"Ona była przeszłością, teraźniejszością, przyszłością. Chciałem jej opowiedzieć, ale nie mogłem. Rozpadałem się na kawałki."
Jest koniec maja, zostało zaledwie kilka dni do wystawienia ocen proponowanych i miesiąc do końca roku szkolnego. Teoretycznie powinno być już więcej luzu i czasu na czytanie, ale rozpoczyna się też poprawianie ocen na potęgę i dlatego recenzja tak cudownej książki jak "Drżenie" Maggie Stiefvater pojawia się tak późno. Ochłódźmy trochę atmosferę i z ciepłych, wiosenno-letnich miesięcy przenieśmy się do zimy.

"spadając w drżącą pustkę
wyciągam do ciebie dłoń
zatracam się w zimnym żalu
czy ta krucha miłość jest
sposobem
by powiedzieć
żegnaj"
Do Mercy Falls wielkimi krokami zbliża się zima, a do Grace wspomnienie pewnego dnia kilka lat temu, kiedy wilki porwały ją z huśtawki za domem. Spojrzała wtedy w oczy jednego z nich i na zawsze zapamiętała jego żółte tęczówki.
Od czasu incydentu każda zima Grace wyglądała tak samo: podczas przygotowywania posiłków patrzyła przez kuchenne okno i szukała wzrokiem swojego wilka, który zawsze tam był: na skraju lasu... i wszystko byłoby bez zmian gdyby nie atak na Jacka Culpeper'a...
Gdy winą za atak obarczone zostają wilki zaczyna się polowanie, w skutek którego jej żółtooki przyjaciel trafia na jej taras z kulą w szyi i okazuje się być człowiekiem...Samem.
"Miłość od pierwszego wejrzenia" to zbyt słabe słowa w tym przypadku, a Sam i Grace nie mają przed sobą "żyli długo i szczęśliwie" bo robi się z każdym dniem coraz zimniej a przeznaczenia nieda się oszukać.
[...]-To nie są słowa, których ja bym użyła, żeby cię opisać- odparłam śmiejąc się.
-Nie myślisz o mnie jak o wiotkim kwiecie, szczególnie gdy porównujesz mnie ze sobą?- Gdy roześmiałam się znów, ciągnął dalej:- Zatem jakich słów byś użyła?
[...]-Wrażliwy- spróbowałam.
Sam przetłumaczył:
-Mięczak.
-Twórczy.
-Niebezpieczne emo.
[...]-Jesteś piękny i smutny- powiedziałam w końcu nie patrząc na niego. -Dokładnie jak twoje oczy: piękne i smutne. Jesteś jak piosenka, którą usłyszałam, kiedy byłam dzieckiem, ale nie pamiętałam jej, dopóki nie usłyszałam jej znowu.
-Powieść napisana jest w cudownym, lekkim, czasem nawet poetyckim językiem.
-Akcja toczy się bardzo szybko już od pierwszych stron.
-Narracja jest pierwszoosobowa i podzielona między głównych bohaterów, co czyni ją pełniejszą.
-"Drżenie" jest lekturą, w której niema sztuczności. Dialogi są bardzo naturalne i często zabawne
- Historia opisana w książce nie dość że jest bardzo romantyczna (co ja oczywiście uwielbiam) to jeszcze zmusza do refleksji.
A teraz to co lubię najbardziej, czyli niezbyt płynnie przechodzimy do postaci:
Oczywiście zacznę od tych, które po prostu kocham i które całkowicie zawładnęły moim serduchem, a będą to (jakby ktoś miał wątpliwości) Grace i Sam.
Grace jest bohaterką, którą bardzo podziwiam ze względy na jej siłę, na to jak dobrze sobie radziła ze świadomością że niektóre rzeczy muszą prędzej czy później nadejść, a mimo to doskonale oddzielała teraźniejszość od przyszłości i umiała cieszyć się tym co ma teraz.
Sam jest niepoprawnym romantykiem, marzycielem, artystą, do wielu wydarzeń potrafi znaleźć pasujący fragment piosenki oraz sam tworzy teksty (z których wiele opowiada o Grace) i gra na gitarze. Jest dość smutną postacią ze względu na doświadczenia z dzieciństwa, które czasem utrudniają mu normalne funkcjonowanie.
Bohaterami drugoplanowymi, które bardzo polubiłam podczas czytania tej powieści są również Olivia i Rachel- najlepsze przyjaciółki Grace, Beck- przybrany ojciec Sama oraz Isabel, co do której na początku miałam bardzo mieszane uczucia bo wydawała mi się postacią egoistyczną i płytką, ale później pokazała że jest w porządku mimo, że jej działania niebyły całkowicie bezinteresowne.
Żeby nie było tak bardzo słodko to teraz kilka słów o postaciach, których nie lubię i są to Shelby- biała wilczyca, która chce być zakochana w Samie bo jest on bliską osobą Becka, czyli jednej z najwyżej postawionych osób w sforze oraz Jack- brat Isabel, osoba gniewna i niepanująca nad sobą, i to właśnie przez niego podczas czytania tej książki płakałam i miałam ogromną ochotę go udusić.
Na sam koniec wypowiem się jeszcze na temat samego wydania: okładka jest przepiękna- zimowy las i wilk na samym środku, brokatowe płatki śniegu, wypukły i błyszczący tytuł... A w środku duża, czytelna czcionka; wyraźne, ale niezajmujące połowy strony akapity...
Mogę opisać tę książkę trzema słowami: piękna, cudowna, fantastyczna. Przeczytałam ją już po raz drugi i ciągle, niezmiennie ją kocham.
"To rozdarło moje serce. Jego głos... Wilki śpiewały powoli w tle, w słodko-gorzkiej harmonii, ale ja wyłapywałam tylko wycie Sama, Jego skowyt załamywał się, wznosił i padał w udręce."
Ocena:
10/10
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym "Reading Challenge 2015" KLIK w kategorii "Książka z jednym słowem w tytule"