycie Sama, Jego skowyt załamywał się, wznosił i padał w udręce."

Ocena:
10/10

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka z jednym słowem w tytule" 

2 komentarze:

  1. Trafiłam tu zupełnie przypadkiem i muszę przyznać, że wygląd twojego bloga jest makabryczny. Turkusowy kolor na biały tle, aż wrzeszczy do mnie tylko nie wiem zasadniczo co.
    Przechodząc jednak szybciutko do sprawy, mojego zagoszczenia tutaj jest oto właśnie opisywana przez ciebie książka.
    Sama jestem posiadaczką i wcale nie opisywałabym jej w takich superlatywach niż twoja recenzja. Rzeczywiście, książka od strony technicznej nigdy jakoś specjalnie mnie nie uwierała, sama okładka czaruję, jednak środek już zniechęca, chociaż zasadniczo nie nazwałabym tego tworu paszkwilem jakim prezentuje się Saga Zmierzch czy Trylogia Greya. Miała swój potencjał. Szczególnie urzekło mnie rozwiązanie przemiany, bardzo krwiste i niedyskusyjne. Nie ma tam kwiatków i tęczy, ale i tak uważam, że za dużo jest z romansu jak i absurdu. Skakania narratora i innych błędów czy głupkowatych rozwiązań. Książka tak mi była odległa niż myślałam, iż nie przeczytałam dwóch kolejnych kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. DLa mnie ta książka była niesamowicie nudna. Dobrze, że ją pożycyzłam i nie musiałam żałować pieniędzy na nią wydanych. Głowna bohaterka wydawała mi się dużo bardziej męska od swojego chłopaka. Tylko okładka się udała...

    OdpowiedzUsuń